Agata Zarzycka: Nie ma zielonych umiejętności bez stałego aktualizowania wiedzy i budowania świadomości klimatycznej i rozwoju kompetencji społecznych

Agata Zarzycka, Biuro ds. Wspomagania Rozwoju Uniwersytetu Warszawskiego

Czym się zajmujesz? Na czym polega Twoja praca?

Pracuję w Biurze ds. Wspomagania Rozwoju Uniwersytetu Warszawskiego. BWR UW biuro administracji centralnej tej uczelni, które jest odpowiedzialne za wsparcie władz w planowaniu i koordynacji procesów strategicznych, w tym przygotowanie i wdrożenie Strategii. Wspieramy realizację priorytetowych dla uczelni przedsięwzięć; inicjujemy je i koordynujemy, a także pomagamy jednostkom Uniwersytetu przygotować projekty rozwojowe finansowane w ramach funduszy strukturalnych i innych źródeł. Przyglądamy się realizacji tych projektów, czasem gasimy pożary (śmiech). Za realizację projektów odpowiadają jednostki, ale my robimy taki „zaczyn”, żeby wszystko się udało i „ładnie rosło”. BWR pojawia się tam, gdzie potrzebne są analizy i facylitacje ważnych procesów, tam, gdzie jest jakiś horyzontalny problem na UW i trzeba go twórczo rozwiązać. Jest to wyzwanie, szczególnie w tak dużej uczelni. W BWR UW powstały założenia strategicznych projektów np. takich jak program wieloletni, czy zintegrowany program działań na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego, ale tutaj też powstawał wniosek w konkursie na doskonałość badawczą uczelni.

Coraz częściej wymaga się od uczelni monitoringu działalności dydaktycznej, naukowej, jak i procesów wspierających w świetle celów zrównoważonego rozwoju. W BWR UW powstał raport społecznej odpowiedzialności uczelni, w którym przyglądamy się różnym inicjatywom, w tym z zakresu zrównoważonego rozwoju. Planujemy zakres danych, który pomoże zobrazować to na jakim etapie obecnie UW się w tym procesie się znajduje.

W tym Biurze ds. Wspomagania Rozwoju powstała także Agenda na rzecz klimatu i zrównoważonego rozwoju. To rodzaj mapy drogowej, która krok po kroku przybliża uczelnię redukcji śladu węglowego. Wymienione w Agendzie zadania dotykają wszystkich aspektów życia akademickiego i są zbieżne z kierunkiem wyznaczonym przez rezolucję Zgromadzenia Ogólnego ONZ pn. „Przekształcamy nasz świat: Agenda 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju”.

A czym Ty konkretnie się zajmujesz?

Moja praca koncentruje się na Funduszach Europejskich, szczególnie na programie Fundusze Europejskie dla Rozwoju Społecznego (FERS). Wspieram uczelnię w skutecznym pozyskaniu środków z programu FERS, pracuję z przyszłymi kierownikami projektów nad założeniami i przygotowaniem wniosków. Możliwość złożenia tylko jednego wniosku w danym naborze FERS sprawia, że konieczne jest sieciowanie różnych zasobów, potrzeb i pomysłów uczelni. Konieczne jest kompleksowe podejście, patrzenie na zmianę, jaką mają przynieść projekty FERS w sposób horyzontalny. I tu często wkracza moja praca. 

Mam też zaszczyt i jednocześnie ogromną odpowiedzialność reprezentować środowisko szkół wyższych w Komitecie Monitorującym programu FERS z ramienia Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP). Pełnię rolę Zastępczyni Członka, którym jest Rektor Politechniki Gdańskiej.  Prowadzę konsultacje założeń poszczególnych naborów FERS, przede wszystkim w zakresie proponowanych przez Instytucje Pośredniczące FERS kryteriów. Kontaktuję się z rektorami, ale też centrami zarządzania projektami czy np. biurami ds. osób z niepełnosprawnościami na różnych uczelniach. Razem udaje się wypracować interwencje lepiej dopasowane do potrzeb i realiów polskich uczelni.

