Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Ustawa wiatrakowa. Alternatywnych miejsc pracy dla górników w Polsce nie będzie
Po tym, jak Sejm oddalił wiatraki od domów na 700 metrów, staje się jasne, że alternatywnych miejsc pracy dla górników w Polsce nie będzie. 700 m to zbyt mało, żeby odblokować energetykę wiatrową w Polsce po latach obowiązywania zasady 10H. Równocześnie to zbyt dużo, aby wielu górników mogło marzyć o zielonej i bezpiecznej przyszłości.
Podczas głosowania w czwartkowy wieczór (9 marca) większość sejmowa zdecydowała o odrzuceniu poprawek senackich. Ustawa wiatrakowa zostaje przyjęta z zapisem o 700 metrach. Za odrzuceniem wprowadzających odległość 500 m poprawek zagłosowało 217 posłów i posłanek Prawo i Sprawiedliwоść. Odrzucenie poprawki poparła Konfederacja i Polskie Sprawy . Przeciwko odrzuceniu głosowali wszyscy posłowie i posłanki Koalicja Obywatelska , Lewica, Polska 2050 oraz Koalicja Polska . Poprawka została odrzucona 231 głosami.
Różnica 200 m robi dużo. Jak wylicza Fundacja Instrat, powierzchnia dostępna pod inwestycje wiatrowe tylko w województwie śląskim zmniejszy się o 51 proc. W raporcie “Wiatr w żagle. Zasada 10H a potencjał lądowej energetyki wiatrowej w Polsce” eksperci Fundacji Instrat szacują, że dla wariantu 500 m moc zainstalowana w wietrze na lądzie mogła wzrosnąć do 2030 roku do ok. 18 GW, a do 2040 do 36 GW. Z analiz Fundacji wynika również, że lądowa energetyka wiatrowa w nadchodzących 10 latach mogłaby zaoferować nawet 100 tys. miejsc pracy.
Paradoksalnie, wprowadzenie odległości 500 metrów wspierały górnicze związki zawodowe, organizacje pozarządowe, Polską Akademię Nauk, biznes oraz samorządy. Dwa górnicze związki zawodowe – lubelski związek zawodowy „Przeróbka” oraz Międzyzakładowy Związek Zawodowy Górników „Makoszowy”. – zaapelowały do posłów i premiera Mateusza Morawieckiego o odblokowanie rozwoju energetyki wiatrowej oraz o zabezpieczenie interesów pracowników branży wiatrowej za pomocą układu zbiorowego.
Szef Międzyzakładowego Związku Zawodowego Górników „Makoszowy” Andrzej Chwiluk powiedział PAP, że jeżeli pojawiłaby się możliwość stworzenia ponadzakładowego, branżowego zbiorowego układy pracy w sektorze OZE, byłby to pierwszy krok do tego, żeby dać sygnał pracownikom, że jest jakaś bezpieczna alternatywa dla pracy w kopalni.
„Dziś ludzie z branży górniczej po prostu się boją braku zabezpieczenia gdzie indziej. Chodzi o to, żeby pokazać górnikom, że w momencie kiedy nastąpi decyzja o likwidacji kopalni, będą w nowej pracy bezpieczni. Zawczasu pokazać, że w miejsce zamykanej kopalni powstają nowe miejsca pracy, zabezpieczone w postaci układu zbiorowego” – podkreślił Chwiluk. Taki układ byłby pierwszym krokiem, pierwszym sygnałem, który mógłby pomóc w restrukturyzacji kopalń, zapewnił bezpieczeństwo pracownikom – dodał związkowiec.
Miejsca pracy związane z energetyką wiatrową pozostają odporne i okazują się niezawodnym motorem rozwoju rynku pracy. Posłowie odpowiadają za wprowadzenie reform, zachęcających do tworzenia kolejnych miejsc pracy w sektorze czystej energii. I to, a nie powrót do górnictwa, powinna być polityczna obietnica pojawiająca się w czasie nadchodzącej kampanii wyborczej.