Trump kontra Europa: Co dalej?

Donald Trump dąży do zawarcia pokoju na warunkach agresora – Rosji. Na starcie rozmów USA – Rosja zrezygnował za Ukrainę z członkostwa w NATO, zaakceptował zabór wschodniej Ukrainy i zgodnie z wolą Putina zażądał przeprowadzenia wyborów na Ukrainie przed zawarciem traktatu pokojowego.

Od Ukrainy przejął ideę zawarcia umowy gospodarczej na eksploatację metali ziem rzadkich i innych surowców mineralnych, ale bez gwarancji bezpieczeństwa.

Takie warunki oznaczają w praktyce, że zamiast sprawiedliwego pokoju nastąpiłby krótkotrwały rozejm, który Putin wykorzystałby na odbudowę zasobów finansowych i militarnych, a następnie podjąłby trzeci etap podporządkowywania sobie państwa ukraińskiego. 

Ukraina nie chce się poddać, a zdecydowana większość państw europejskich, ale również Kanada czy Australia solidaryzują się z nią, broniąc porządku i prawa międzynarodowego, samostanowienia narodów, demokracji, ale również własnego bezpieczeństwa.

Dla Trumpa te wartości ani warunki rozejmu czy pokoju nie mają większego znaczenia.

Na Ukrainie interesują go jedynie surowce mineralne i ewentualnie „kwity” na Bidenów.

Zełeński i rząd Ukrainy są przeszkodą do porozumienia z Putinem.

„Ustawka” w Białym Domu nie wystarczyła do złamania Ukrainy, dlatego Trump idzie dalej, wstrzymując z dnia na dzień wszelką pomoc militarną i postponując nadal przywódcę Ukrainy, dążąc de facto do jego zmiany.

Te wszystkie działania umacniają pozycję imperialnej Rosji i ułatwiają osiągnięcie jej celów. Dalszy opór Ukrainy zależy od realnego wsparcia innych krajów demokratycznych, zwłaszcza członków Unii Europejskiej i Wlk. Brytanii.

Europa się przebudziła.

Europa niestety nie jest gotowa do przejęcia w najbliższym czasie roli Ameryki w wojnie na Ukrainie, choć podjęto wstępne decyzje umożliwiające przyspieszenie zbrojeń i odbudowę sił zbrojnych.

Komisja Europejska przedłoży Radzie Europejskiej propozycje utworzenia specjalnego funduszu finansującego produkcję zbrojeniową w wysokości 150 mld euro, przesunięcie części środków na obronę w ramach Funduszu Spójności oraz zniesienie procedury nadmiernego deficytu w krajach członkowskich wobec środków finansowych przeznaczonych na obronę rzędu 650 mld euro. 

Jeżeli te decyzje zostaną podjęte przyniosą one pozytywne skutki dla bezpieczeństwa Europy, ale w perspektywie 5-7 lat. Aby uratować niepodległą Ukrainę potrzebne jest zwiększenie wsparcia w perspektywie kilku tygodni. Europa ciągle jednak nie podjęła decyzji o wykorzystaniu na ten cel zamrożonych rosyjskich aktywów rzędu 300 mld euro i nie zwiększyła, z wyjątkiem Wlk. Brytanii i Norwegii bieżącego wsparcia.

Władze ukraińskie nawet w tej podbramkowej sytuacji, kiedy USA mrożą wsparcie militarne, a na froncie brakuje żołnierzy, nie są gotowe zmobilizować do wojska młodszych roczników.

W tej sytuacji potrzebny jest kompromis, ale z pewnością nie może być zgody na limity dla sił zbrojnych Ukrainy i na zmianę władz w sytuacji stanu wojennego, niezbędne są też gwarancje bezpieczeństwa. Misja rozjemcza państw europejskich nie wystarczy.

Europa w nowej sytuacji geopolitycznej, ograniczania wsparcia wojskowego Ameryki dla Europy powinna, moim zdaniem, w końcu zbudować autonomiczny system obronny, uzupełniający NATO, a więc nie tylko zwiększyć (podwoić) stan liczebny sił zbrojnych i zmodernizować ich uzbrojenie i wyposażenie, ale również zbudować samodzielne planowanie, sztaby, rozpoznanie i kierowanie wspólnymi siłami zbrojnymi.

Ciągle mamy nadzieję, że ekipa Trumpa jest epizodem, ale nawet jeżeli trumpizm ma krótkie życie przed sobą i epizod współpracy z imperium rosyjskim skończy się razem z Trumpem, to budowa militarnej nogi zjednoczonej Europy przyda się z całą pewnością. Żadna administracja amerykańska nie będzie już tyle łożyć na obronę bogatej Europy jak do tej pory. 

I nie tylko dlatego, że jest to niesprawiedliwe dla amerykańskich podatników, ale przede wszystkim z uwagi na stopniowe przesuwanie się punktu ciężkości amerykańskiej polityki na Pacyfik i globalną rywalizację z Chinami i innymi wschodzącymi potęgami. 

Pomysł Trumpa wciągnięcia Rosji do tej rywalizacji po stronie USA czy szeroko rozumianego Zachodu oczywiście się nie powiedzie. Rosja będzie grać na dwa fronty, a nawet więcej. Nawet jeżeli Putin obieca lojalność Trumpowi to będzie postępował tak jak car Aleksander I wobec napoleońskiej blokady kontynentalnej Anglii, zupełnie nie będzie się nią przejmował.

Administracja Trumpa wpadnie w problemy gospodarcze już jesienią, jeżeli zapowiadana wojna celna z całym światem, a zwłaszcza z sąsiadami i z Europą zostanie zrealizowana w zapowiadanym kształcie.

Problemów politycznych dostarczy opozycja i zjednoczona, miejmy nadzieję, Europa.

Ale musimy najpierw przetrwać ten trudny i krytyczny dla Zachodu okres.

Nie możemy prowadzić niekończących się sporów i w kraju i w Europie tylko szybko i sprawnie uzgodnić wspólną taktykę i strategię w obliczu nowych zagrożeń, a zwłaszcza nieodpowiedzialnej polityki Trumpa, który abdykował w imieniu Ameryki z pozycji przywódcy demokratycznego Zachodu. Trzeba wywrzeć na tę ekipę maksymalną presję, aby uchronić ją od historycznego błędu w interesie Ukrainy, w interesie Polski, Europy, samych Stanów Zjednoczonych i całego Zachodu.

Nie można wzmacniać wroga demokracji i odnowiciela imperium rosyjskiego, osłabiając własne bezpieczeństwo.

Podzielona i osłabiona Europa z pewnością nie pomoże też Ameryce w jej globalnej rywalizacji i nie leży w jej dobrze pojętym interesie. Ale z tą prawdą będzie najtrudniej dotrzeć do populistycznego biznesmena, który uznał się za władcę wszechświata, że szczególnym uwzględnieniem Ziemi oraz Marsa.

Zbyszek Zaborowski
Zbyszek Zaborowski

Poseł na Sejm II, III, IV, V i VII kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego V kadencji, w latach 2016–2019 wiceprzewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej.