Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Nikt nie jest nielegalny. Rozmawiamy o migracjach
W ostatnich miesiącach mierzymy się ze skutkami agresji Rosji na Ukrainę – od tygodni w Polsce szukają schronienia uchodźcy uciekający przed wojną. Ta bezprecedensowa sytuacja była głównym tematem rozmowy z dr. Rafałem Cekierą z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego.
– Powinniśmy o tym rozmawiać jak najwięcej. To jest temat, którym nie tylko z oczywistych względów wszyscy żyjemy współcześnie; obszar migracji, zwłaszcza związany z naszymi relacjami z uchodźcami, jest bardzo ważny w dłuższej perspektywie – podkreślił rozmówca.
Po wstępie dotyczącym ogólnych kwestii związanych z migracją poprosiłyśmy dr. Cekierę o diagnozę obecnej sytuacji:
Polacy zachowują się w ostatnich dniach fantastycznie. Każdy z nas widzi poziom zaangażowania w pomoc uchodźcom; ile osób przyjmuje pod swój dach potrzebujących, jeździ na granicę, przynosi dary na zbiórki – to jest niesamowity zryw społeczeństwa – rozpoczął optymistycznie socjolog.
Ekspert przestrzegł jednak, że wsparcie państwa obecnie nie jest wystarczające, a pozostaje niezbędne w obecnym kryzysie:
Wszyscy chyba słyszeliśmy hasło „to jest maraton, a nie sprint”. Być może dzięki ciągłym powtarzaniu tego sloganu nasza energia jeszcze się nie wypaliła, ale musimy mieć świadomość, że kiedyś się wypali. (…) Na samej pracy wolontariuszy i ludzi dobrej woli tak dużego wyzwania nie da się udźwignąć – skomentował specjalista. – Nie zmienia to jednak faktu, że pierwsze tygodnie kryzysu przejdą do historii. Możemy być z siebie, jako społeczeństwa, dumni – okazało się, że jeżeli państwo tylko pozwala pomagać uchodźcom, Polacy chcą i potrafią to robić.
Dr Cekiera podkreślił również wyjątkowy charakter ogólnopolskiej współpracy, zaznaczając, że w bardzo podzielonym społeczeństwie „odstawiliśmy na bok wszystkie etykiety i rozpoczęliśmy pracę na rzecz wspólnej sprawy”.
W rozmowie nie zabrakło jednak samokrytyki i trzeźwej oceny sytuacji na granicy z Białorusią:
Czy te doświadczenia nas zmienią? To jest pytanie otwarte. Wracam natomiast do tego, o czym musimy pamiętać: kilkadziesiąt kilometrów od granicy ukraińskiej, przy granicy białoruskiej, dzieją się rzeczy diametralnie inne od tego społecznego zrywu, o którym rozmawiamy. To pokazuje naszą schizofrenię w zakresie podejścia do uchodźców – zauważył socjolog i podkreślił jednocześnie, że sytuacja na granicy z Białorusią wymaga pewnej kontroli przepływu ludności: – Żeby była jasność: nie chodzi mi o to, że powinniśmy do kraju wpuszczać wszystkich, zawsze i wszędzie. Mi chodzi o humanitarne rozpatrzenie wniosków tych osób, które potrzebują od nas pomocy. Jeśli okaże się zaś, że na udzielenie wsparcia i azylu nie zasługują, deportowanie ich w humanitarnych warunkach. Sposób w jaki, jako państwo, reagujemy na sytuację na białoruskiej granicy, jest nie tylko złamaniem prawa, ale jest po prostu niehumanitarny i nie do przyjęcia – podsumował temat.
Ekspert zwrócił szczególną uwagę na budowanie wizerunku uchodźców:
Sprawą o kapitalnym znaczeniu wydaje mi się to, abyśmy rozszczelniali wizerunek uchodźcy. Mam takie poczucie, że wśród wielu osób pokutuje błędne wyobrażenie uchodźcy jako kogoś, kto powinien być biedny, smutny, nieustannie zatopiony w swoim dramacie i przede wszystkim ciągle nam dziękujący i wyrażający wdzięczność. Tymczasem, tak jak różni są Polacy, co jest nam łatwo sobie wyobrazić, tak samo różne są Ukrainki i różni są Ukraińcy, a co za tym idzie – różni są uchodźcy. Przed wojną uciekają biedni i bogaci – podkreślił rozmówca. – To są osoby, które mają takie same potrzeby, takie same pragnienia i bardzo silną potrzebę godności. To są takie same osoby jak my, tylko doświadczone traumą wojny.
Całej rozmowy posłuchasz w aplikacjach i w przeglądarce.
Rozmowa odbyła się w ramach projektu „Młodzi rozmawiają o różnorodności” finansowanego przez Europejski Korpus Solidarności.