Bielsko-Biała: Polska stolica kultury 

Ponad pół tysiąca uczestników – artystów, samorządowców, dyrektorów i pracowników instytucji kultury oraz szkół artystycznych, organizatorów życia kulturalnego i jego odbiorów – wzięło udział w debacie o kondycji polskiej kultury w odniesieniu do instytucji kultury i środowisk twórczych w Bielsku-Białej. 21 i 22 marca w mieście odbył się pierwszy Beskidzki Kongres Kultury. Wydarzenie jest elementem starań miasta o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2029.

– Jesteśmy przekonani, że dzięki kongresowi będziemy odrobinę bliżej tego zaszczytnego tytułu. Wydarzenie jest kontynuacją tego, co robimy przez ostatnie miesiące – rozmawiamy z ludźmi o kulturze, o tym, w jaki sposób przez kulturę zmieniać nasze miasto, region, kraj, Europę – mówił prowadzący kongres naczelnik Wydziału Kultury i Promocji bielskiego Urzędu Miejskiego Przemysław Smyczek. – W tym dialogu doszliśmy do wniosku, że jesteśmy gotowi podejmować wyzwania na miarę europejską i – przez działania w kulturze, współpracę środowisk, współpracę z instytucjami, podmiotami, które działają w kulturze, ale również edukują do kultury – budować dobrostan naszego miasta, regionu, kraju, Europy.

Oficjalnego otwarcia Beskidzkiego Kongresu Kultury ze sceny Cavatina Hall dokonali przedstawiciele dwunastu miast kandydujących do tytułu ESK2029: Bielska-Białej, Lublina, Kołobrzegu, Katowic (finałowa czwórka), Bydgoszczy, Jastrzębia-Zdroju, Kielc, Opola, Płocka, Pszczyny, Rzeszowa i Torunia oraz starostowie, burmistrzowie, wójtowie – przedstawiciele czterdziestu dwóch samorządów zrzeszonych w Aglomeracji Beskidzkiej na czele z jej przewodniczącym, prezydentem Bielska-Białej Jarosławem Klimaszewskim.

– Teraz dopiero państwo widzicie, że ten kongres ma swój wymiar, nasze ubieganie się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury dla Bielska-Białej również – mówił prezydent. – Pierwszy Beskidzki Kongres Kultury uważam za otwarty! Mam nadzieję, że przez te dwa dni Bielsko-Białą będzie polską stolicą kultury.

Obecny na kongresie w roli przedstawiciela ministra kultury i dziedzictwa narodowego – honorowego patrona BKK – dyrektor Narodowego Centrum Kultury Robert Piaskowski od razu spuentował włodarza.

– Panie prezydencie, Bielsko-Biała już jest polską stolicą kultury i na pewno jest europejską stolicą kultury. Nie zmieni tego ten kongres, a świadczą o tym fakty tu przywołane – państwa liczna obecność, wspaniały obiekt, w którym się znajdujemy, wspaniałe kulturowe dziedzictwo. Kiedy przyjeżdża się do Bielska-Białej z Warszawy, mniej więcej za Katowicami otwiera się szeroki horyzont i jedna z piękniejszych panoram na wrażliwość – wrażliwość pogranicza, na dwumiasto, na miasto kultury i jego wspaniałych, kreatywnych mieszkańców – powiedział dyrektor NCK, co uczestnicy BKK nagrodzili gromkimi brawami.

Robert Piaskowski odczytał też list ministra kultury, w którym Bartłomiej Sienkiewicz przekazał, że bardzo liczy na wnioski wykreowane podczas beskidzkiego kongresu. Mam nadzieję, że wypracowane tu rekomendacje pozwolą nam lepiej rozumieć i reformować system społeczny naszego kraju – napisał minister.

Po czym uczestnicy zasiedli do pracy. Przyszedł czas na sesje plenarne i panele tematyczne, które poświęcone były problemom, wyzwaniom oraz analizie sektora kultury. I tak o kondycji sektora i jego przyszłości, również w Cavatina Hall, rozmawiali samorządowcy, przedstawiciele instytucji kultury i nauki oraz środowiska kulturalnego.

Zdaniem R. Piaskowskiego, stan kultury w Polsce jest dobry. Świadczy o tym chociażby renesans tego sektora w mniejszych miastach i miejscowościach, widać ożywienie w miastach wojewódzkich, ale też tych, które kiedyś miały ten status. – Widzimy to w konkursie o tytuł ESK, ale także na poziomie wskaźników, które publikujemy jako NCK w roczniku kultury współczesnej. Rośnie nam kapitał kulturowy społeczeństwa, wskaźniki partycypacji oraz skłonności Polek i Polaków do wydatkowania pieniędzy na cele kulturalne – analizował dyrektor.

