Głos, który znaczy

W niedzielę zagłosuję na Rafała Trzaskowskiego. Nie dlatego że uważam go za polityka bez skazy, nie dlatego że w pełni utożsamiam się z jego poglądami czy każdą decyzją. Tym bardziej, nie dlatego, że uważam, że PO jest idealne. Zagłosuję na Trzaskowskiego dlatego, że jako socjolog oraz uczestnik życia publicznego, od ponad dwóch dekad, widzę i rozumiem w jakim kierunku zmierza Polska i co się wydarzy jeśli zwyciężą ludzie pokroju Karol Nawrocki.

Zastanawiałem się czy w ogóle publikować ten tekst. Zastanawiałem się, ponieważ nie lubię deklaracji, kiedy nie jestem w pełni przekonany a co do Rafała Trzaskowskiego w pełni nie jestem. Ale dziś milczenie i bierność, choć pewnie dużo wygodniejsze byłyby nieodpowiedzialne. Wybory prezydenckie to nie moment na wygodę, to moment na postawę.

Piszę jako Ślązak, Polak i Europejczyk. Moja tożsamość ma wiele korzeni, polskich, niemieckich, austriackich, a od ponad dekady, w praktycznym wymiarze, także czeskich. Wyrastam z pogranicza, z przestrzeni która przez stulecia była ważniejsza niż linie podziału, była miejscem spotkań i tworzenia. Właśnie dlatego wspólnota europejska, regionalna i ludzka nie jest dla mnie abstrakcyjnym hasłem, ale realną wartością. Przestrzenią, w której rośnie człowiek. Wybrać powinniśmy człowieka, który rozumie te wartości.

Nie interesuje mnie wojna plemion ani ślepa lojalność wobec partyjnych barw. Nie jestem też zwolennikiem sztucznego balansu władz, który rzekomo wymaga prezydenta z innego obozu niż rząd. Gdyby taki balans był potrzebny wpisano by go do ustroju nie tylko Polski, ale i innych demokracji, których konstytucje są bardzo podobne do naszej. Przykładem są chociażby Czesi, których wybory w kwestii ich przywódców, nierzadko są dużo bardziej rozsądne niż nasze polskie decyzje. Tymczasem fakty są takie: jeżeli rząd demokratycznej koalicji ma naprawdę działać, musi mieć narzędzia. A prezydentura Karola Nawrockiego byłaby ich zablokowaniem a nie balansowaniem.

Paradoksalnie wygrana Nawrockiego byłaby wygodna także dla Platformy Obywatelskiej. O wiele łatwiej jest bowiem recenzować i krytykować z ław opozycji niż brać (w wypadku wygranej Trzaskowskiego) pełną odpowiedzialność. Jeśli Trzaskowski zostanie prezydentem PO nie będzie miała już takiej prostej wymówki. Będzie musiała zakasać rękawy, działać skutecznie i odpowiedzialnie.

Nie piszę tego tekstu by kogokolwiek nawracać, partie nie są dla mnie Kościołem a polityka nie jest religią. Nie chcę nikogo przekonywać argumentem siły, lecz siłą argumentu. Choć wielu zdaje się okopanych w swoich politycznych obozach, czuję potrzebę jasnego opowiedzenia się po stronie wiedzy i dobra, a nie bandytyzmu i cwaniactwa.

Opowiadam się nie tyle za konkretnym politykiem, ile za kierunkiem rozwoju kraju i wzorcem, jaki powinna dawać głowa państwa. Niestety mleko już się rozlało: świadczy o tym skandaliczne bagatelizowanie kibolskich ustawek nawet przez wciąż urzędującego prezydenta Andrzeja Dudę.Nie jest to dobry kierunek w jakim powinien zmierzać nasz kraj ani nasze społeczeństwo. Niestety na Nawrockiego głosować będą ludzie, którzy albo są częścią PiSowskiego systemu władzy albo tego po prostu, z różnych powodów, ale nie rozumieją.

Dla mnie odpowiednim kierunkiem jest Polska otwarta, różnorodna, wykształcona, silna, konkurencyjna, pokorna, zrównoważona i rozumna. Polska, w której znajomość języków obcych, wykształcenia oraz szerokich horyzontów to nie powód do wstydu, ale do dumy. Polska,która nie musi się nikomu przypodobać, żeby być sobą.

Ten świat, także nasz polski świat, potrzebuje dziś więcej pszenicy niż kąkolu, więcej treści niż ideologicznych złudzeń. Ksiądz Józef Tischner pisał, żeby nie być przyjacielem zła, ale i nie być jego wrogiem, bo nienawiść nawet ta z pozoru słuszna zawsze zatruwa serce. Jest to uniwersalna prawda istotna bez względu na wynik niedzielnego wyboru Polaków. Dziś ta myśl jest szczególnie aktualna. Zbyt długo w polskiej polityce nienawiść i resentyment były paliwem dla jednej i drugiej strony. Zadbanie o sprawiedliwość jest ważne, ale chęć rozliczeń i narracja oparta na zemście nie mogą być głównym paliwem polityki.

Niektórzy mówią i piszą jakoby głos za Nawrockim był głosem za wiarą a za Trzaskowskim za walką z Kościołem. Nic bardziej mylnego. Największym zagrożeniem dla chrześcijaństwa wcale nie jest ateizm. Znacznie groźniejsza jest wiara w wiarę i wiara w Kościół a nie w Boga, krzykliwa, pokazowa i znacjonalizowana. Najgroźniejszy jest tron zrośnięty z ołtarzem w jedno, co nie raz pokazała historia. Taka wiara nie zbawia. Taka wiara sądzi, dzieli i upokarza. Jak pisał ksiądz Tomáš Halík, „wiara narzucana przez państwo jest wykoślawiana”. I zniekształca nie tylko samą wiarę, ale także państwo i wspólnotę.

Ponadto chcę prezydenta a u władzy środowisko, które nie szydzi z mojej śląskiej tożsamości,który wspiera rozwój naszej różnorodności, który uważa europejskość za szansę a nie zagrożenie, który chętniej klęka przed swoją żoną czy prawdziwymi autorytetami niż Trumpem, chce prezydenta, który ma zamiar współpracować z naszymi europejskimi sąsiadami. Nie chcę Polski na kolanach przed radykalizmem, który ku uciesze imperialnej Rosji Putina oraz imperialnej Ameryki Trumpa może być zarzewiem kolejnego globalnego konfliktu.

Chcę Polski pokornej, odpowiedzialnej, czułej wobec słabszych, ale i silnej, i mądrej w działaniu. Chcę Polski, która nie odwraca się od wspólnoty, ale ją współtworzy.

Głosuję za człowiekiem, który potrafi słuchać i szanować innych, za edukacją, która uczy myśleć, a nie tylko powtarzać, za szacunkiem w relacjach międzyludzkich, za zrównoważonym rozwojem, który doba o środowisko i nie wyklucza najsłabszych, za Polską odpowiedzialną, otwartą i świadomą swoich korzeni, różnorodności oraz przyszłości, i za Europą, która jestprzede wszystkim przestrzenią współpracy, a nie polem do chciwej rywalizacji. Głosuję za nadzieją. I jeśli to ma być tylko jeden głos – niech to będzie głos uczciwy.

Mikołaj Buszman
Mikołaj Buszman

Założyciel oraz Współprzewodniczący Volt Polska. Członek stowarzyszenia Regios. socjolog, menedżer projektów oraz społecznik.