Wykonuję również analizy związane z optymalnym zakresem danych w powstającej na UW ogólnouniwersyteckiej bazie rejestrowej. Uniwersytet stawia na zarządzanie w oparciu o dane, dlatego dbałość o ich jakość i spójność, to jedno z kluczowych zadań, szczególne wyzwanie w tak złożonej strukturze z jaką mamy do czynienia na UW.

Jak rozumiesz zielone umiejętności? 

Najszerzej jak można. Prawdziwe zielone umiejętności są moim zdaniem konsekwencją stanu świadomości. Świadomości tego, jak bardzo ludzki gatunek przyczynił się do obecnego kryzysu klimatycznego, jak długo, konsekwentnie i wielowymiarowo zmierzał do wytrącenia Planety Ziemi ze stanu wytrącenia z równowagi.

Zielone umiejętności powinny mieć ścisły związek z odpowiedzią na pytania, co możemy obecnie zrobić, żeby nie pogłębiać kryzysu, jak mu przeciwdziałać, tam, gdzie to jeszcze możliwe i jak tanio i skutecznie zaadaptować do zachodzącej zmiany klimatu bez pogarszania sytuacji. Tu już się zaczynają umiejętności. Rozumiem je więc zarówno bardzo precyzyjnie – jako wąską umiejętność związana z wykorzystaniem np. nowej technologii, ale też na przykład jako zazielenienie tego, co do tej pory wykonywałam – założenie zielonego filtra: racjonalności, ograniczenia, oszczędności czy powtórnego wykorzystania. 

Nie ma zielonych umiejętności bez stałego aktualizowania wiedzy i budowania świadomości klimatycznej i rozwoju kompetencji społecznych, jak np. umiejętności dobrej argumentacji niezbędnej, aby obalać klimatyczne mity i rozbudzać tę świadomość także w innych.

A jak widzisz zielone umiejętności w swojej pracy? Korzystasz z zielonych umiejętności?

W związku z celami, jakie stawia program FERS przed szkolnictwem wyższym kryteria dostępu w naborach często zahaczają o konieczność budowania wśród uczestników projektów kompetencji na rzecz zielonej transformacji. Należy te kryteria spełnić, aby skorzystać z dofinansowania. Objaśniam na swojej i innym uczelniom, co to znaczy, ponieważ często spotykam się z brakiem zrozumienia skutkującym np. decyzją o wycofaniu z udziału w takim naborze. Moja praca polega na tym, żeby wytłumaczyć, czym są zielone umiejętności i jak mogą być rozumiane – takie oswajanie i wyjaśnianie, także tego, w ramach Funduszy w ramach Polityki Spójności nie będzie już innych konkursów, podobnie jak nie będzie już innej Planety. Każdy projekt, praca, codzienne czynności – niezależnie od obszaru, zawodu/specjalności – wszystko, co robimy – także prowadząc dydaktykę, czy podnosząc kompetencje studentów czy kadry, musimy robić na uczelniach myśląc właśnie w taki zielony sposób. Często na początku jest opór, a potem przychodzi zrozumienie. Na przykład nie zapomnę konsultacji z nauczycielką akademicką kształcącą tłumaczy języka migowego. Na hasło zielone umiejętności złapała się za głowę. Po kilku dniach przyszła i zapytała, czy to mogłoby polegać na tym, aby w swoim zadaniu zadbali o wzbogacenie programu kształcenia o moduł słownictwa z obszaru zmian klimatu. O to chodzi! Wszędzie zielone umiejętności mogą się pojawić, bo zmiana klimatu dotyczy wszystkich aspektów życia, jest gorącym tematem. Tłumacz będzie przygotowany do pracy podczas konferencji na temat zrównoważonego rozwoju, czy zielonych innowacji społecznych! Obie czułyśmy satysfakcję z tego twórczego procesu.