W opinii prezydenta Bielska-Białej Jarosława Klimaszewskiego, ta dobra sytuacja polskiej kultury dzisiaj to nawet nie mały, a duży cud. Dlaczego? Bo tylko 20 procent kosztów działalności kulturalnej pokrywa finansowanie zewnętrzne, za pozostałe 80 procent płacą samorządy. Ta sytuacja bezpośrednio przekłada się na zarobki pracowników instytucji kultury – zdecydowana większość z nich zarabia pensję minimalną, a banery akcji protestacyjnej pracowników kultury wywieszone od kilku lat na miejskich instytucjach w Bielsku-Białej nikogo nie dziwią.

– Wszyscy samorządowcy, którzy tu są, wiedzą, jak w ostatnich latach uszczuplono nasze dochody, co odbiło się również na kulturze, w której zarobki nigdy nie były olbrzymie. Po to też jest ten kongres – żeby znaleźć dodatkowe źródła finansowania. Oczekujemy rozwiązań systemowych. Wiadomo, że nigdy nie będzie środków dla każdego aplikującego, ale jako samorządy apelujemy do ministerstwa o przejrzyste, transparentne zasady, z punktowymi listami – jeżeli coś komuś nie wyjdzie, musi wiedzieć, co poprawić. A przez ostatnie lata było nie, bo nie – przypominał włodarz.

Finanse to jeden z bardzo poważnych problemów sektora kultury, ale podczas dyskusji wybrzmiała też inna kwestia, równie ważna, bo bez tego ani rusz – i także wymagająca systemowego podejścia. – Edukacja to wielkie wyzwanie dla kraju – stwierdziła prowadząca sesję plenarną dziennikarka kulturalna Ewa Niewiadomska. – Wychowuję dwie córki i widzę, że w szkole w ogóle nie ma muzyki i plastyki. Po czym, przysłuchując się głosom przedstawicieli bielskich instytucji kulturalnych, dodała: – Wasze instytucje w dużej mierze tę edukację przejęły.

O wypełnianiu luki w edukacji do kultury mówiła dyrektorka Miejskiego Domu Kultury w Bielsku-Białej Małgorzata Motyka-Madej. Do jedenastu placówek, które skupia MDK, tygodniowo na 400 różnorakich zajęć uczęszcza około 5.000 osób – najmłodszych, młodzieży szkolnej, dorosłych oraz seniorów. – Wszystkich staramy się wyedukować artystycznie, tak aby każdy mógł dotknąć dziedziny lub kilku, które go interesują. Nierzadko też zachęcamy do proponowanych przez nas zajęć, pomimo początkowego oporu, ponieważ ważne jest, żeby młody człowiek sam spróbował tworzyć, nauczył się odbioru kultury i mógł z niej korzystać w przyszłości – zdradziła przepis na edukację do kultury M. Motyka-Madej.

W podobnym duchu wypowiadał się dyrektor Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych im. Juliana Fałata w Bielsku-Białej Szymon Kłusek. Jego zdaniem, domy kultury pracują wspaniale, gorzej jest z edukacją kulturalną w szkołach podstawowych i średnich, a problem istnieje na terenie całego kraju. – Na przykładzie kandydatów do naszej szkoły bardzo często obserwujemy, że jedyny kontakt z plastyką dzieci miały do tej pory w domach kultury. Problem jest ze świadomymi odbiorcami, z prezentacją dzieł współczesnych twórców, z ich odbiorem. Młodzież, ale dorośli też nie są przygotowani do odbioru sztuki współczesnej. W galeriach w całym kraju jest niska frekwencja. Jest pewna grupa osób zainteresowanych sztukami wizualnymi, ale nie ma działania systemowego w celu rozwiązania problemów związanych z edukacją do kultury – mówił Sz. Kłusek.

Rolę systemowej edukacji kulturalnej podkreślała również prezeska fundacji Zróbmy.To Marzena Kocurek. Jej zdaniem, wykształcenie w tej materii pozwala chociaż raz w życiu przestąpić próg galerii sztuki współczesnej.

– Bardzo ważna jest taka możliwość/świadomość, a czy te osoby tam zostaną, wrócą? – to już oczywiście inna historia. Chodzi o danie im takiej możliwości – przekonywała.

Wielkie braki w edukacji do kultury zauważył też dziekan Wydziału Humanistyczno-Społecznego Uniwersytetu Bielsko-Bialskiego Ernest Zawada.

