Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Druga premiera, ale czy drugie życie?
„Wszystkie nerwowe piosenki” po trzech latach od premiery trafiły do streamingu. Płyta Pablopavo ma szansę dotrzeć do szerszego grona odbiorców, chociaż jej tożsamość na zawsze pozostanie już analogowa.
Internet i streaming nieodwracalnie zmieniły przemysł muzyczny. Czy początkowe idee były pozytywne i czy wszystko podążyło we właściwym kierunku, jest tematem istotnym i niezwykle szerokim, ale nie o nim dzisiaj mowa. Wspomniane wynalazki, bez których sporo osób nie wyobraża sobie codziennego funkcjonowania, trzy lata temu postanowili niemalże pominąć muzycy projektu Pablopavo i Naprawdę Duży Zespół oraz ich wydawca, firma fonograficzna Karrot Kommando. Wszystko przy okazji premiery płyty „Wszystkie nerwowe piosenki”, którą, owszem, można było zamówić za pośrednictwem Internetu, ale legalnie posłuchać mogły jej już tylko te osoby, które zdecydowały się zakupić ją w formie fizycznej. Dziwne? Niecodzienne? A może nawet wariackie rozwiązanie? Być może, ale z faktami się nie dyskutuje: album dostępny był wyłącznie na winylu (w dwóch wersjachkolorystycznych). Był, ponieważ zgodnie z zapowiedzią 1 stycznia 2023 roku trafił na platformy streamingowe.
Ruch, na jaki zdecydowali się kilka lat temu muzycy i ich wydawca, niewątpliwie był ciekawym rozwiązaniem promocyjnym. W XXI wieku muzyka – z dużej wytwórni płytowejczy też niezależnego wydawnictwa – w okolicach premiery trafia zwykle do legalnego obiegu w sieci. Fakt, że album popularnego w Polsce wykonawcy dostępny był tylko na nośniku (co prawda przeżywającym światowy renesans, ale ciągle pozostającym w cieniu dystrybucji cyfrowej), mógł intrygować, jednocześnie nadając mu pewnego rodzaju tajemniczości.
Jeśli niektórzy wykonawcy lubią mawiać, że nagrywają swoje płyty z myślą o fanach, to „Wszystkie nerwowe piosenki” zostały zarejestrowane naprawdę dla miłośników twórczości Pablopavo. Przede wszystkim, dlatego że album nabyli wyłącznie zainteresowani – nakład równał się liczbie, jaką zamówiono w ramach tak zwanego preorderu (stan ten miał nie ulec zmianie do 2023 roku, więc być już niedługo ukaże się wznowienie). Wersja ekskluzywna, oprócz niebieskiego koloru płyty, zawierała dodatkowo niepublikowane wcześniej opowiadanie Pawła Sołtysa – kserokopię ręcznie napisanego tekstu, nad którym autor ewidentnie pracował (widoczne skreślenia, poprawki). Takie gesty wykonuje się wyłącznie dla fanów.
Zestaw sześciu piosenek, który trafił właśnie do streamingu, to przede wszystkim materiał zagrany w formule quasi-live – w studio nagraniowym, ale niczym na koncercie, bez poprawek i późniejszej ingerencji. W 2020 roku lider projektu trochę ironizował, że Naprawdę Duży Zespół to naprawdę idiotyczne przedsięwzięcie. – Do sporego już przecież zespołu Pablopavo i Ludziki, dołączyli muzycy absolutnie od Sasa do Lasa: Patryk Kraśniewski – jazzowy, klasyczny i reggae’owy pianista i kompozytor, Miki Wielecki –perkusjonalista i kongista znany z wykonywania muzyki brazylijskiej i kubańskiej, Lena Romul – saksofonistka i wokalistka i Paweł Szamburski – klarnecista.
– Żeby oni jeszcze wszyscy, normalnie przearanżowali znane utwory Ludzików, to może miałoby to sens, ale nie, ale po co… Zrobili całkiem nowe kompozycje. Utwory są absurdalnie długie, improwizują wszyscy co chwila, sekcja dęta ma w składzie skrzypce, a perkusjonalista gra na gwizdku i pęku kluczy typu Yale – tłumaczył Pablopavo.
Z okazji cyfrowej premiery wróciłem do „Wszystkich nerwowych piosenek” po dość długim czasie (może niekoniecznie po trzech latach, ale około roku płyta nie gościła pod gramofonową igłą) i muszę przyznać, że materiał wcale się nie zestarzał (ewentualnie: zestarzał się, ale pięknie), a wokalista miał rację. Jest tutaj jazz, szerokie instrumentalne partie, melorecytacja, śpiew (solowy, jak i w towarzystwie członków towarzyszącego zespołu – Leny Romul i Earla Jacoba), klezmerskie wstawki. Lekki miszmasz, z którego wyłania się piękno, hipnotyzująca aura i typowo ludzki, normalny świat. W tekstach nie zabrakło bowiem miejsca dla relacji, uczuć, przemijania, wspomnień. Emocje buzują, chociaż docierające do naszych uszu melodie akcentują raczej nostalgię i nastrojowość niż nieskrępowaną ekspresję i radość.
„Wszystkie nerwowe piosenki” po trzech latach od premiery trafiły do streamingu. Płyta niewątpliwie ma szansę dzięki temu dotrzeć do szerszego grona odbiorców, chociaż moim zdaniem jej tożsamość na zawsze zostanie już analogowa. Bo jak śpiewa w jednej z piosenek sam wokalista, „to stereo ciągle gra, choć się dźwięk gubi czasem”. Tylko czy to gubienie faktycznie komuś wadzi?