Na tym polega moja praca, żeby pokazać, że wszyscy się mieszczą w zielonych tematach i co więcej nie ma wyjścia, żeby się nie mieścili. I to nie musi oznaczać zaraz dziwactw na siłę, tylko otwarcia głowy i po prostu innego podejścia.

Ujęłaś to w punkt.

Chcę zaznaczyć, że moja praca często ma pierwiastek kreatywny, bo gdyby przyszła do mnie uczelnia medyczna i pytała, jak mogliby zazielenić umiejętności w swoim kształceniu, to pewnie też byśmy mogli to jakoś zapisać bez trudu. Natomiast moja obserwacja jest taka, że ludzie się boją tematu zielonych. Dział odpowiadający za podnoszenie kompetencji nauczycieli akademickich, gdy usłyszał przymiotnik „zielone”, to obawiał się braku zainteresowania i problemami z rekrutacją i zrezygnował z udziału w naborze. A drugiej strony, gdy na Uniwersytecie Warszawskim pojawił się cykl zajęć “Podstawy wiedzy o zmianie klimatu – perspektywa interdyscyplinarna” prowadzony w oparciu o podręcznik „Klimatyczne ABC”, to naprawdę kurs miał duży oddźwięk w uczelni i poza nią. Sama byłam uczestniczką, ale też uczestniczyły w tym inne uczelnie, naukowcy i administracja, pasjonaci i początkujący i to naprawdę było super. Podręcznik jest dostępny w wolnej licencji, można go sobie pobrać i zobaczyć. Właśnie ukazało się drugie wydanie. 

Zmieniając trochę temat – co Ci się wydaje ważne w budowaniu ścieżki kariery, takiej która dawałaby maksymalną satysfakcję?

Najlepsza praca to taka, w której po prostu się realizujesz. Jest zgodna z twoimi wartościami, zgodna z tym, co lubisz, pozwalająca być sobą. Wtedy praca idzie po prostu lepiej, nie jest takim obciążeniem. Według mnie w karierze ważna jest spójność oraz otwartość na nowe możliwości, zmiany czy wyzwania, które przed nami wyrastają. One niosą ze sobą możliwość rozwoju, choć często z początku stawiamy im opór. Mam takie podejście, że jeżeli coś się wydaje barierą, to warto, żeby to jakoś próbować przekuwać w szansę. I tak bym podchodziła do też do budowania kariery. Trzeba podążać swoją ścieżką ze świadomością, że wiele będzie się zmieniać i na wiele nowości trzeba będzie się otworzyć. Zaakceptować to, że żyjemy w dynamicznych czasach i nasza praca może za chwilę wyglądać zupełnie inaczej niż sobie wyobrażaliśmy wcześniej.

Kiedyś jak mówiło się o klimacie i tematach z nim związanych, to ludziom kojarzyło się to przede wszystkim z aktywizmem. Ale czy naprawdę musimy mieć duszę aktywistki w sobie, żeby zazielenić swoją pracę? Czy pracując w branżach na pozór niezwiązanych z klimatem albo na takich stanowiskach, które nie są szczególnie uznawane za zielone można dołączyć do grupy zielonych kołnierzyków? 

Nie jestem aktywistką, ale mam od zawsze zieloną duszę. Świadczy o tym np. wybór przyrodniczego kierunku studiów – którego dokonałam dawno temu, kiedy jeszcze o antropogenicznych przyczynach zmiany klimatu nie mówiło się z takim przekonaniem, otwarcie i głośno. I tak mam, że zielone wątki jakoś kiełkują w moim życiu. Czuję, że z nich wyrosłam i są mi po prostu bliskie. 