– Przecież my kształcimy przyszłych pedagogów, ale sami niczego nie zmienimy – to są braki systemowe, to nie zależy od nas, ale od tych wszystkich, którzy decydują o rzeczywistości edukacyjnej. Programy nie powinny być zubożałe jeśli chodzi o kulturę, edukację artystyczną, to jest bardzo ważne. Chcemy żeby kultura duchowa była czymś bardzo ważnym, abyśmy wszyscy oddychali kulturą, sztuką, będziemy się wtedy lepiej czuć. Teraz za dużo w nas ciemnej strony mocy – mówił E. Zawada.

W kongresowych rozmowach dał się wychwycić jeszcze jeden problem lub konieczność, nad którą trzeba się pochylić – to animacja do kultury. Właśnie konieczność większego otwarcia się instytucji kulturalnych na współpracę, na organizacje pozarządowe, na pojedynczych animatorów i animatorki kultury wskazał dyrektor NCK Robert Piaskowski.

– To oni są budowniczymi tej tkanki łącznej, jak to nazywa Krzysztof Czyżewski (autor książki Miłosz. Tkanka łączna – przyp. red.). I to oni są nam potrzebni do wyrywania społeczeństwa z gnuśności. Musimy wyciągać młodych ludzi z telefonów, starszych ludzi z zamknięcia w mieszkaniach, z których nie mają dokąd pójść – dlatego rola animacji, łączników w świecie kultury staje się jeszcze bardziej istotna – alarmował dyrektor, tak naprawdę podkreślając w swojej wypowiedzi, że kultura może być remedium na wiele kryzysów.

Podczas dyskusji o kondycji kultury problem animacji można było od razu skonfrontować z praktykami. Jedną z rozmówczyń panelu była bowiem prezeska fundacji Kalejdoskop Magdalena Jeż, która w Galerii Bielskiej BWA prowadzi Klubokawiarnię Aquarium. Miejsce jest świetnym przykładem animacji do kultury w naszym mieście.

– Teraz normą jest, że nowo budowane lub rozbudowywane miejsca kultury mają animacyjne przestrzenie. Kiedyś tak nie było. 10 lat temu dyrektorka Galerii Bielskiej BWA, gdzie mieści się Aquarium, zechciała, aby w tej ważnej instytucji było miejsce, w którym można się spotkać. To przykład świetnej współpracy, której celem jest danie odbiorczyniom i odbiorcom możliwości uczestnictwa w różnych ciekawych wydarzeniach dotyczących sztuki, spotkaniach z artystami, oglądaniu wystaw – ale chodzi też o to, aby ludzie mogli tutaj niezobowiązująco przyjść, usiąść, napić się kawy, a wieczorami, już po zamknięciu galerii – skorzystać z oferty kulturalnej samego Aquarium – mówiła M. Czyż.

Na zakończenie sesji o kondycji kultury dyrektor NCK rozbrajająco przyznał, że nie da się jej podsumować…
– I to nie jest ucieczka od odpowiedzi na trudne pytanie, ale podkreślenie, że tylko razem możemy realizować marzenia związane z kulturą. Poruszające i niezwykle ważne jest to, że krosna, które państwo uczyniliście filarem swojej aplikacji o tytuł ESK 2029, zaplatacie nićmi społecznej energii. Wyraża się ona troską o wysoki walor programowy, o wartościowy repertuar, ale też dbałością o wymiar codzienny – edukację, animację dla i do kultury. Dziś musimy się zastanawiać nad kompetencjami odbiorców kultury przyszłości – jaka ona będzie w 2030 roku – podsunął Robert Piaskowski.

Zdradził też, że marzy o godnych pensjach w kulturze, żeby to nie był ostatni w drabinie płac sektor gospodarki społecznej; o zrównaniu w tym zakresie pensji kobiet i mężczyzn, również na stanowiskach kierowniczych. Nawiązał też do finansowania kultury z pieniędzy biznesu.
– Miejsce, w którym jesteśmy – Cavatina Hall – jest jednym z przykładów mojego marzenia o tym, żeby kultura mogła się rozwijać nie tylko za pieniądze publiczne. De facto, jak się popatrzy na granty ministerialne, to one czasami stanowią 10 procent kosztów całego przedsięwzięcia… Na pewno musimy nauczyć się lepiej wykorzystywać środki unijne, one muszą rozkładać się równomiernie – nie tylko na duże miasta. I żebyśmy mieli możliwość wieloletniego planowania kultury, nie od grantu do grantu – mówił.

UM Bielsko-Biała

Informacja Prasowa
Informacja Prasowa

Opublikowany tekst jest nadesłanym do nas materiałem prasowym. Jeżeli chcesz wysłać do nas informacje o swoim projekcie, jakimś wydarzeniu lub problemie pisz na redakcja@slaskaopinia.pl.