Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Viva! apeluje: w długi weekend do Morskiego Oka tylko o własnych siłach
Konie, pracujące na trasie do Morskiego Oka, ciągną o tonę za dużo. A to powoduje przeciążenie, ból i cierpienie. Aktywiści Vivy! apelują, by nie wsiadać i nie płacić za krzywdę zwierząt. Tym bardziej, że spacer do Morskiego Oka to dla turysty bułka z masłem.
Długi majowy weekend ściąga w Tatry tysiące turystów. Wielu z nich wybierze się na trasę do Morskiego Oka. Fundacja Viva! apeluje, żeby trasę tę pokonać o własnych siłach. Powodem jest cierpienie koni, ciągnących wozy z turystami za ciężkie o około tonę.
– Jak co roku apelujemy, żeby nie wsiadać na wozy i nie krzywdzić koni – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! – Spacer do Morskiego Oka dla człowieka jest czystą przyjemnością, ale dla tych zwierząt to cierpienie. Konie na tej trasie ciągną o około tonę za dużo. To przeciążenie powoduje mikrourazy, a one kumulują się w organizmie, powodując ból i cierpienie. To powinien być podstawowy powód, dla którego turyści powinni wybierać spacer. Bo nie można zdobywać gór kosztem cierpienia słabszych ii bezbronnych – tłumaczy.
Fundacja Viva podkreśla, że choć na trasie, dzięki edukacji, coraz mniej osób wsiada do wozów, to długie weekendy i wakacje są dla koni nieustannie koszmarem. W takie dni turystów na trasie są tysiące, a wielu z nich chce zaoszczędzić czas i szybko i bez wysiłku dotrzeć tam, gdzie można zrobić piękne zdjęcia. I równie szybko i bez wysiłku wrócić do samochodu.
– Problemem jest to, że ten transport istnieje i niejako jest uwiarygadniany przez park narodowy – tłumaczy Anna Plaszczyk – Ci, którzy wsiadają, są przekonani, że skoro park dopuszcza taką formę transportu, to ona jest etyczna i nie powoduje cierpienia zwierząt. Nie biorą jednak pod uwagę, że park na tym transporcie zarabia. I to niemałą kwotę, bo nawet milion złotych rocznie. Dlatego nie ma żadnego interesu, by dążyć do tego, żeby turyści jednak szli o własnych siłach – dodaje.
W ubiegłorocznym raporcie z badań koni z Morskiego Oka lekarka weterynarii Bożena Latocha, reprezentująca Vivę w komisji pisała: „W przypadku koni pracujących na trasie do Morskiego Oka u wielu zwierząt nawet po 60 minutach od zakończenia wysiłku parametry nie wracają do normy, co świadczy o silnym przeciążeniu pracą. Po 20 minutowej przerwie parametry u 69% koni pozostają na bardzo wysokim poziomie co świadczy o pracy w przeciążeniu, a jednocześnie wskazuje, że taka przerwa jest zbyt krótka, by zwierzęta mogły odpocząć przed kolejną pracą.” Tatrzański Park Narodowy do dziś mnie odniósł się do tych niewygodnych dla siebie faktów.
Viva! przypomina, że już na początku czerwca konie z Morskiego Oka zostaną ponownie przebadane przez komisję weterynaryjną. Członkami komisji są lekarz weterynarii reprezentujący fiakrów, kolejny – reprezentujący Tatrzański Park Narodowy i lekarz Fundacji Viva! Ponieważ tylko fundacja nie czerpie korzyści z tego transportu – koszty udziału w badaniach i zatrudnienia lekarza musi pokryć ze zbiórki.
– Prosimy wszystkich, którym leży na sercu los tych koni, by pomogli nam choćby symboliczną złotówką – mówi Anna Plaszczyk – Dzięki naszemu udziałowi w tych badaniach udało się poprawić liczne nieprawidłowości. A jeśli nas zabraknie na tych badaniach, w komisji nie będzie reprezentowany niezależny podmiot, w którego finansowym interesie nie leży trwanie tego nieetycznego transportu – dodaje.
Viva!