Marek Sowa skrytykował działania wojewody i SRK w sprawie zapadlisk w Trzebini. Poseł PO został pozwany, ale w sądzie wygrał

Marek Sowa, poseł Platformy Obywatelskiej, wielokrotnie komentował działania wojewody małopolskiego, Łukasza Kmity, w sprawie zapadlisk w Trzebini. W końcu „miarka się przebrała”, gdy zarzucił mu brak wystarczających działań i pozostawienie mieszkańców samych z problemem. Kmita pozwał Sowę, ale sąd stanął po stronie posła PO. Do zarzutów postanowiła ustosunkować się także Spółka Restrukturyzacji Kopalń.

Sąd Okręgowy w Krakowie stwierdził, że Marek Sowa, poseł Platformy Obywatelskiej, ma prawo krytykować brak wystarczających działań w Trzebini. Tym samym oddalił pozew w trybie wyborczym, jaki przeciwko posłowi złożył Łukasz Kmita, wojewoda małopolski. „Wielka satysfakcja”, komentuje Marek Sowa, a Kmita zapowiada, że złoży jeszcze zażalenie do sądu apelacyjnego. Sprawa dotyczy problemu zapadlisk w Trzebini, który od miesięcy opisujemy również na łamach „Śląskiej Opinii”. Poseł PO wielokrotnie zabierał głos na temat wydarzeń w tej miejscowości, a ostatnio mocno krytykował brak wystarczających działań ze strony wojewody małopolskiego. Stwierdził nawet, że pozostawił on mieszkańców samych z problemem, zamiast reagować. To doprowadziło do pozwu, ale ostatecznie Marek Sowa wygrał w sądzie.

Do sprawy postanowiła odnieść się Spółka Restrukturyzacji Kopalń, która też od dawna informuje o swoich działaniach w sprawie zapadlisk w Trzebini. Skomentowała ostatnią konferencję prasowa posła Sowy, na której – jak twierdzą – padło „wiele nieścisłych informacji”. – Spółka nie proponowała poszkodowanym ugód, zgodnie z którymi osoby te miałyby zrzec się wszelkich roszczeń w stosunku do SRK. Spółka zawarła z poszkodowanymi, którzy wyrazili taką wolę, ugody za zniszczone nagrobki i odszkodowania te zostały już wypłacone. – tłumaczą w SRK.

Spółka nie zgadza się także z zarzutem, jakoby nie podejmowała działań w Trzebini na przestrzeni minionego roku. W odpowiedzi SRK wylicza, że na bieżąco likwiduje zapadliska, niezwłocznie po ich wystąpieniu, oznakowuje tereny zagrożone, wykonała specjalistyczne badania gruntu i blisko 70 odwiertów oraz zatłoczeń, od 29 maja uruchomiono również pompy głębinowe w Trzebini, które  mają za zadanie pompowanie wód gruntowych i wyhamowanie procesu podnoszenia się poziomu lustra wody, co – jak podaje SRK – jest jedną z głównych przyczyn powstawania zapadlisk.

Jako że w „Śląskiej Opinii” opisywaliśmy cały ten proces i działania SRK, trudno temu zaprzeczyć. I choć można by zadać pytanie, czy skala działań lub szybkość ich podejmowania była wystarczająca, bo jest to subiektywne odczucie, to jednak samego faktu działań SRK nie można odmówić, gdyż takowe faktycznie występowały. Eksperci, co działa na korzyść spółki, również wskazywali, że sytuacja w Trzebini jest bezprecedensową w skali kraju.

Od początku nasilenia się zjawisk powstawania zapadlisk w Trzebini w 2021 roku SRK prowadzi na bieżąco takie działania, aby możliwie najszybciej, ale i najskuteczniej minimalizować i likwidować powstałe zagrożenie”, podaje spółka. Niektórzy mieszkańcy miejscowości uważają jednak, że to za mało, a działania nie przynoszą, póki co, długotrwałych efektów. Co jeszcze dementuje spółka? W oświadczeniu czytamy, że informacje o rzekomych planach przesiedlenia mieszkańców Trzebini do Sosnowca są nieprawdziwe, zaś „ponad 500 zapadlisk”, o których mówił poseł Marek Sowa, to liczba łączna dotycząca przestrzeni minionych 70 lat, a nie ostatnich miesięcy. SRK zapewnia, że będzie kontynuowała działania na terenie gminy.

Sprawę będziemy jeszcze monitorować.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.