Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Wojownicy opanowali Bielsko-Białą
Kilkuset wojów zjechało w miniony weekend do Bielska-Białej. W mieście odbyło się wydarzenie pod nazwą Wojownicy Światów. To trzecie już organizowane w Bielsku-Białej spotkanie z rekonstruktorami i wojownikami, któremu towarzyszą marsz rekonstruktora, turniej bractw wszelakich oraz koncert muzyki filmowej.
Wydarzenie rozpoczęło się w sobotnie południe przed Ratuszem skąd do Parku Słowackiego wyruszył kilkusetosobowy marsz rekonstruktora. Do Bielska-Białej przyjechali rekonstruktorzy z całej Polski, Czech i Słowacji. W marszu obok siebie szły postacie z Władcy Pierścieni, damy, rycerze wszelkich bractw, postacie z Gwiezdnych Wojen i świata Marvela, zielarka, mincerze, zbóje, samuraje, najemnicy pustyni – kogo tam nie było. Wcześniej prezydent miasta Jarosław Klimaszewski przekazał Gandalfowi Szaremu symboliczny klucz do bram Bielska-Białej.
– W naszym mieście to wydarzenie odbywa się trzeci raz. Dziękuję zwłaszcza grupom rekonstrukcyjnym, które zawsze są tak świetnie przygotowane na tę imprezę. Wyglądacie pięknie. Nie mogę się napatrzeć – mówił prezydent. – Mam nadzieję, że te dwa dni dadzą nam wszystkim wspaniały czas. Klucz do bram miasta to wielka odpowiedzialność, Gandalfie – zwrócił się z uśmiechem do czarodzieja włodarz.
Po tym nastąpiło gromkie hura wojowników i wyjątkowo głośne salwy z czarnej broni prochowej.
W Parku Słowackiego wojownicy rozbili swoje obozy, a mieszkańcy mogli skorzystać z przygotowanych dla nich atrakcji. Była na przykład możliwość spróbowania kuchni średniowiecznej – potrawy kuchni świętej Hildegardy przygotowało Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej Bractwo Rycerskie Bożogrobców z Chorzowa.
– Nasze stoisko odtwarza kuchnię średniowiecza, stosujemy przyprawy, które były wówczas dostępne – mówiła członkini i kucharka stowarzyszenia Wioletta Urbańska, przebrana w średniowieczny strój. – Są tu potrawy przygotowane według oryginalnych przepisów i wariacje współczesne inspirowane tamtymi czasami. Oryginalny przepis to na przykład ciasteczka na nerwy świętej Hildegardy, ciasteczka lawendowe czy połączenie tradycji polskiej – wschodnich proziaków – z tym, co jadaliśmy w średniowieczu, czyli kapustą kiszoną, szpinakiem, solą, pieprzem i cząbrem. Ciekawostką jest, że w średniowieczu kapustę kiszoną jadano trzy razy dziennie. Mamy też pieczywo orkiszowe i żytnie, a do zapicia napój legionistów rzymskich i to, czym był pojony Chrystus na krzyżu, czyli mieszkankę wody, czerwonego octu winnego i soli – taki współczesny elektrolit – tłumaczyła.
Oczywiście wszyscy chętni mogli spróbować dowolnych potraw. Była też możliwość wybicia monet, nauczenia się pisania kaligraficznego, zakupienia mieszanek ziołowych na wszelkie dolegliwości o wszystko mówiących nazwach – miłosny kociołek, słodkie życie, czar teściowej, pełną piersią czy wiotka nimfa. Wrażenie, zwłaszcza na uczestnikach płci męskiej, robiły obozy spadochroniarzy z Amerykańskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej z okresu II wojny światowej czy spadochroniarzy brytyjskich; obóz wiedźminów, obozy wojskowe z XV-XVII wieku – wszystko tam było odtworzone co do joty – każda broń, każdy strój, każde naczynie – ta pieczołowitość robiła wrażenie. W Tawernie Pod Pijaną Flądrą można było spotkać piratów z Karaibów. Miłośnicy Harry’ego Pottera mogli napić się dymiącego eliksiru albo krasnoludzkiego miodu pitnego.
W sobotę na placu Wojska Polskiego odbył się koncert muzyki filmowej, do którego wojownicy zorganizowali pokazy walk. W niedzielę w Parku Słowackiego miał miejsce widowiskowy, ale bezkrwawy turniej bractw wszelakich.
Urząd Miejski w Bielsku-Białej