A co słychać w Twojej bańce?

W kultowym serialu Przystanek Alaska pojawiła się postać „faceta z balonu”, chociaż tłumaczenie powinno brzmieć „facet z bańki”. To człowiek, który przerażony zanieczyszczeniami środowiska, cierpiący na alergie wynikające z postępu cywilizacyjnego, żyje w izolacji. Mieszkał w zdezynfekowanym domu-namiocie, po mieście poruszał się w stroju, przypominającym skafander kosmiczny.

Wszyscy dziś jesteśmy takim facetem z balonu, czy raczej z bańki. Bańki bezpieczeńtwa, bańki informacyjnej, bańki znajomych. Zamykamy się coraz bardziej w informacjach, które są zgodne z naszymi przekonaniami, że ci są tacy, a ci tacy, a to musi być prawda, a to musi być kłamstwo. Większość mediów informacyjnych nam w tym pomaga, a media społecznościowe skutecznie nas w tym betonują. I najgorsze, że nie wiem czy chcemy z tych baniek wyjść. I czy jest po co?

Alergicznie reagujemy na znajomych, którzy biorą udział w akcjach poparcia dla idei, osób i wydarzeń, z którymi się nie zgadzamy. Z lubością pozbywamy się znajomych z mediów społecznościowych lub – co gorsza? – prosimy ich o samodzielne usunięcie się, jeżeli popierają tych lub tamtych. Blokujemy, ukrywamy, zaszywamy się.

W pewnym momencie okazuje się, że „wszyscy” nasi znajomi głosują na jedną partię, jednego kandydata albo wręcz nikt z nich nie interesuje się polityką. A potem dziwimy się wynikiem wyborów, tym, że programy społeczne są dla ludzi ważne, że nie wszyscy popierają kandydatów wielkomiejskich, że na świecie są skrajni prawicowcy i lewicowcy, że za naszą granicą ludzie walczą o demokrację, trwają konflikty zbrojne i można by tak jeszcze wyliczać, bo jak wiemy żyjemy w tych „ciekawych czasach”.

Co się dzieje gdy wychodzimy z tych naszych baniek? Najczęściej obrywamy po tyłku, od znajomych, od „tej drugiej strony”. Ba! Czasem nawet sami siebie karcimy, że niepotrzebnie się wychylamy. Bo w zasadzie po co to robić? Może lepiej się zamknąć w swoim świecie?

Szczególnie, gdy zahaczamy o światy nam odległe i zaczynamy rozmawiać z ludźmi o skrajnych poglądach, takich, które uważamy za szkodliwe. Rozmawiać z nimi? Ignorować ich istnienie? Nie widzieć, że jest ich coraz więcej? Nazywać ich ciągle marginesem, a potem dziwić się, że ich reprezentacja trafia do parlamentu?

Uprawiacie przebijanie baniek czy wolicie bezpieczeństwo, które dają?

Jeżeli chcesz odnieść się do tego tematu napisz maila na adres: redakcja@slaskaopinia.pl. Chętnie opublikujemy inne głosy w tym temacie.

Sebastian Pypłacz
Sebastian Pypłacz

Redaktor naczelny Śląskiej Opinii. Członek zarządu Związku Górnośląskiego.