Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Awantura o kopalnię Turów. PGE odpiera zarzuty, premier Mateusz Morawiecki zapowiada interwencję u czeskich władz
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej poinformował, że Polska musi natychmiast zaprzestać wydobycia węgla brunatnego w kopalni w Turowie. Chodzi o spór na linii Polska – Czechy, dotyczący rozbudowy tego obiektu. Informacja wzburzyła polski rząd, który nie zgadza się ze stanowiskiem TSUE. Premier Mateusz Morawiecki będzie interweniował w Czechach, natomiast Polska Grupa Energetyczna, do której należy kopalnia Turów, odpiera zarzuty dotyczące swojej działalności.
O tym, że działalność kopalni Turów jest „kontrowersyjna”, aktywiści klimatyczni wznosili już wiele tygodni temu. Wobec planów PGE protestowali między innymi działacze Greenpeace Polska, ale nie tylko. Teraz, po skardze czeskich władz, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazał Polsce zaprzestać wydobycia węgla brunatnego w kopalni w Turowie do czasu wyjaśnienia sporu na linii Polska – Czechy. Nasi zagraniczni sąsiedzi wskazali, że rozbudowa kopalni może zagrozić utratą wody pitnej dla kilkunastu tysięcy mieszkańców sąsiadujących z wyrobiskiem po czeskiej stronie granicy. Podniesiono także argument dotyczący fatalnego w skutkach wpływu na środowisko.
Polska Grupa Energetyczna, do której należy kopalnia Turów, odpiera zarzuty. „Kilkadziesiąt kilometrów od Turowa, a nawet kilkaset metrów od granicy z Polską funkcjonuje dziewięć kopalni odkrywkowych węgla brunatnego – pięć na terenie Czech, cztery w Niemczech, a UE pozwala na ich działalność, mimo ich zdecydowanie większego wpływu na środowisko”, czytamy w mediach społecznościowych. Tego typu wpisów PGE wypuściła w ciągu ostatnich dni wiele. Wojciech Dąbrowski, prezes PGE, oświadczył również, że kopalnia Turów posiada ważną, legalnie wydaną koncesję, na podstawie której prowadzi i będzie prowadzić wydobycie. „Decyzja TSUE to droga do dzikiej transformacji energetycznej (…) To zwykły szantaż”, stwierdził Dąbrowski.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że komunikat TSUE wzburzył również niektórych polskich polityków. „Decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie kopalni Turów jest absolutnie niewykonalna, nie może być zrobiona z dnia na dzień”, mówił w TVN24 Jarosław Sellin (PiS). Barbara Nowacka (KO) ripostowała, że o problemach tej kopalni było wiadomo od 2019 roku. Z kolei Michał Kamiński (PSL) zarzucał przedstawicielom rządu, że nie pojawili się na posiedzeniu sejmowych komisji w tej sprawie. Z kolei wczoraj, 24 maja, premier Mateusz Morawiecki przed wylotem do Brukseli zwołał konferencję prasową w tej sprawie. Jak mówił, będzie interweniował u premiera Czech Andreja Babisa. Zapowiedział także, że Polska wybuduje jeszcze w 2021 roku ekran, który będzie chronił Czechy przed „negatywnym wpływem wydobycia węgla w Turowie na poziom wody”. Inwestycja zostanie w całości pokryta przez Polskę. „Nie możemy sobie pozwolić na ryzyko utraty dostaw energii elektrycznej do milionów domów”, podkreślał Morawiecki i dodał, że mimo komunikatu TSUE kopalnia Turów dalej będzie prowadzić wydobycie.
Greenpeace Polska wydał w tej sprawie komunikat na swojej stronie internetowej. „Ciekawe, czy polski rząd w imię odkrywki Turów zrezygnuje np. z części środków z post-pandemicznego Funduszu Odbudowy? A co zrobi, gdy po niewykonaniu postanowienia TSUE sypnie się przeciw polskiemu Skarbowi Państwa lawina pozwów cywilnych ze strony czeskich (a może i niemieckich) osób prywatnych i gmin – o zapłatę odszkodowań za szkody i straty spowodowane nielegalną już, w świetle prawa UE, pracą odkrywki Turów? Ogłosi, że też nie zapłaci? Przypadek Turowa jak w soczewce pokazuje, czym się kończy ignorowanie stanowisk sąsiednich społeczności, w tym przypadku czeskiej i niemieckiej, lekceważenie opinii organizacji ekologicznych, próba postawienia na swoim za wszelką cenę – na zasadzie „tylko my mamy rację” i „ma być tak jak my chcemy””, pisze dr hab. Leszek Pazderski, prof. UMK w Toruniu, ekspert Greenpeace ds. polityki ekologicznej. „Można oszukiwać lokalną społeczność planami rzekomego wydobycia „brunatnego złota” do 2044 roku, ale, abstrahując od obecnego postanowienia TSUE, realny scenariusz to niekontrolowany upadek kopalni i elektrowni Turów najdalej za 10 lat, z przyczyn czysto ekonomicznych – bez planu awaryjnego i bez funduszy unijnych. Naturalnie, wtedy już nie będzie obecnego zarządu PGE, będzie jakiś inny rząd, premierzy, ministrowie – którzy za gospodarczy krach regionu zgorzeleckiego obwinią poprzedników. A rachunek za całość zapłacimy my, wszyscy Polacy”, dodaje.
Zdaniem aktywistów, rząd powinien zrobić „krok w tył” i wrócić do dyskusji o odejściu od węgla do 2030 roku. Jaka będzie faktyczna decyzja? Póki co nic nie zapowiada zmiany zdania rządu w tej kwestii. Kopalnia Turów, jak informuje PGE, nadal będzie prowadzić wydobycie. Premier Mateusz Morawiecki ma wkrótce przedstawić efekty swoich rozmów z premierem Czech w Brukseli.
Premier Morawiecki we wtorek rano (25 maja) poinformował, że Czechy wycofają wniosek skierowany do TSUE. Szczegóły mają zostać przedstawione wkrótce.