Siedem miliardów trafi do spółek górniczych? Nowy rząd sprawdzi zasadność tego pomysłu. Budka: „To wymaga wyjaśnienia”

Na łamach „Śląskiej Opinii” już wcześniej pisaliśmy, że rząd Prawa i Sprawiedliwości na „odchodne” spróbował przecisnąć siedem miliardów złotych na „ratowanie spółek górniczych”. Najwięcej środków miała otrzymać Polska Grupa Górnicza. Bez tych pieniędzy, jak przekonywano, firmie grozi upadłość. Czy nowy rząd podtrzyma tę decyzję? Borys Budka zabrał głos w tej sprawie.

Poznaliśmy skład rządu, na którego czele stanął premier Donald Tusk. Sprawy górnicze trafiły w ręce Borysa Budki, który został mianowany nowym ministrem aktywów państwowych. Polityk Platformy Obywatelskiej jest znany w województwie śląskim, skąd pochodzi i gdzie działa od wielu lat. Niejednokrotnie był zaangażowany w sprawy górnicze, a i sam fakt wywodzenia się z regionu, w którym znajduje się najwięcej kopalń w Polsce, może działać na jego korzyść, jeśli chodzi o przygotowanie do nowej roli. Czy to jednak wystarczy? Czas pokaże, bo na branży górniczej już niejeden doświadczony polityk połamał zęby. Jakby tego było mało, problemów w tym sektorze w obecnych czasach jest jeszcze więcej, a przed nami bardzo gorący okres dla górnictwa i energetyki w ogóle. Pierwsze stracie, jak się okazuje, rozegra się o siedem miliardów złotych, które mają zostać przeznaczone na „ratowanie spółek górniczych”.

Polska Grupa Górnicza, Tauron Wydobycie oraz Węglokoks Kraj – te trzy spółki górnicze miałyby otrzymać pieniądze, łącznie 7 miliardów złotych, które rząd PiS rzutem na taśmę, tuż przed oddaniem władzy, próbował im „sprezentować”. Najwięcej ma dostać PGG, bo – według medialnych doniesień – około 5,5 miliardów złotych. Reszta trafi do Tauronu, ponieważ Węglokoks zgłaszał tylko „niewielkie finansowe potrzeby”. Jeszcze przed uformowaniem nowego rządu, przedstawiciele PiS tłumaczyli, że firmy mają otrzymać wsparcie w postaci dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych, zgodnie z ustaleniami umowy społecznej podpisanej w 2021 roku. Jak odchodzący rząd PiS chciał to uczynić? Składając autopoprawkę do projektu budżetu państwa, która przeznaczy dla górniczych spółek 7 mld zł z wartego łącznie 25 mld zł programu obligacji Skarbu Państwa. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj:

Czy nowy rząd zamierza zablokować ten pomysł? A może wręcz przeciwnie? Borys Budka, nowy szef MAP, zabrał już głos w tej sprawie.

– Pierwsze moje rozmowy, które będę odbywał, wspólnie z panią minister przemysłu, będą z zarządzającymi tymi spółkami, z obecnymi zarządami, bo wymaga wyjaśnienia, skąd biorą się tak olbrzymie zapotrzebowania i dlaczego tak zostały przedstawione plany finansowe – mówił Borys Budka na swojej pierwszej konferencji prasowej.

Jednocześnie podkreślono, że rząd nie mówi „nie” wsparciu dla spółek górniczych, ale chce najpierw zagłębić się w szczegóły poczynionych ustaleń. To zresztą jeden z wielu tematów, którymi Borys Budka będzie musiał się zająć. Pod lupę wzięty zostanie projekt NABE. – Jeśli chodzi o NABE, to prace będą musiały zacząć się od podstaw, jeśli podejmiemy decyzję, by projekt kontynuować. Na dziś takiej decyzji nie ma – mówił Borys Budka.

Co ciekawe, i co chyba najbardziej wybrzmiało medialnie po przejęciu przez Budkę stanowiska szefa MAP, to fakt nadchodzących zmian w spółce Orlen. Minister w odpowiedzi na pytanie dotyczące przyszłości prezesa tej Orlenu, powiedział wprost, że „spodziewa się i oczekuje dymisji Daniela Obajtka”. Jak mówił, pełnił on tę funkcję tylko dlatego, że „był członkiem obozu politycznego”, z którym „czuł się związany”.  Posadę w Orlenie już straciła zresztą Janina Goss, okrzyknięta przez media „szamanką PiS”, która prywatnie była przyjaciółką prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. To decyzja zarządzona właśnie przez Borysa Budkę.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.