120 miliardów dolarów – tyle według raportu Christian Aid „Counting the Cost 2025” wyniosły w 2025 roku globalne straty spowodowane falami upałów, pożarami, suszami i burzami. To nie prognoza ani ostrzeżenie. To rachunek za 10 najdroższych i najbardziej dotkliwych katastrof klimatycznych tego roku, podkreślający brak działania, wystawiony tu i teraz. I dokładnie w momencie, kiedy w Polsce wchodzi w życie nowelizacja ustawy górniczej.
Prezydent Karol Nawrocki, jak podkreśla szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz, dotrzymał słowa danego górnikom 5 grudnia podczas uroczystości z okazji Barbórki zorganizowanych przez katowicką kopalnie Murcki-Staszic i podpisał ustawę gwarantującą osłony socjalne, urlopy górnicze i odprawy. Z perspektywy około 50 tysięcy górników jest to decyzja zrozumiała i potrzebna. Nikt rozsądny nie kwestionuje konieczności ochrony ludzi w procesie transformacji. Problem zaczyna się jednak wtedy, gdy ochronę pracowników myli się z ochroną modelu ekonomicznego, który przestał działać.
Raport Counting the Cost 2025 pokazuje skalę tego problemu w wymiarze globalnym. W 2025 roku pożary w Palisades i Eaton w Kalifornii wygenerowały ponad 60 mld dolarów strat, cyklony w Azji 25 mld, a powodzie w Chinach 11,7 mld dolarów. To nie są odległe katastrofy z telewizyjnych serwisów. To realne koszty, które obciążają budżety państw, samorządów i gospodarstw domowych. Tak globalna gospodarka jest wystawiona na ryzyko klimatyczne.
Kluczowy mechanizm, o którym raport przypomina, jest systemowy: przez dekady zyski z wydobycia węgla były prywatyzowane, a dziś koszty jego schyłku są uspołeczniane. Gdy węgiel się opłacał, to zyski trafiały do budżetu państwa, spółek i ich otoczenia. Gdy przestał się spinać ekonomicznie i środowiskowo, to rachunek przejmuje podatnik. Od 2026 roku także w Polsce.
Doroczny raport Christian Aid wskazuje, że problem nie ogranicza się tylko do Górnego Śląska. W latach 1991–2020 globalne szkody klimatyczne powiązane z paliwami kopalnymi sięgnęły około 28 bilionów dolarów. Jest to skala porównywalna z PKB największych gospodarek świata. Ten system działa dokładnie tak, jak został zaprojektowany: maksymalizuje krótkoterminowe zyski i rozprasza długoterminowe koszty po całym społeczeństwie.
Dlatego przedstawianie przez szefa śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” nowelizacji ustawy górniczej wyłącznie jako dowodu „odpowiedzialnej polityki” jest uproszczeniem. Odpowiedzialność nie polega na tym, że państwo wystawia czek, gdy stary model przestaje działać, lecz na tym, aby nie utrwalać systemu generującego coraz większe koszty społeczne, zdrowotne i klimatyczne.
Moim zdaniem nie ma sprzeczności między ochroną górników a odejściem od węgla. Sprzeczność pojawia się, gdy ochronę ludzi mylimy z ochroną systemu, którego rachunki już dziś przekraczają możliwości społeczeństwa. Raport Christian Aid i nowelizacja ustawy górniczej wskazują jednoznacznie: nie da się dłużej udawać, że ktoś inny zapłaci za nasz kryzys.









