Z klimatem się nie negocjuje

„Polski punkt widzenia staje się coraz bardziej powszechny” – powiedział premier Donald Tusk po szczycie Rady Europejskiej w Brukseli. I rzeczywiście, ostrożność wobec ambitnych celów klimatycznych staje się dziś w Europie modna. Tyle że ja, w przeciwieństwie do premiera, mam do tych słów dystans i ostrożność. Bo eksperci i naukowcy mówią coś zupełnie innego.

Znający kulisy polityki klimatycznej Unii eksperci studzą emocje. Nie ma żadnego dokumentu, który przesuwałby wdrożenie ETS2. Zapis o „możliwości rewizji” to nie plan, tylko furtka. To symboliczny ukłon wobec rządów, które chciały pokazać swoim wyborcom, że „walczą o realizm”. Komisja Europejska skupia się dziś nie na przesuwaniu dat, tylko na technicznych usprawnieniach. Chce stabilizacji cen uprawnień, większej płynności rynku i wcześniejszym uruchomieniu funduszy inwestycyjnych. Te działania mają pomóc obywatelom i firmom przejść przez transformację bez chaosu.

Reklama

Bruksela słucha argumentów, ale nie zmienia kierunku. I to właśnie jest sygnał, który powinien wybrzmieć głośniej niż polityczne deklaracje. Bo każda wiadomość, że Europa może „jeszcze raz przemyśleć” ETS2, wysyła na rynek błędny komunikat: poczekajmy. A kapitał nie lubi czekać. Firmy, które miały inwestować w zielone technologie, zaczynają się wahać.

20 października ponad dwa tysiące naukowców z całej Europy podpisało list otwarty „Neutralność klimatyczna to największa szansa gospodarcza Europy”. Nie było w nim wielkich słów o wartościach czy emocjach. Była czysta ekonomia. Naukowcy wyliczyli, że 90–95% redukcji emisji do 2040 roku to dwa miliony nowych miejsc pracy i 850 miliardów euro oszczędności na imporcie paliw kopalnych. To nie ideologia. To nie utopia, tylko ekonomia XXI wieku.

Tylko że dzisiejsza polityka coraz mniej słucha nauki, a coraz bardziej sondaży. Coraz częściej klimat staje się kartą przetargową, a nie kwestią przetrwania. Każde opóźnienie, każdy „kompromis”, każdy wyjątek zwiększają ryzyko, że przekroczymy punkty, z których nie ma odwrotu. Fizyka nie zna pojęcia „pauzy politycznej”.

Bo z klimatem naprawdę nie da się negocjować. Można odkładać decyzje, można mówić o „realizmie”, ale fizyka nie zna pojęcia „pauzy politycznej”. Im dłużej będziemy rozmawiać o tym, czy zdążymy do 2027 roku, tym mniej będziemy mieli czasu, by w ogóle mieć o czym rozmawiać.

Reklama

Europa nie potrzebuje „uchylenia automatyzmu”, tylko odwagi, by przyspieszyć. Bo dziś nie chodzi o to, czy zmienimy gospodarkę, tylko czy zdążymy ją uratować przed własną bezradnością. Bo dziś nie stal czy krzem, ale odwaga polityczna jest prawdziwym surowcem krytycznym.

Unia wciąż ma wszystko, by wygrać konkurencyjność: przemysł gotowy na modernizację, kapitał na inwestycje i naukę, która wskazuje drogę. Ma też powód, którego nie da się zrewidować, czyli egzystencjalne zagrożenie, jakim jest zmiana klimatu.

Dlatego przyszłość nie będzie rewizją. Będzie rewolucją. I pytanie, które zostaje Europie, brzmi: czy odważy się w niej uczestniczyć, czy tylko pisać przypisy do historii, którą mogła stworzyć.

Patryk Białas
Patryk Białas

Radny Miasta Katowice. Społeczny koordynator polskich liderów The Climate Reality Project. Ekspert stowarzyszenia BoMiasto.