Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Bez debaty, bez trudnych pytań i bez emocji
Debaty prezydenckie to najciekawsza część kampanii wyborczej. Do dziś pamiętam starcie Wałęsy i Kwaśniewskiego – „Ja Panu mogę nogę podać”, czy Kaczyńskiego z Tuskiem – „Czy Pan wie ile kosztują ziemniaki?”. Myślę, że spory wpływ na wynik wyborów miała debata Komorowski – Duda, w której ten pierwszy wypadł wyjątkowo słabo. I chyba powtórki tego scenariusza obawia się dziś Andrzej Duda odmawiając bezpośredniego starcia z kontrkandydatem.
Debata w TVP przed pierwszą turą była mdła i słaba. Z kilku powodów. Przede wszystkim przy takiej ilości kandydatów nie da się zorganizować debaty w prawdziwym tego słowa znaczeniu, więc zamiast dyskusji i ripost mieliśmy nudne oświadczenia wszystkich graczy. Po drugie do zorganizowania prawdziwego show potrzeba prawdziwych dziennikarzy, a z tym dziś w publicznej telewizji jest problem. No i na końcu same pytania – nawet nie tyle ułożone pod jednego z kandydatów, co żywcem zabrane z jego spotu wyborczego. Dramat.
Liczyłem na starcie bezpośrednie przed drugą turą. Debata przygotowane przez TVN, ONET i WP na pewno dostarczyłaby nam emocji. Prezydent odmawia, bo to „obce media”. Debatę oferuje także POLSAT, ale i tutaj debaty raczej nie będzie. Do starcia w ringu trzeba mieć jaja. Jako pretendent do tytułu Andrzej Duda nie miał nic do stracenia, teraz kiedy wynik waży się na ostrzu noża – może stracić wszystko. Dlatego wątpię czy zdecyduje się na takie starcie nawet na bezpieczniejszym gruncie TVP. I to zachowanie mówi o Prezydencie więcej niż tysiące wypowiadanych przez niego słów.
Oczywiście Rafał Trzaskowski, jak kiedyś Andrzej Duda – domaga się debaty, bo nie ma w niej nic do stracenia. Może tylko zyskać. Jest mu łatwiej, ale to niczego nie zmienia. Andrzej Duda domagał się debat, uczestniczył w debacie ze swoim poprzednikiem i powinien zachować te same standardy. Niestety, nie potrafi. Tracimy na tym wszyscy, bo nie możemy zobaczyć obu kandydatów w trudnej sytuacji, wymagającej o wiele więcej niż wiece wyborcze, czy live w internecie.
A przy okazji live w internecie – Szymon Hołownia zaprosił do dyskusji o swoich postulatach obu kandydatów. Oczywiście Andrzej Duda milczy. Odpowiedział Rafał Trzaskowski (raczej to nikogo nie dziwi) i Panowie chwilę (dłuższą) porozmawiali. Tam gdzie się zgadzali – szło gładko, tam gdzie Trzaskowski nie chciał złożyć jednoznacznych deklaracji – tam Hołownia zdecydowanie to podkreślał. Jedna z najciekawszych transmisji, które do tej pory widziałem, ale niestety… debaty nie zastąpi.
Wspólne live, klepanie się po plecach, czy nawet próba dokonania wspólnych ustaleń „na przyszłość” – do prawdziwego, emocjonującego starcia rywali się nie umywają. Pozostaje więc tylko liczyć na to, że kiedyś doczekamy prawdziwych standardów i będziemy wymagać ich dotrzymania.
Debaty są ciekawe bez względu na to kto staje w narożnikach. Zawsze z ciekawością oglądam te pojedynki, nawet kiedy mam już ugruntowane poglądy. Ulotki, zdjęcia, filmiki wyborcze… to wszystko można przygotować, opracować powtarzając do znudzenia. Debata jest niewiadomą. Tutaj może wydarzyć się wszystko, a kandydaci mają szansę nas zaskoczyć, pokazać inne oblicze…
Cieszyłbym się z debaty kandydatów, ale przeżyję bez niej. Słabo oceniam oddanie jej walkowerem. Jeszcze słabiej oceniam oskarżanie dziennikarzy Onetu, Wirtualnej Polski i TVN o stronniczość, w odniesieniu do tego co wyprawia publiczne TVP. Stronniczy, nieuczciwi dziennikarze? Obce media? Pan to naprawdę powiedział, Panie Prezydencie? Rozumiem, że każdy kto pracuje poza publicznymi mediami jest “zły”? Chyba tylko dlatego, że nie jest na liście płac, bo może mu się “wymsknąć” niewłaściwe pytanie… Znam naprawdę sporo dziennikarzy w tych mediach, którzy wykonują po prostu swoją robotę i robią to dobrze, zgodnie ze sztuką dziennikarską. Nie ma sensu ich obrażać tylko dlatego, że są wybory.
Pięć lat temu Andrzej Duda był tym młodym, dynamicznym, otwartym kandydatem na Prezydenta RP. Miał lepszą kampanię, świetnie się prezentował i nie dał szans Bronisławowi Komorowskiemu. Zaskakuje mnie, że w tak krótkim czasie oddał pole i dziś niewiele zostało z tego wizerunku. Dziś młody, dynamiczny i otwarty znów jest tylko pretendent. No cóż, historia kołem się toczy.
Fascynujące debaty obejrzymy kiedy indziej, może podczas kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych. Teraz wobec braku możliwości oglądania debat, pozostają nam co najwyżej transmisje live na facebooku. Niczym innym nas już chyba kandydaci nie zaskoczą…