Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
BB: Szczelina przeciwlotnicza ma swoją tajemnicę
Znajdująca się za budynkiem bielskiego Ratusza szczelina przeciwlotnicza rodzi kolejne pytania i zagadki. Historycy zastanawiają się, czy jedna z jej ze ścian nie była… miejscem straceń.
– Z okazji 125. urodzin Ratusza zorganizowaliśmy dla chętnych zwiedzanie siedziby samorządu. Udostępniliśmy nie tylko salę sesyjną i mój gabinet, ale również tzw. tunel ucieczkowy i szczelinę przeciwlotniczą. W trakcie oprowadzań moi współpracownicy zauważyli na jednej ze ścian w szczelinie liczne okrągłe kształty, które mogą być śladami po pociskach – informuje prezydent Jarosław Klimaszewski.
– Bardzo interesuję się dziejami naszego miasta i nie mogłem tego przypuszczenia pozostawić bez wyjaśnienia, dlatego poprosiłem moich współpracowników o dokładniejsze zbadanie ściany. Przed zgłoszeniem tego faktu właściwym służbom zwróciłem się też o opinię do specjalistów z naszej Komendy Miejskiej Policji. Jednoznacznie rekomendują gruntowne zbadanie tego miejsca. Wobec tego podjąłem natychmiast dwie decyzje: nakazałem wyłączyć szczelinę z oprowadzań i zgłosiłem nasze podejrzenia do Instytutu Pamięci Narodowej. O wynikach przeprowadzonych badań będziemy na bieżąco informować – zapewnia prezydent Bielska-Białej.
Szczelina przeciwlotnicza usytuowana w parku za Ratuszem służyła do chwilowego ukrycia się podczas nalotu. Obiekt ma około 50 metrów długości, jest podzielony na dwa duże pomieszczenia. Powierzchnia ogólna to 150 m2, powierzchnia użytkowa 140 m2. Maksymalnie mogło się tu pomieścić jednorazowo 280 osób. Świeże powietrze dostaje się do szczeliny samoczynnie za pomocą 5 kominów wentylacyjnych. Dwa wejścia/wyjścia z przedsionkami gazoszczelnymi są wyposażone w dwoje drzwi gazoszczelnych. Komory do przebywania to korytarze załamujące się pod kątem prostym. Zastosowano tam specjalne grodzie zbudowane z cegły, aby zabezpieczyć przebywających ludzi zarówno przed falą uderzeniową, jak i gazem, którego ewentualne rozprzestrzenianie spowalniały.
I to jedna z tych grodzi przykuła uwagę historyków. Na jednej z nich odkryli bardzo dużo okrągłych otworów.
– Po pobieżnym zbadaniu wyglądają one jak otwory wlotowe pocisków. Promieniste ślady odchodzące na boki na cegłach i wielkość otworów w spoinach wskazują, że możemy mieć do czynienia z użyciem tzw. tetetki (ros. Тульский Токарев, Tulskij Tokariew; oficjalnie 7,62 мм пистолет самозарядный обр. 1933 года, pot. tetetka) – mówi historyk Jacek Kachel. – Zaletą tego pistoletu była duża przebijalność jego silnej amunicji. Pewnie dlatego kilka spłaszczonych pozostałości po pociskach zauważyliśmy na sąsiedniej ścianie, gdzie dotarły one pewnie jako rykoszety. Na domniemanej ścianie straceń widać efekty zacierania śladów – wydłubywania naboi i łatania po nich spoin – dodaje Jacek Kachel.
Poproszony o fachową pomoc i wstępną opinię w tej sprawie dr Dariusz Szydłowski, technik kryminalistyki w Komendzie Miejskiej Policji w Bielsku-Białej mówi:
– W trakcie oględzin ujawniono wiele otworów mogących wskazywać na użycie w tym miejscu broni, w niektórych z nich można zobaczyć prawdopodobnie spłaszczone metalowe części pocisków. Zbadanie tego miejsca może mieć ogromne znaczenie historyczne dla poznania dziejów naszego miasta. Po zastosowaniu światła UV zarówno grodź z cegły, jak i ściana do niej przylegająca zaświeciły w różnych odcieniach fioletu, co może wskazywać na obecność śladów biologicznych (krew). Oczywiście zawsze istnieje możliwość błędu, bo podobnie na te promienie reaguje pleśń. Jednak intensywny odblask jest niezwykle mocny na grodzi i ścianie przylegającej, a im dalej od tego miejsca, tym jest słabszy. Nie można też oczywiście wykluczyć specyficznej reakcji na światło UV innych substancji niż ślady biologiczne. Odkryte poszlaki wskazują, że w tym miejscu mogło dojść do zastrzelenia co najmniej kilku osób. Wobec tego wstępnie trzeba przyjąć, że szczelina przeciwlotnicza jest potencjalny miejscem zbrodni i należy ją przekazać do zbadania odpowiednim służbom. Kto kogo zabił oraz kiedy dokonał tej zbrodni – dowiemy się po przeprowadzonym śledztwie.
Wstępnie postawiona hipoteza zakłada, że ze szczeliny przeciwlotniczej jako miejsca straceń mogli korzystać w 1945 roku żołnierze radzieccy z NKWD, a po nich pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Warto przypomnieć, że te instytucje swoją siedzibę miały kilkadziesiąt metrów od tego miejsca – w budynku przy dzisiejszej ul. ks. Stanisława Stojałowskiego 18. Jednak na razie, co trzeba podkreślić, są to tylko domysły i dopiero rzetelne badania przeprowadzone przez Instytut Pamięci Narodowej potwierdzą te założenia.
Oczywiście o postępach w śledztwie będziemy informować na bieżąco. Każda zbrodnia kiedyś wyjdzie na jaw, a sprawcy zostaną ujawnieni, trzeba tylko dużo determinacji i czasu, aby do tego doprowadzić.
Urząd Miejski w Bielsku-Białej