14:1 dla OZE. Atomowe mrzonki kosztują miliardy i dekady

Europa stoi dziś na energetycznym rozdrożu. Z jednej strony przestarzałe reaktory jądrowe, które przez dekady dawały poczucie bezpieczeństwa i stabilności, ale których blask wyraźnie przygasa. Z drugiej – odnawialne źródła energii, które jeszcze dwadzieścia lat temu traktowano jak eksperyment, a dziś wyrastają na solidny fundament nowoczesnej gospodarki. Kto naprawdę ma szansę wygrać wyścig o czystą energię?

Tymczasem w Polsce Adrian Zandberg wciąż maluje obraz wielkiego państwowego programu atomowego, czyli ośmiu bloków jądrowych, które mają „zapewnić bezpieczeństwo energetyczne i przewagę technologiczną”. Problem w tym, że to wizja życzeniowa, niepoparta ani realiami, ani europejskimi doświadczeniami.

Reklama

Raport Global Energy Monitor z września 2025 r. nie pozostawia złudzeń: 90% reaktorów w Europie ma ponad 35 lat. W sercu atomowej Europy, czyli we Francji, produkcja energii jądrowej spadła o 16% względem 2005 r. Nie przez „zaniechania rządów”, lecz przez prozaiczne problemy techniczne i fale upałów, które paraliżują chłodzenie reaktorów. Atom nie jest odporny na skutki zmian klimatycznych. Przeciwnie, sam staje się ich ofiarą.

A co z kosztami i czasem? 17 lat budowy fińskiego Olkiluoto 3, niekończące się perypetie Flamanville czy Hinkley Point C pokazują jedno: ta technologia przegrywa z kalendarzem i kalkulatorem. W czasie, gdy Zachód wlecze się z jednym reaktorem, Europa stawia setki gigawatów słońca i wiatru. A my w Polsce, słuchając proatomowych zwolenników partii Razem, mamy wierzyć, że atom „nas zbawi”?

Odnawialne źródła energii w Europie rozwijają się z impetem. GEM podaje: 600 GW nowych mocy wiatrowych i fotowoltaicznych w budowie – czternastokrotnie więcej niż atomowych. Co kluczowe, farmy słoneczne i wiatrowe powstają w kilka lat, nie w dekady. W 2025 r. energia słoneczna po raz pierwszy wyprzedziła atom w unijnym miksie energetycznym. To nie polityczne deklaracje, a fakty.

Argument o stabilności? Coraz mniej przekonujący. Magazyny energii rosną w ekspresowym tempie – z 22 GWh w 2024 r. do prognozowanych 120 GWh w 2029. Do tego elektrownie szczytowo-pompowe, inteligentne sieci i elastyczne zarządzanie popytem. Stabilność, którą kiedyś gwarantował atom, dziś zapewnia synergia nowoczesnych technologii.

Reklama

Prawdziwy postęp to nie betonowe bunkry, lecz odwaga inwestowania w innowacje: lokalne społeczności budujące farmy fotowoltaiczne, przedsiębiorcy rozwijający offshore, naukowcy pracujący nad magazynami energii. To oni tworzą miejsca pracy, budują niezależność energetyczną i przesuwają Europę w stronę realnej neutralności klimatycznej.

I dlatego, drodzy lewicowi marzyciele jądrowi – zamiast snuć wizje atomowej potęgi rodem z lat 70., czas wreszcie zmierzyć się z rzeczywistością. Europa pokazuje, co działa szybko, tanio i efektywnie – odnawialne źródła energii. Fantasmagorie o wielkim atomowym programie mogą skończyć się jak Żarnowiec: miliardami utopionymi w betonie i dekadami czekania na reaktor, którego być może nigdy nie będzie.

Patryk Białas
Patryk Białas

Radny Miasta Katowice. Społeczny koordynator polskich liderów The Climate Reality Project. Ekspert stowarzyszenia BoMiasto.