Diuna 2, czyli mistycyzm okiem laika

Przyznam się szczerze, że nigdy nie rozumiałem fenomenu Diuny. Słyszałem na jej temat różne głosy: jedni mówili, że Frank Herbert dorównuje Tolkienowi talentem, a inni, że to bardzo trudne science fiction. Odkładałem na później przeczytanie książki, gdyż wiele pozycji bardziej przyciągało moją uwagę. 22 października 2021 roku zadebiutowała w polskich kinach pierwsza część tej kultowej serii. Pominąłem to, nie zwracałem uwagi na głosy nakłaniające mnie, wręcz czasem nakazujące mi pójście do kina. Nie umiałem pojąć, co w tym świecie jest na tyle wyjątkowego, że wielu moich znajomych straciło zdolność do myślenia o czymś innym niż Diuna. Wszystko zmieniło się w 2023 roku, gdy pierwszy raz zobaczyłem Diunę, wiedząc już o premierze 2 części. 

Film z początku wydawał mi się nijaki, nie rozumiałem ani tego, kim są postacie, ani tego, co czynią i jakie mają motywacje. Kontekst każdej sytuacji był mi obcy, ale mimo to oglądałem film do końca. Czułem się zmęczony, próbowałem połączyć niektóre wątki, ale bezskutecznie. Był we mnie pewien podziw wobec piękna filmu, ale to jedyna zaleta, którą wtedy widziałem. Z niewiadomych mi przyczyn wiedziałem już wtedy, że wybiorę się do kina na premierę drugiej części, ale tym razem odpowiednio przygotowany. Tydzień przed premierą zacząłem słuchać podcastów na temat Diuny, oglądałem różne treści, czy to na Tik Toku czy YouTube, by lepiej zrozumieć ten świat. Chciałem rozumieć to, co widzę. Państwu też polecam takie podejście, jeśli chcą Państwo wybrać się na ten film do kina. 

Druga część przebiła moje najśmielsze oczekiwania. Nie będę się rozwodził nad fabułą, gdyż każdy element tego filmu tworzy spójną klarowną całość i nawet w najmniejszym stopniu nie chciałbym Państwu niczego zaspoilerować. Jest kwestia dla mnie znacząca w tym filmie, która poruszyła moją duszę, serce oraz zaspokoiła mnie kulturowo. Jest to mistycyzm. Wątek wiary pojawia się praktycznie w każdym filmie. Czy to wiara w bóstwo, czy to wiara w siebie. Są filmy, które potrafią ten wątek rozbudować w taki sposób, aby wzbudzić w nas emocje, jak podziw, miłość czy zdumienie, a są takie, które powierzchownie traktują warstwę duchową, przez co film nie trafia do odbiorcy na płaszczyźnie metafizycznej. Diuna 2, której reżyserem jest Denis Villeneuve, opowiada o wierze w swoje możliwości i o wierze tak w pojedynczą jednostkę, jak i społeczeństwo. Postać Paula Atrydy grana przez Timothéego Chalameta, to postać interesująca. Przez cały film obserwujemy, jak się zmienia, jak mężnieje i zaczyna rozumieć powagę sytuacji. Podejmuje różne decyzje, które są motywowane tak polityką, jak i miłością. Te dwie sfery życia głównego bohatera, racjonalna i emocjonalna, stale się ze sobą ścierają. Paul zaczyna widzieć, że nie da się tych dwóch sfer w żaden sposób połączyć. Ciążące na nim brzemię ostatniego z rodu Atrydów również jest bolesne. Wierzy on w siebie i ludzi, którymi się otacza. Wierzy, że może się zemścić na wrogach i przywrócić sprawiedliwość. Drugą znaczącą postacią w filmie jest Chani grana przez Zendayę. Postać jest silną kobietą o nowocześniejszych poglądach niż pobratymcy z plemienia. Rozumie misję, ale nie podobają się jej przemiany, jakie zachodzą w Paulu. Nie jest przekonana, czym motywuje on swoją chęć zdobycia władzy: czy tym, by postąpić słusznie, czy tym, że karmi się pychą.

Film zasługuje na uwagę również ze względu na świetną grę aktorską, szczególnie imponującą w tych ujęciach, w których reżyser wykorzystuje zbliżenia na twarze aktorów. 

Jest to produkcja warta uwagi i polecenia, film wpłynął na mnie na tyle mocno, że już w najbliższym czasie zacznę czytać książkę, by jeszcze lepiej doznać immersji. Jeśli mają Państwo jakiś zastój w życiu, czy to duchowy, czy to emocjonalny, to polecam zapoznać się z tematem. A czy Państwo wybiorą się na film?

Tekst powstał w ramach praktyk studenckich w redakcji Śląskiej Opinii.

Andrzej Sobota
Andrzej Sobota

Student Komunikacji promocyjnej i kryzysowej na Uniwersytecie Śląskim.