Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Premier Mateusz Morawiecki opowiedział się za karą śmierci
Premier Mateusz Morawiecki w poniedziałek odpowiadał na pytania internautów. Jedno z nich dotyczyło przywrócenia kary śmierci.
Polityk, siedząc na tle świątecznej choinki, najpierw stwierdził, że tę kwestię należałoby przemyśleć, po to, by kilka sekund później opowiedzieć się za przywróceniem kary śmierci w przypadku najcięższych przestępstw. Decyzję „współczesnego świata” o potępieniu tej formy kary uznał za „pochopną”.
Premier zaznaczył, że wycofanie kary śmierci z porządku prawnego było „przedwczesnym wynalazkiem lat 90. czy wcześniejszych”. No tak, sporo wcześniejszych, skoro Cesare Beccaria już w XVIII wieku krytykował palenie czarownic na stosie. Mateusz Morawiecki, jako absolwent Wydziału Historii Uniwersytetu Wrocławskiego, pewnie o tym wie, tak samo jak wie o stosunku Kościoła Katolickiego do kary śmierci, ale w niczym mu to nie przeszkadza. W czasie Q&A zaznaczył zresztą, że naukę Kościoła zna i wcale się z nią nie zgadza.
To oczywiste, że premier się myli – krytykuje zresztą podejście do kary śmierci nie tylko Kościoła papieża Franciszka, ale i Jana Pawła II, który według teologów, był abolicjonistą. Pomijam dorobek prawniczy i cywilizacyjny pokoleń, który dalej jest ochoczo ignorowany chociażby w USA. Kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje to, jak można pogodzić konserwatywne i zakorzenione w chrześcijaństwie poglądy z chęcią arbitralnego odbierania życia? Co się stało z jego ochroną? No chyba że ta ochrona kończy się na 12 tygodniu, wtedy wszystko pasuje.
Prawdę mówiąc, wypowiedź premiera trudno skomentować inaczej niż jednym zdaniem: kara śmierci jest zła i koniec kropka. Jeśli ktoś nie wierzy, proszę zapytać o zdanie Tomasza Komendę. Historia zresztą zna sporo przypadków niesłusznego skazania na śmierć – jeśli case czternastoletniego George’a Juniusa Stinney’a nic Panu Morawieckiemu nie mówi, może premier kojarzy proces Jezusa z Nazaretu?