Co z tym bezpieczeństwem w Katowicach?

W ostatnich tygodniach doszło w centrum Katowic do dwóch tragicznych zdarzeń związanych z imprezowym życiem miasta. Jedna kobieta wylądowała w szpitalu z połamanymi kośćmi twarzy po pobiciu na ulicy Mariackiej, druga została rozjechana przez autobus na skrzyżowaniu Stawowej i Mickiewicza. Oba zdarzenia są konsekwencją bójek. To nie pierwsze takie sytuacje, ale jedne z bardziej tragicznych, dlatego przebiły się do powszechnej świadomości. Tak jak sprawa dziewczyny zaatakowanej rozwaloną butelką na ulicy Piotra Skargi – to sprawa sprzed kilku lat.

Generalnie dziwne i niebezpieczne sytuacje zdarzają się w centrum Katowic regularnie od lat, ich kumulacja zawsze następuje w poimprezowe sobotnie i niedzielne poranki. Czasem jest oburzająco, gdy do sieci trafiają zdjęcia ludzi kopulujących na środku deptaków lub leżących nieprzytomnie w okolicy rynku. Czasem tragicznie, jak przy tych wspomnianych już sytuacjach, czy kiedy horda pseudokibiców zdemolowała witryny kilku lokali przy Mariackiej. Kto choć raz zabawił w centrum Katowic do rana lub wcześnie zaczyna pracę – ten wiele może w Katowicach zobaczyć. Głównie antytezę tego co miasto pokazuje w filmach promocyjnych.

Obie sprawy z ostatnich dwóch tygodni należą do tych bardziej skomplikowanych, ale nie wydarzyłyby się gdyby służby bezpieczeństwa działające w mieście reagowały na takie sytuacje, a przede wszystkim w tych drażliwych godzinach były widoczne na ulicach miasta. To naprawdę jest kilka punktów – Mariacka, rynek, dworzec i okolice Piotra Skargi. A może wystarczyłoby usprawnić miejski monitoring w tych miejscach?

Jako mieszkaniec oczekuję, że na najbliższej Radzie Miasta pojawi się Komendant Straży Miejskiej, Komendant Miejski Policji w Katowicach, osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo ze strony Urzędu Miasta. Liczę na rzetelne przedstawienie sytuacji i wyciągnięcie wniosków. Bo to nie pojedyncze zdarzenia – zapraszam w dowolny weekend na wieczorny spacer. Zresztą specyficzne relacje z ciemnej strony życia miasta można regularnie oglądać na prywatnym profilu Marka Matyszczaka, Radnego Dzielnicy Śródmieście, na Facebooku. Można go nazywać hejterem, a można pomyśleć chwilę i przejrzeć historię zdemolowanych koszy, zabrudzonych moczem i odchodami chodników, dziwnych i podejrzanych zdarzeń. Jego profil to pokaz frustracji mieszkańców Śródmieścia i okolic, którzy muszą z tym wszystkim żyć codziennie. Matyszczak daje po prostu tej frustracji mieszkańców swoją twarz.

Bo że patrole wymienionych służb znają te newralgiczne miejsca to wiem, ale pojawiają się tam w innych godzinach, wystawiając mandaty za przechodzenie przez ulice lub wyjście z piwem poza ogródek. Słuszne powody, ale oczekiwałbym podobnie szybkiej reakcji przy kilkuosobowych bójkach. Wiem trudniej, niebezpieczniej, ale może dlatego potrzebujemy inwestycji w służby bezpieczeństwa? Więcej etatów i sprzętu?

Chciałbym nie bać się wracając wieczorem lub nad ranem do domu, czego od kilku lat powiedzieć nie mogę. Liczę, że władze miasta zmienią priorytety finansowania swoich działań. Bo ci przyjezdni na wielkie konferencje, spędy biznesowe, festiwale muzyczne i inne wielkie wydarzenia, też mogą kiedyś paść ofiarą agresywnych napastników szukających okazji do bijatyki. Może jak już tak chętnie i sprawnie ściągamy tutaj ludzi z całej Polski i Europy to zapewnimy im bezpieczeństwo?

Może jeżeli nie udało się z zieloną stolicą, stolicą kultury, czy innymi tytułami to powalczymy o jakiś tytuł w stylu Katowice Stolica Bezpiecznego Życia?

Sebastian Pypłacz
Sebastian Pypłacz

Redaktor naczelny Śląskiej Opinii. Członek zarządu Związku Górnośląskiego.