Zaraz Wszystkich Świętych, święta i już wybory będą

Wydawałoby się, że właśnie zaczynają się wakacje, a mamy już koniec września. Dopiero co zastanawialiśmy się czy opozycja powinna iść na wybory w jednym bloku, dwóch czy trzech, a już za chwilę minie rok od wyborów parlamentarnych po których – plus krótkie zamieszanie z tymczasowym rządem Morawieckiego – powstał nowy rząd premiera Tuska. Ostatni miesiąc to pierwszy poważny test dla tej ekipy. Zanim się obejrzymy będziemy wybierać nowego prezydenta naszego kraju.

W tym wyścigu mamy na razie jednego kandydata w postaci Sławomira Mentzena i kilku domniemanych. Mentzen już zrobił konwencje, wywiesił plakaty i udziela wywiadów. Trzeba przyznać, że to chyba jedna z najbardziej bezszczelnych prekampanii i chyba jeden z większych środkowych palców pokazanych przez polityka organizacji ukrywającej się za literami PKW, która ma takie sytuacje kontrolować. Może się okazać, że Konfederacja temat kandydata przegrzeje i przepali zanim rozpocznie się prawdziwy wyścig.

Stawkę domniemanych kandydatów otwiera Rafał Trzaskowski, który w ostatnich latach ma love-hate relationship z Donaldem Tuskiem. W zasadzie to nie wiadomo, czy Trzaskowski chce być kandydatem na prezydenta, czy wolałby zostać premierem po Tusku, a Tusk zdaje się też nie wiedzieć czy z Trzaskowskiego zrobić prezydenta czy samemu wygrać te ostatnie niewygrane przez siebie wybory. To trochę jak z wyborem weekendowego śniadania – jak zawsze jajecznica czy może coś pokombinować?

Szymon Hołownia, jeszcze rok temu jedyny najpewniejszy swojego startu, po roku na stanowisku marszałka sejmu chyba doszedł do tego samego wniosku co wiele osób w dużych firmach – czasem lepiej być tym drugim. Drugi najważniejszy w kraju to może być wystarczająco wysoko, poza tym to lepsze niż chociażby drugi w wyścigu o fotel prezydenta. A jakbyśmy mieli przegrać to może wystawimy kogoś z PSL w tej Trzeciej Drodze – zaczyna zdaje się myśleć Polska 2050.

Lewica? Jak to na Lewicy przed wyborami, zaczyna mówić się o rozłamie, zmianie władzy i tym razem już na serio – uśmiech i mrugnięcie okiem – o oddaniu władzy młodym. Lewica tych wyborów nie wygra, ale i tak będzie ciekawie w jej szeregach. Obstawiam, że za rok Lewica zmieni nazwę tylko jeszcze nie wiem czy na Lewica Razem, Nowa Lewica czy na SLD.

PiS postawi – według słów Prezesa – na wysokiego, przystojnego, wygadanego typa albo na Mariusza Błaszczaka. Partia prezesa Kaczyńskiego miała zamawiać badania, mieli sondować różne nazwiska, ale koniec końców, kandydat ma się słuchać Prezesa, a nie jak obecny prezydent, który może i wygrał dla PiS wybory, ale się za bardzo się nie słucha. Może byłoby łatwiej się słuchać gdyby się spotkali, ale zdaje się, że już nikomu nie zależy. Prezydent Duda raczej nowemu kandydatowi PiS nie będzie za bardzo pomagał, chociaż nigdy nie wiadomo czy jakby pomagał to by bardziej nie przeszkadzał.

Do tego grona dołączy jeszcze pewnie kilka postaci, których nazwisk ani twarzy teraz nie znamy, które będą chciały wywrócić stolik, wejść szturmem do polskiej polityki, a skończy się może na prowadzeniu programu w telewizji. Wszak mamy marszałka z popularnego programu telewizyjnego, ale mamy też byłą kandydatkę, która dziś jest bardziej telewizyjną prowadzącą.

Tym tekstem rozpoczynamy więc nie tylko nowy sezon Śląskiej Opinii na weekend, nowe otwarcie klubu Śląskiej Opinii, ale także cykl materiałów omawiających prekampanie, kampanie i wybory na prezydenta.

Tekst został oryginalnie opublikowany w newsletterze w ramach Klubu Śląskiej Opinii.

Sebastian Pypłacz
Sebastian Pypłacz

Redaktor naczelny Śląskiej Opinii. Członek zarządu Związku Górnośląskiego.