Buszman: Ten sam człowiek, który regularnie obraża Unię Europejską, z zaskakującą łatwością zwraca się do niej o ochronę i wsparcie

Grzegorz Braun znów przekroczył granice, tym razem nie tylko retoryczne, ale i fizyczne. W Katowicach, przed kopalnią „Wujek”, miejscu symbolu walki o wolność, dążenia do przynależności do wspólnoty europejskiej i zerwania z sowieckim jarzmem, spalił flagę Unii Europejskiej, którą wcześniej, bez żadnej reakcji służb, ukradł z siedziby Ministerstwa Przemysłu. 

Swoje wtorkowe chuligańskie przedstawienie po raz kolejny określił mianem „interwencji poselskiej”, jakby bycie posłem dawało mu prawo, do łamania prawa. W istocie był to akt świadomego wandalizmu, teatralna, prowokacyjna inscenizacja mająca nie tylko szokować i dzielić, ale przede wszystkim promować samego Brauna i jego skrajnie niebezpieczne, głęboko antyeuropejskie i antydemokratyczne, a tym samym antypolskie, treści.

Nie dajmy się jednak zwieść, Grzegorz Braun nie gasi żadnych pożarów, on je wznieca. Od lat roznieca w ludziach to, co najciemniejsze: nienawiść, lęk, zawiść i pogardę. Wtorkowy czyn to nie wyjątek, lecz dalsza część jego strategii. A jednak, niszczenie mienia publicznego, oczernianie Unii Europejskiej nie jest najgorsze, co najbardziej oburzające, to, fakt, że Braun bezcześci pamięć bohaterów walki o wolność Polski, bezcześci pamięć dziewięciu górników zamordowanych przez komunistyczną milicję przy kopalni „Wujek” w Katowicach.

Warto zaznaczyć, że właśnie w wtorek, niemal równolegle z tym skandalicznym występem, Parlament Europejski oficjalnie zagłosował za uchyleniem immunitetu Grzegorzowi Braunowi. Choć, niestety, decyzja ta dotyczy wyłącznie jego wcześniejszych przewinień, można przypuszczać, że dzisiejszy akt wandalizmu miał przykryć tę niewygodną informację i na nowo skierować uwagę mediów na jego prowokacje. Liczę, że przynajmniej jeden z kandydatów lub kandydatek w tegorocznych wyborach prezydenckich, Rafał Trzaskowski, Szymon Hołownia, Magdalena Biejat lub Adrian Zandberg, odniesie się bezpośrednio do tych zajść i zgłosi zachowanie Brauna do odpowiednich służb, korzystając z trybu pozwu wyborczego. O to publicznie i prywatnie apeluję do wymienionych polityków. To moment, w którym milczenie nie może być opcją.

Kilka tygodni temu miałem, na Katowickim rynku, nieprzyjemność obserwować wiec wyborczyBrauna na żywo. Było to wydarzenie groteskowe, ale i niepokojące. Co jakiś czas rozlegały się okrzyki „Tu jest Polska”, a w mojej głowie pojawiało się pytanie? Jasne, że jest, i co z tego? Jednocześnie tu są Katowice, województwo Śląskie, Górny Śląsk, Śląsk, Polska, Europa Środkowa, Unia Europejska, Europa, Ziemia. Aż chciałoby się powiedzieć: tu jest Ziemia, panie Braun. Pan się wreszcie obudzi, bo niszczeniem mienia, szerzeniem nienawiści i napuszczaniem na siebie ludzi, powinny zająć się odpowiednie służby, a pana iście tragiczne przedstawieniezasługuje jedynie na potępienie.

Grzegorz Braun uwielbia grać rolę prześladowanego męczennika. Gdy Parlament Europejski rozpatrywał wniosek o uchylenie jego immunitetu, rozesłał do wszystkich europosłów dramatyczny list, pełen manipulacji, insynuacji i odwracania znaczeń. Ten sam człowiek, który regularnie obraża Unię Europejską, nazywając ją „Eurokołchozem”, z zaskakującą łatwością zwraca się do niej o ochronę i wsparcie, gdy tylko poczuje zagrożenie dla własnego komfortu i politycznych przywilejów. W swoim liście przedstawia się jako ofiara systemu, oskarżając instytucje państwa polskiego o „polityczne prześladowanie” i próbę „wykluczenia go z życia publicznego” z powodu rzekomego „nadużycia władzy”. To podręcznikowy przykład cynizmu i hipokryzji, w którym sprawca próbuje przebrać się za ofiarę. Jak pisał George Orwell, „polityczny język służy temu, by kłamstwa brzmiały jak prawda, morderstwo jak godny szacunku czyn, a wiatr pustki jak sensowny głos rozsądku” i dokładnie tym językiem posługuje się Braun.

Jest coś głęboko symbolicznego i przerażającego w tym, że Braun, człowiek pracujący w strukturach europejskich i żyjący z unijnych pieniędzy, spala unijną flagę właśnie w miejscu, gdzie niegdyś walczono o wolność i godność. W miejscu, gdzie przelewano krew za coś większego niż partyjny interes czy medialny rozgłos.

Dziś nie wystarczy oburzenie, potrzebne są konkretne działania: zgłoszenia do prokuratury, reakcja służb, zaangażowanie polityków i polityczek ponad podziałami, a szczególnie kandydatów i kandydatek na urząd prezydenta RP. Potrzebne jest coś więcej niż potępienie ze strony wszystkich sił demokratycznych, ale równie ważne jest, by nie dać Braunowi dokładnie tego, czego pragnie – taniej sensacji i kolejnych minut w świetle kamer.

Jego brutalny język i polityka oparta na lęku i zawiści, niestety trafiają na podatny gruntspołeczeństwa zmęczonego, wystraszonego, spolaryzowanego i podzielonego. Dlatego tak ważne jest, by inwestować nie tylko w bezpieczeństwo fizyczne kraju ale i bezpieczeństwo wewnętrzne takie jak zdrowie czy edukacja. Ważnym jest by przypominać: ci, którzy dzielą, nigdy nie chcą wspólnego dobra.

Na koniec chcę przywołać słowa, które są dzisiaj równie aktualne, co w czasach walki o prawa obywatelskie:

Ten kto biernie akceptuje zło, jest za nie tak samo odpowiedzialny jak ten, co je popełnia.Martin Luther King

Nie możemy dłużej przymykać oczu na ekstremizm, agresje, kłamstwo, wandalizm i prowokację w przestrzeni publicznej. Każdy z nas, w swoim zakresie i na miarę swoich możliwości, ma obowiązek reagować. Milczenie i bierność nie są dziś oznaką neutralności, są współudziałem.

Mikołaj Buszman
Mikołaj Buszman

Założyciel oraz Współprzewodniczący Volt Polska. Członek stowarzyszenia Regios. socjolog, menedżer projektów oraz społecznik.