By osiągnąć horyzontalna zmianę – przeprowadzić realnie zieloną transformację, już nie tylko aktywizm jest nam potrzebny, ale potrzebne są każde ręce na pokładzie. Nie ma innego wyjścia.

Ważne są zmiany w politykach krajowych i porozumienia międzynarodowe, ale w moim przekonaniu równie istotne są oddolne, małe kroki, które możemy podjąć na każdym stanowisku. Jestem przekonana, że wszystko, co robimy, można zazielenić – działania, procesy, zakupy. Chociażby to, że wyłączę listwę i monitor wychodząc z pracy, czy zgaszę zbędne światło na korytarzu, użyję pióra wiecznego, czy kupię sobie wkład do starego pelikana zamiast zamawiać kolejny jednorazowy długopis, zapytam w dziale inwestycji czy konieczne jest wycięcie drzew tylko dlatego, że mamy nowy projekt zagospodarowania terenu, albo czy nowe nasadzenia mogą gatunkiem rodzimym itp. 

Drobne działania można podjąć w kontekście własnych obowiązków i funkcjonowania w organizacji, ale też warto wnikliwie obserwować działania naszej organizacji w innych obszarach, szukać osób, które “grają w zielone”, budować w ten sposób oddolnie zielone zasoby organizacji. Nie zawsze mamy wpływ na decyzje naszych przełożonych, ale warto dawać im wsparcie w tych kwestiach, spróbować z nimi rozmawiać, chociażby wskazując na tak ważną spójność danej organizacji w działaniach. Mamy “zielone zapisy” w ważnych dokumentach organizacji? To ważne. Ale ważniejsze jest to, jak realizujemy, wdrażamy ich postanowienia! Bardzo istotne jest to, aby poszczególne działy organizacji je rozumiały i stosowały w swoich obszarach. Jestem przekonana, że zielone kołnierzyki mogą pojawić się w każdym obszarze, w każdej branży, w każdej dyscyplinie i że wszędzie jest na to miejsce. Co więcej, że robiąc właśnie takie małe kroki pomagamy większej sprawie. Ale pomagamy też sobie – w tym widmie katastrofy klimatycznej – wytrzymać, rozładować napięcie.

A jak budować karierę jako zielony kołnierzyk? Masz jakieś wskazówki?

Jeżeli wchodzimy na rynek pracy, to warto uwzględniać swoją zieloną pasję jako nasz potencjał. Patrzeć szeroko. Często firmy jeszcze nie wiedzą, jak się zabrać się za zazielenianie – to dobry moment, aby im pomóc. Mam wrażenie, że osoba z pasją może mieć duży wpływ na kształt swojego stanowiska pracy, może nawet je stworzyć od początku, tym samym wspierać w kierowaniu firmy w stronę działań w zakresie społecznej odpowiedzialności, zbudowania zielonej strategii. Mam wrażenie, że eko-kadry będą teraz poszukiwane, bo i potrzeby są ogromne. 

Natomiast, jeśli już gdzieś pracujemy. Poradziłabym znaleźć sobie coś w rodzaju zielonej grupy wsparcia. Poszukiwania takich osób w organizacji, które myślą podobnie. Można rozejrzeć się po typowych procesach w organizacji i przeanalizować to, co można by zazielenić i na jakim etapie. Można zacząć od drobnych działań – np. zebrać zwolenników jadłodzielni albo namówić pracodawcę na drobny remont i montaż prysznica i wiaty, żeby więcej osób mogło przejeżdżać do pracy rowerem. Zaproponować zbadanie potrzeb! To są małe kwestie, ale nagle się okazuje, że jednak rezonuje za nimi jakaś społeczność, a wtedy oddziaływanie jest silniejsze i łatwiej o realizację.

Dziękuję za rozmowę.

Tekst powstał we współpracy ze stowarzyszeniem BoMiasto.

Alicja Piekarz
Alicja Piekarz

Ekspertka, Związek Stowarzyszeń Polska Zielona Sieć.