Jesienią na szkolnych korytarzach. Znów rozlega się stukot butów i gwar rozmów. Plecaki obijają się o ławki, ktoś biegnie spóźniony na lekcję. Kiedy jednak pada pytanie o zmiany klimatu, większość uczniów wzrusza ramionami. A nauczyciele? Zaledwie 6% czuje się przygotowanych, by o klimacie mówić w sposób rzetelny i angażujący. Brakuje iskry, która rozpali wyobraźnię najmłodszych, i systemu, który rozwinie ich wrażliwość. – Kryzys klimatyczny nie zna podziałów na przedmioty – podkreśla Mateusz Kowalik, ekspert Polskiej Zielonej Sieci. – Dlatego edukacja też nie może ich mieć. Musi pokazywać młodym ludziom całość: środowisko, gospodarkę, zdrowie i wpływ klimatu na ich codzienne życie.
– Edukacja klimatyczna powinna być obecna na wszystkich przedmiotach szkolnych – od biologii po język polski i WF. Jeśli nauczyciel wychowania fizycznego sprawdza z młodzieżą jakość powietrza, to też uczy o klimacie. Historia pokazuje rewolucję przemysłową, język polski – nasze kulturowe zakorzenienie, nawet „Pan Tadeusz” może być lekcją o bioróżnorodności – podkreśla dr Magdalena Ochwat z Instytutu Polonistyki Uniwersytetu Śląskiego.
– Nie może być suchą wiedzą opartą wyłącznie na danych. Musimy używać także opowieści, historii mówić o rozwiązaniach i emocjach, bo bez emocji wydaje się, że kryzys klimatyczny dzieje się gdzieś daleko, że dotyczy niedźwiedzi polarnych, a nie nas, w Polsce – dodaje ekspertka.
Szkoła nie nadąża za klimatem
Jak podkreśla Mateusz Kowalik, polska szkoła ma wiele do nadrobienia. – Chciałbym powiedzieć, że jesteśmy głęboko w lesie, ale kojarzy się to z ekologią. Jest dużo gorzej. Brakuje podstawowych systemowych rozwiązań – zaznacza ekspert Polskiej Zielonej Sieci. Badacze z pracowni Qualio pytali młodych ludzi i ich nauczycieli o wiedzę oraz postawy wobec kryzysu klimatycznego. Odpowiedzi nie napawają optymizmem. „Bez systemowych rozwiązań nie będzie możliwa skuteczna edukacja klimatyczna” – podkreślają pedagodzy cytowani w raporcie „Potrzeby edukacyjne i świadomość klimatyczna w szkołach Wielkopolski Wschodniej”, przygotowanym dla Polskiej Zielonej Sieci.
Nauczyciele mówią wprost o poczuciu osamotnienia. „Oddolne działania są zawsze, ale to powinno iść z góry. Brakuje holistycznego podejścia” – przyznaje jedna z nauczycielek biologii. Dane tylko potwierdzają te głosy – zaledwie sześć procent badanych pedagogów czuje się dobrze przygotowanych do prowadzenia lekcji o klimacie. Reszta mówi otwarcie, że brakuje im wiedzy i wsparcia.
Edukacja ekologiczna powinna zaczynać się już w przedszkolu i być konsekwentnie rozwijana. Tymczasem młodzież rzadko sama interesuje się tematem. Potrzeba czegoś namacalnego, co poruszy wyobraźnię. – Edukacja musi być zakorzeniona w lokalności. Im coś jest bliższe uczniowi, tym bardziej go angażuje. Jeśli rozmawiamy o rzece, która płynie koło szkoły, o lesie, który znają z dzieciństwa, to nie jest to dla nich abstrakcja. Wtedy właśnie młodzi ludzie widzą, że mają realny wpływ na swoje otoczenie i są sprawczy – podkreśla Magdalena Ochwat.
Edukacja powinna też wychodzić poza mury szkoły – prowokować i stawiać na samodzielne myślenie, m.in. za pomocą gier i zabaw. Przykładem takiego działania jest „Mozaika Klimatyczna”.
Układanie nie tylko kart, ale i świadomości
Chorzów. Chłodny wieczór w sercu Parku Śląskiego. W powietrzu czuć już jesień. W hotelu “Skaut”, nieopodal planetarium, w jednej z sal konferencyjnych słychać szelest kart. Na stołach rozłożone są dziesiątki kolorowych ilustracji – rzek, fabryk, lodowców, pożarów, ludzi. To nie typowe szkolenie z ekologii, lecz „Mozaika Klimatyczna” – warsztat, który wciąga uczestników w opowieść o nadciągającej katastrofie. Zamiast wykresów pojawiają się emocje, rozmowy i momenty olśnienia. Topniejący lód w Arktyce może mieć coś wspólnego z rachunkiem za prąd w Katowicach, a wysychająca rzeka na drugim końcu świata – z cenami żywności w Bytomiu. Moderatorzy nie wykładają – prowokują. Karty stają się pretekstem do rozmów o tym, co każdy z nas może jeszcze zmienić – w firmie, w domu, w szkole, a przede wszystkim w głowie.
Gra pokazuje, z jednej strony, jak skomplikowaną materią jest nauka o klimacie, a z drugiej – jak globalne zjawiska oddziałują na lokalną pogodę. – Uczestnicy sami dochodzą do wniosków i widzą, jak złożony jest to problem dotyczący każdej sfery naszego życia – podkreśla prof. Piotr Skubała, ekolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Od edukacji ekologicznej do klimatycznej
Spotkanie w chorzowskim „Skaucie” trwało trzy godziny – od części naukowej, przez kreatywną, po refleksyjną. W tej ostatniej uczestnicy nie tylko dzielili się emocjami, lecz również szukali praktycznych rozwiązań: co można zrobić tu i teraz, by wprowadzić zmiany w swoim otoczeniu, w organizacji, w codziennych nawykach.
– Edukacja klimatyczna powinna być dziś elementem powszechnego wykształcenia, zwłaszcza w regionach węglowych takich jak Śląsk. W ramach Regionalnego Obserwatorium Procesu Transformacji budujemy wiedzę osób zaangażowanych w metamorfozę regionu – mówi Mateusz Kowalik z Polskiej Zielonej Sieci.
Karty ułożone, emocje nazwane, wnioski wyciągnięte. Teraz czas sięgnąć po sprawczość. Jeśli młodzi ludzie mają zmienić świat, szkoła musi im pokazać, że świat zmienia się tu – nie w Arktyce, nie w podręczniku, lecz za oknem. Edukacja klimatyczna nie może być dodatkiem do programu. To program przyszłości. Bez niej kolejne pokolenie wzruszy ramionami, gdy ktoś zapyta o klimat. Nie mamy już na to czasu.
Materiał powstał we współpracy z Polską Zieloną Siecią.










