195 procent. Tyle wyniósł wzrost rejestracji samochodów elektrycznych w Polsce w ciągu roku. Nie, to nie błąd w Excelu ani chwilowy kaprys rynku. To sygnał, że coś naprawdę drgnęło, bo jeszcze niedawno kierowca, który kupował elektryka, był traktowany jak dziwak. Ktoś, kto myli pasję z ideologią albo daje się nabrać na unijne slogany. Dziś to się zmienia.
Elektryki przestają być już symbolem ekologicznej próżności, tylko rozsądku. Cichsze, tańsze w eksploatacji, coraz częściej zwyczajnie lepsze.
Tymczasem cała Europa przyspiesza. Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) rejestracje nowych aut w Unii wzrosły o symboliczne 0,9 proc., ale pod tą liczbą kryje się rewolucja. Hybrydy mają już 34,7 proc. rynku, elektryki – 16,1 proc., a auta spalinowe spadły do 37 proc. z blisko połowy rok wcześniej. To nie kosmetyczna korekta, tylko tektoniczna zmiana.
I wreszcie Polska, przez lata konserwatywna w wyborach motoryzacyjnych, zaczyna wchodzić w ten sam nurt. Dopłaty z programu Mój Elektryk, rozwój infrastruktury ładowania, coraz niższe ceny baterii – wszystko to działa. Ale najważniejsza jest zmiana mentalna. Coraz więcej Polaków podejmuje decyzje nie pod wpływem polityki, lecz własnych kalkulacji. Nie dlatego, że trzeba, tylko dlatego, że się opłaca.
Transformacja transportu w Polsce wciąż jest na początku drogi, ale tegoroczny skok pokazuje, że coś się zmienia. Zmienia się nie tylko struktura rynku, ale i sposób myślenia o mobilności. To już nie jest debata o ekologii, lecz o efektywności – ekonomicznej, technologicznej, cywilizacyjnej.
Co więcej, ElectroMobility Poland czeka na decyzję o 4,5 mld zł wsparcia z Krajowego Planu Odbudowy. Jeśli ruszy budowa przemysłowego hubu elektromobilności w Jaworznie, może się okazać, że Polska nie tylko kupuje elektryki, ale też zaczyna je współtworzyć.
Zamiast marzyć o „narodowym aucie elektrycznym”, budujemy partnerstwo joint venture: Polska daje rynek i fabrykę, partner wnosi technologię i know-how. Jeśli te elementy uda się połączyć, Izera może stać się czymś więcej niż tylko projektem motoryzacyjnym. Może być zapłonem całego krajowego łańcucha dostaw. Od baterii po oprogramowanie.









