Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Zaborowski: Wybory mało europejskie
W Rzeczypospolitej polaryzacja polityczna postępuje z wyborów na wybory. Kampania wyborcza zamiast pomóc ludziom wybrać opcje dalszej integracji europejskiej wzmocniła tylko podziały na rodzimej scenie politycznej, koncentrując się na korupcji, aferach i posądzeniach o agenturalność wobec Rosji i Niemiec.
W stosunku do wyborów parlamentarnych z jesieni stosunek sił między koalicją a opozycją zmienił się nieznacznie. Partie tworzące koalicję rządową zdobyły 50,27% głosów i 27 mandatów, a Zjednoczona Prawica i Konfederacja łącznie uzyskały 48,,24% głosów i 26 mandatów. Największym wygranym jest Koalicja Obywatelska, która po kilkunastu latach, samodzielnie zdołała wygrać wybory. Przyrost głosów w stosunku do wyborów parlamentarnych, ale również samorządowych uzyskały także PiS i Konfederacja. Koalicja Obywatelska zwycięstwo odniosła wypłukując elektorat swoich sojuszników, którzy spadli do poziomu przystawek. Trzecia Droga oraz Lewica same też oczywiście przyczyniły się do własnych wyników, nie potrafiąc skutecznie bronić interesów swoich elektoratów. Rząd nie rozwiązał problemów rolników, związanych z otwarciem granic Unii Europejskiej dla produktów rolnych ze Wschodu i jednoczesnym podniesieniem wymogów i standardów oraz kosztów produkcji rolnej dla własnych producentów, co musiało się odbić na wynikach Trzeciej Drogi, a szczególnie PSL-u.
W przypadku lewicy czołowi kandydaci podnosili głównie kwestie istotne dla progresywnej wielkomiejskiej inteligencji, a nie dla szerokich grup społecznych. Listy były zbudowane pod kandydatów Wiosny, których Czarzasty dodatkowo wzmocnił, sprzedając najlepszy dla lewicy okręg w Polsce – Śląsk, partii Razem i wypychając z listy lewicy popularnego Ślązaka – Łukasza Kohuta i tym samym sprowadzając wynik lewicy w województwie śląskim poniżej progu wyborczego. Warto przypomnieć, że w każdych wyborach europejskich, w których lewica startowała samodzielnie Śląsk brał pierwszy mandat.
Śląskie, w wyniku katastrofalnych wyników Trzeciej Drogi i nowej Lewicy będzie reprezentować w Brukseli jedynie 6 posłów, troje z Koalicji Obywatelskiej, dwoje ze Zjednoczonej Prawicy i jeden Konfederata.
A w dodatku niektórzy z nich to spadochroniarze. To nie jest na starcie dobra sytuacja, zwłaszcza, że w Brukseli trzeba często twardo bronić naszych interesów.
W Europie straciły nieco opcje progresywne liberalne, lewicowe i ekologiczne; zwłaszcza we Francji, w Niemczech i Hiszpanii, a więc w największych krajach, wiodących w kształtowaniu polityki europejskiej.
Moim zdaniem główną przyczyną były rosnące koszty utrzymania wynikające z windowania kosztów energii i żywności, w powiązaniu z niektórymi nie racjonalnymi regulacjami związanymi z wdrażaniem Zielonego Ładu, a także niekonsekwentna polityka migracyjna, nie akceptowana przez większość wyborców.
W Parlamencie Europejskim przybyło eurosceptyków, również z Polski, na czele z Grzegorzem Braunem. Z pewnością będzie ciekawie i kontrowersyjnie, ale główne siły: chadecja, socjaliści i liberałowie zapewne ponownie osiągną porozumienie i będą się starać utrzymać kurs z poprzedniej kadencji.
Życie i wyborcy zachęcają jednak do korekty tego kursu.
W Polsce spór polityczny nie jest ostatecznie rozstrzygnięty, a różnica między obozem postępu, demokracji i praworządności, a obozem konserwatywnym jest niewielka. Za rok czekają nas kluczowe wybory prezydenckie. Trzeba wyciągnąć wnioski i znaleźć kandydata akceptowanego przez większość wyborców. Prezydent Warszawy jeśli chce być prezydentem całego kraju z pewnością nie może uprawiać tak progresywnej polityki, która pozwoliła mu wygrać wybory i utrzymać popularność w stolicy. Stolica nie jest reprezentatywna dla całego kraju.