Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie

„To nie mówi nic o nich, ale o nas”. Katowice po antyimigranckiej demonstracji
W sobotę przez centrum Katowic przeszedł marsz przeciwko imigrantom. Choć ich uczestnicy deklarowali obawy o bezpieczeństwo i porządek, protesty miały miejscami charakter skrajnie wrogi i ksenofobiczny. Na reakcje nie trzeba było długo czekać – zarówno środowisko akademickie, jak i śląscy politycy skrytykowali nienawistne hasła. Wspólnym mianownikiem jest apel o rozsądek, empatię i historyczna pamięć.
„My, niżej podpisani rektorzy katowickich uczelni, wyrażamy głębokie zaniepokojenie manifestacjami wrogości wobec uchodźców. Uzasadnione obawy przed nielegalną imigracją nie usprawiedliwiają budowania w społeczeństwie atmosfery zagrożenia i niechęci w stosunku do każdego człowieka, który wyróżnia się kolorem skóry, językiem lub obyczajem kulturowym (…) Apelujemy do władz, aby zdecydowanie przeciwstawiały się aktom nienawiści wobec uchodźców, a społeczność – zwłaszcza naszych miast akademickich – zachęcamy do okazania solidarności, wsparcia lub zwykłej sympatii każdemu, kto, zgodnie z prawem, wybrał nasz kraj, region, miasto na miejsce nauki, pracy i lepszego życia” – napisali rektorzy katowickich uczelni – Ryszard Koziołek UŚ, Celina Olszak UE, Tomasz Szczepański ŚUM, Marek Pawełczyk PŚ, Andrzej Małecki AWF oraz Grzegorz Hańderek ASP.
Łukasz Borkowski przewodniczący Rady Miasta Katowice – „Dzisiejsze manifestacje przeciwko imigrantom to smutny widok – pokazują, jak łatwo w debacie publicznej może zabraknąć szacunku i człowieczeństwa. Agresja, krzyk i nienawistne hasła nie są rozwiązaniem żadnego problemu.”. Podkreślił, że „Polacy nie chcą radykalizmu na ulicach – chcą spokoju i bezpieczeństwa.”
Z kolei Grzegorz Franki, prezes Związku Górnośląskiego, nawiązał do historii regionu – „A teraz pomyślcie, że większość tych, którzy dziś protestowali przeciwko migrantom to potomkowie migrantów, którzy masowo przybyli na Górny Śląsk po roku 1945. Mylę się?”
W emocjonalnym wpisie socjolog Rafał Cekiera odniosł się do paradoksów religijnych symboli na demonstracjach – „Najbardziej mnie zdumiewa, że na tych antymigracyjnych demonstracjach odwołuje się czasem do religijnej ornamentyki czy np. nosi portrety Jana Pawła II. Nie mam pojęcia, z czym to porównać, tak to absurdalne. Ponieważ poświęciłem trochę czasu na analizę postrzegania uchodźców i migrantów w nauczaniu Kościoła katolickiego, na tę kwestię jestem wrażliwy szczególnie (…) Wszystko to jest dość przygnębiające również i z tego powodu, że stosunek do obcych jest przecież miernikiem naszej własnej kondycji. Sytuacja, w której trzeba ostrzegać osoby o innym kolorze skóry, aby dla własnego bezpieczeństwa dziś lepiej nie wychodziły z domu, w żaden sposób nie świadczy o „nich”. Świadczy o „nas” – do jakiego momentu sami się doprowadziliśmy. Podobnie każda zdjęta z radością ukraińska flaga nie mówi nic o Ukraińcach – ale całkiem sporo o zdejmujących.”