Ameryka w objęciach Trumpa

Amerykańscy republikanie w wersji populistycznej biorą wszystko. Polskie media zajmowały się niemal wyłącznie starciem Harris – Trump, ale w tle toczyła się walka o kontrolę nad Kongresem, który w pełni przejęli republikanie, do posiadanej już  wcześniej większości w Izbie Reprezentantów dodając większość w Senacie. Biorąc pod uwagę wcześniej uzyskaną w trakcie poprzedniej kadencji Trumpa większość w Sądzie Najwyższym tryumf Donalda Trumpa jest nie tylko spektakularny, ale też całkowity.

Trump ma wszystkie instrumenty w rękach i będzie mógł realizować swój program bez skutecznego sprzeciwu w parlamencie czy w w sądzie.

Większość Amerykanów wyraziła sprzeciw wobec drożyzny; postawiła na polityka zapowiadającego niższe podatki, ochronę celną własnego rynku i granic przed nielegalną imigracją. Większość Amerykanów jest też przeciwna wysokim kosztom amerykańskiego zaangażowania za granicą.

Mniejsze natomiast znaczenie ma poszanowanie zasad demokracji i praworządności, walka o prawa kobiet i różnych mniejszości. Kobiety głosowały podobnie jak mężczyźni, a różnice w głosowaniu tradycyjnie dotyczą wielkich miast, głównie z wybrzeży północno-wschodniego i zachodniego, którym zazwyczaj bliżej do demokratów i wiejsko-małomiasteczkowego wnętrza kraju, którego mieszkańcy zazwyczaj stawiają na republikanów. Kampania Trumpa miała ludyczny charakter i to on narzucił tematy debaty wyborczej, lepiej trafiając w oczekiwania zwykłych ludzi.

A jakie znaczenie te wybory mają dla świata i dla Europy?

Administracja Trumpa będzie zapewne bardziej zdecydowanie niż za pierwszym razem dążyła do zmniejszenia własnych kosztów zaangażowania w Europie i wzięcia większej odpowiedzialności, za własne bezpieczeństwo militarne przez czołowe kraje europejskie. Europa tym razem zapewne nie musi już być zachęcana do odbudowy mocy produkcyjnych własnego przemysłu zbrojeniowego, a 2% PKB na wojsko i jego wyposażenie stanie się niedługo absolutnym minimum w NATO. Agresywna wojna Putina skłoniła już Finlandię i Szwecję do przystąpienia do Paktu Północnoatlantyckiego, a więc zagrożenie ze strony powracającej do imperialnej polityki Rosji jest traktowane w Europie poważnie, w przeciwieństwie innych części świata, który staje się coraz bardziej wielobiegunowy.

Deklarowane zakończenie wojny prowadzonej przez Rosję na Ukrainie będzie zapewne jednak trudniejsze do realizacji. Opowiadanie przez Trumpa, że załatwi tę sprawę w jeden dzień można oczywiście między bajki włożyć. Zapewne po kilku miesiącach prężenia muskułów, konflikt zostanie zamrożony, wzdłuż linii zbliżonej do przebiegu frontu. Ukraina do NATO nie zostanie przyjęta, ale otrzyma nowe gwarancje bezpieczeństwa.

Podobnie, a nawet trudniej będzie spacyfikować sytuację na Bliskim Wschodzie, z uwagi na skomplikowaną strukturę geopolityczną i funkcjonujące organizacje o charakterze terrorystycznym, nie kontrolowane skutecznie przez żadne państwo.

Rywalizacja gospodarcza i polityczna z Chinami wejdzie na nowy poziom, a to dodatkowo będzie zmniejszać zainteresowanie Trumpa Europą. Na początek Chiny mogą się spodziewać wyraźnej podwyżki taryf celnych; do wojny handlowej może też jednak dojść w relacjach z Unią Europejską, chociaż to drugie jest mniej prawdopodobne z uwagi na postępującą utratę konkurencyjności i innowacyjności europejskiej gospodarki, tłumionej unijnymi regulacjami, żyłującymi koszty produkcji, szczególnie w sferze energetyki i przemysłów energochłonnych.

Ameryka Trumpa zadba o stosunkowo niskie koszty energii i niskie podatki dla biznesu.

Polska, współpracująca ściśle ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki niezależnie od barw politycznych ekip rządzących w obu krajach od początku lat 90 tych, powinna ten zakręt wziąć stosunkowo gładko. Biznesmen z Nowego Jorku potrafi docenić kontrakty, zwłaszcza w sferze zbrojeniowej i energetycznej zawarte przez rząd polski z firmami i rządem amerykańskim, a także poziom polskich wydatków na obronę. 

Idę o zakład, że Stany Zjednoczone z naszego kraju się nie wycofają.

Zbyszek Zaborowski
Zbyszek Zaborowski

Poseł na Sejm II, III, IV, V i VII kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego V kadencji, w latach 2016–2019 wiceprzewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej.