Czarne chmury nad Kościołem

Kościół nad Wisłą prężył muskuły – szczególnie na tle zachodnich Kościołów. Nasi biskupi i księża, gdy słyszeli, że nasz katolicyzm jest ludyczny, pozbawiony głębi teologicznej, zawsze odpowiadali tak samo: „I co z tego, skoro ławy kościelne są pełne, seminaria pękają w szwach, a ksiądz cieszy się prestiżem i autorytetem w oczach ludu”. I rzeczywiście: trudno było na taką ripostę odpowiedzi.
Dziś jednak coraz rzadziej taka buta w głosie hierarchów występuje. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują – a dokładnie mówią to wszystkie spływające do nas badania religijności Polaków, że Kościół znajduje się w głębokim kryzysie.

Przesadzam? 

Pierwsze dane, które chce tu przywołać, przedstawił właśnie sam Kościół. Są to dane zaprezentowane przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego. Co z nich wynika? Spadek liczby zakonników i sióstr zakonnik, a także księży, dramatyczny spadek liczby kleryków w seminariach i nowych kandydatek do zgromadzeń żeńskich, ale przede wszystkim spadek o nieco ponad jedną trzecią liczby osób bierzmowanych, o ponad jedną czwartą liczby osób zawierających małżeństwo i wreszcie o ponad 16 procent liczby osób ochrzczonych. Wzrosła jedynie liczba dzieci przystępujących do Pierwszej Komunii.

Można oczywiście i na te smutne statyki znaleźć wytłumaczenie. To był przecież czas, gdy dominowała pandemia. Lockdown dotyczy także życia religijnego. Kościoły były przez pewien czas zamknięte. Praktyka religijna sprowadzona do czterech ścian własnego mieszkania. Ale to słabe pocieszenie. Bo rządowy ośrodek CBOS bada religijność Polaków od 30 lat. I tu już nie ma złudzeń. Badania potwierdzają, że w latach 1992-2021 odnotowano poważny spadek poziomu wiary religijnej i praktyk religijnych. Najgwałtowniej spada liczba praktykujących osób w wieku 18-24 lata – z 69 proc. do 23 proc. 

Gdzie tkwią źródła porzucenia przez polskich katolików wiary matek i ojców? 

Biskupi najchętniej powiedzieliby, że źrodła są na zewnątrz Kościoła. A więc to współczesna kultura, gdzie – ich zdaniem – promuje się relatywizm moralny i zasadę „róbta, co chceta”, odpowiada za słabe „wyniki” kościelnych statystyk. Ale już nikt chyba, włącznie z biskupami, nie wierzy w taką narrację. Strategia oblężonej twierdzi Kościoła nie zdaje już egzaminu. Nie wytrzymuje też konfrontacji z rzeczywistością. 

Jeśli więc nie nowoczesność odpowiada za kryzys wiary, to kto? Otóż sami biskupi. Kościół. Źródłem zwracania przez wiernych biletu Kościołowi jest personel naziemny Kościoła – personel, którego trawią takie grzechy, jak brak wiarygodności, triumfalizm, politykierstw i apodyktyczność. To, szczególnie dla młodych ludzi, jest już niestrawne. Ba, nawet nie wywołuje już uczucia oburzenia, a jedynie obojętność. 

Jak bowiem biskupi mogą nam mówić, twierdzą młodzi ludzie, jak mamy żyć, skoro sami nie są w stanie rozliczyć się ze skandali pedofilskich? Jak mamy być członkami Kościoła, gdy biskupi nie otwierają ust, jeśli nie obrażają naszych koleżanek i kolegów, którzy są osobami LGBT? Jak mamy na serio traktować biskupów, jeśli życiowe dla nas wyzwanie – kryzys klimatyczny – nazywają modą i chwilowym zauroczeniem?

Można by tak jeszcze długo wymieniać zaniedbania i arogancję biskupów. Ale nie o to chodzi. Kluczem do przełamania kryzys nie jest dziś zatem naprawianie współczesnej kultury, ale naprawienie Kościoła. Kościoła, który musi się pogodzić z tym, że siła autorytetu nie bierze się już z siły instytucji, ale z siły argumentu i świadectwa poszczególnych duchownych. 

Jeśli jednak Kościół w Polsce i jego liderzy nie zmienią nastawiania, to koniec będzie taki sam, jak w Irlandii. Kościół nie tylko, że przestał pełnić w tym jeszcze wczoraj katolickim kraju ważną rolę społeczna, ale w zasadzie Irlandczycy doskonale pokazują, że można budować przyzwoite społeczeństwo bez tego „drogowskazu moralnego”, jakim dla nich zawsze był katolicyzm. Polacy właśnie zaczynają pokazywać, że rownież da się żyć, nie mając za przewodnika księdza, który mówi im, jak maj żyć, spędzać czas w sypialni i wychowywać dzieci.     

Jarosław Makowski
Jarosław Makowski

Teolog, publicysta. Radny Miasta Katowice.