Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Sasinalia trwają
Ogłaszając przed świętami podpisanie umowy społecznej dotyczącej transformacji sektora elektroenergetycznego i branży górnictwa węgla brunatnego, wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin mówił o „doniosłym” i „przełomowym” momencie. Na szczęście, do powołania Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) jeszcze długa droga. Jeszcze można zablokować kolejny szkodliwy dla Polski wał wicepremiera Jacka Sasina.
Podpisana przed świętami umowa zawiera gwarancje pracownicze dla zatrudnionych w przedsiębiorstwach, które w związku z transformacją energetyczną i powołaniem NABE zostaną objęte zmianami. Zapisy umowy są efektem wielomiesięcznych rozmów prowadzonych przez rząd, stronę społeczną oraz firmy z sektora energetycznego. Według wicepremiera Jacka Sasina, umowa otwiera drogę do sfinalizowania projektu utworzenia NABE, czyli wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych.
Na szczęście, porozumienie ze spółkami można uznać za jeden z kamieni milowych powołania „skansenu węglowego Europy”. Jednak nie ostatni. Powstanie węglowego molocha musi zatwierdzić Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Osłony dla pracowników wpadają w kategorię pomocy publicznej, na którą musi zgodzić się Komisja Europejska. Jacek Sasin już dwa lata oszukuje górników węgla kamiennego w Polsce. Teraz czas oszukać górników węgla brunatnego.
Warto, żeby wicepremier polskiego rządu wiedział, że powołanie Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego jest działaniem na szkodę Skarbu Państwa. Przejmując część długów giełdowych spółek, wspierając finansowo okrojone koncerny energetyczne i jednocześnie ubiegając się o nowe dopłaty dla elektrowni węglowych, państwo zamierza udzielić niedozwolonej pomocy publicznej. Mam nadzieję, że Komisja Europejska nie da się już nabrać na kolejne oszustwo Sasina, które z transformacją ma niewiele wspólnego. Największy projekt konsolidacji w energetyce od lat ma jeszcze szansę się skompromitować.
Jacek Sasin znowu hamuje transformację energetyczną. Fajnie? No nie bardzo. Bo to oznacza, że wicepremier polskiego rządu, delikatnie mówiąc, robi górników w konia. Wbrew temu, co wicepremier wmawia związkom zawodowym, węgiel nie będzie gwarantem bezpieczeństwa kraju. Prywatni inwestorzy coraz mniej chcą inwestować w węgiel. Ubezpieczyciele wycofują się z kontaktów biznesowych z kopalniami węgla brunatnego i spalającego ten materiał elektrowniami. Banki także niechętnie finansują spółek produkujących brudną energię. Dlatego NABE jest skazane na porażkę.
Pikanterii dodaje fakt, że spółki górnicze i i elektroenergetyczne będące własnością Skarbu Państwa w Polsce są pod kontrolą Jacka Sasina. Mamy więc kolejny dowód na to, że transformacja energetyczna a la Jacek Sasin jest kosztownym wałem, za który zapłacą Polacy. Może chodzi tylko o to, że górnicy i energetycy to dodatkowe głosy w wyborach parlamentarnych?