Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Zielona stal i upadające huty: przyszłość czy polityczny teatr?
W piątek, 23 sierpnia, minister przemysłu Marzena Czarnecka spotkała się z przedstawicielami związków zawodowych z huty Liberty Częstochowa. Tematem rozmów była trudna sytuacja zakładu, który niedawno ogłoszono upadłym. Chociaż Liberty Steel przejęło hutę zaledwie dwa lata temu, dziś los firmy wisi na włosku. W grze o przejęcie zakładu pozostaje sama Liberty Steel oraz ukraiński Metinvest. Czy to spotkanie przyniesie realne rozwiązania, czy tylko przedłuży niepewność pracowników? Czas pokaże.
Spotkanie to, choć może wydawać się rutynowym gestem politycznym, odsłania głębszy problem – bezradność rządzących wobec strukturalnych wyzwań w przemyśle. Hutnictwo to nie tylko liczby, ale przede wszystkim ludzie. Problemów finansowych polskich hut spotykaniem się ze związkowcami się nie przykryje. Hutnicy zaczną sobie już wkrótce zadawać pytanie, za czyich rządów żyło im się lepiej.
Tymczasem eksperci Banku Ochrony Środowiska podali, że „zielona stal” to odpowiedź przemysłu hutniczego na rosnące potrzeby ekologii. Choć tradycyjnie produkcja stali kojarzy się z węglem i emisjami CO2, nowe metody, takie jak bezpośrednia redukcja żelaza (DRI), zmieniają tę perspektywę. W DRI zamiast węgla koksującego używa się wodoru jako reduktora, co ogranicza emisje i zbliża stal do ekologicznych standardów. To właśnie ta innowacja sprawia, że stal może być „zielona”, przynosząc korzyści zarówno dla przemysłu, jak i środowiska.
Choć inwestycje w technologie bezemisyjne są kosztowne, to efektem jest stal z zerowym śladem węglowym. Dzięki temu producenci mogą spełniać surowe normy unijne, zyskać dostęp do preferencyjnego finansowania i uniknąć rosnących kosztów emisji CO2. Zielona stal stanie się kluczowa dla firm budowlanych, energetycznych i motoryzacyjnych, które dążą do dekarbonizacji swoich łańcuchów wartości, co wzmocni popyt na ten produkt.
Życie dogoni minister Czarnecką, tak jak doganiało każdego ministra przemysłu. A PiS będzie podbijać bębenek niezadowolenia społecznego, pokazując władzy, co rzeczywiście znaczy być opozycją totalną.