Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
„Inni ludzie” od dziś w kinach. Czy film to prawdziwy portret Polaków?
Kamil, Iwona, Aneta i Maciek, czyli Inni ludzie i bohaterowie najnowszego filmu Aleksandry Terpińskiej tworzą na ekranie ironiczny, ale jednocześnie zabawny i bolesny obraz współczesnej Polski. Film na podstawie książki Doroty Masłowskiej o tym samym tytule, jest nazywany przez krytyków musicalem rapowym. Narracja i dialogi poprowadzone na bitach Auera składają się z rymowanych, zarapowanych wersów. Zabieg dość ryzykowny, ale i innowacyjny w realiach polskiego kina.
Bardzo się bałam, że podobnie jak w przypadku rodzimego musicalu Wszystko gra z 2016 roku, film okaże się męczący w swojej formie i po prostu nieudany. Przed pójściem na prapremierę przeczytałam również niepochlebne recenzje, więc byłam od samego początku nastawiona negatywnie. Czym zaskoczył mnie obraz?
Inni ludzie płyną z flow, rapowa i rymowana forma nie męczy, nie jest przesadzona. W odpowiednich momentach sceny śmieszą i rozładowują gromadzone napięcie. Głównych aktorów czyli Jacka Belera (Kamil) i Sonię Bohosiewicz (Iwona) ogląda się z zaciekawieniem i być może nawet z przyjemnością. Bohaterom towarzyszy narrator, Jezus. W tej roli Sebastian Fabijański, który w rapie ma już doświadczenie. Jego karierę muzyczną można oceniać różnie, jednak u Terpińskiej daje radę.
Po wyjściu z kina nie byłam pewna jak oceniam Innych ludzi. Cieszyłam się, że film mnie nie zmęczył, nie wyczekiwałam końca z utęsknieniem, wręcz przeciwnie. Uważam, że jest to coś nowatorskiego, nieprzegiętego i dobrego, jednak wiem, że film będzie miał tyle samo zwolenników, co przeciwników.
Podczas spotkania z twórczyniami filmu w katowickim Kinie Kosmos i przedpremierowego seansu Innych ludzi, reżyserka opowiadała o wyzwaniu, jakim była praca nad tekstem Doroty Masłowskiej. Pisarka brała udział w produkcji na każdym etapie powstawania filmu i wprowadzała drobne zmiany w tekście. Nagrania rozpoczęły się jeszcze przed pandemią koronawirusa, a zdjęcia zostały wstrzymane na czas pierwszego lockdownu.
Nagrodzony czterema Złotymi Lwami, m.in. za montaż, reżyserię i główną rolę męską film Inni ludzie wywołał we mnie mieszane uczucia, jednak po dłuższym namyśle serdecznie i szczerze polecam udać się na seans. Jeśli nie trafi do Was forma, przynajmniej będziecie wiedzieć, że rapowane musicale, to nie Wasza bajka. Jedno jest pewne albo ten film pokochacie, albo znienawidzicie. Napiszcie do mnie po seansie czy miałam rację.
Więcej recenzji filmowych co tydzień w podcaście Opinie po kinie oraz na Śląska Opinia o kulturze.