Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Tragiczny dzień w kopalni Pniówek. Pięć osób nie żyje, ratownicy szukają zaginionych. Akcja może jeszcze długo potrwać
Trwa akcja ratownicza po wybuchach w kopalni Pniówek, które odebrały życia pięciu osób i uwięziły pod ziemią kilku pracowników. Cała operacja może jeszcze długo potrwać ze względu na fatalne warunki w miejscu zdarzenia. Tragiczny bilans do tej pory, jak podaje Jastrzębska Spółka Węglowa, wynosi pięć ofiar i kilkunastu rannych.
Do pierwszego wybuchu w kopalni Pniówek w Pawłowicach, należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, doszło w środę, 20 kwietnia, w ścianie N-6 na poziomie 1000 metrów o godzinie 0:15. W zagrożonym rejonie przebywało wówczas 42 pracowników. Na pomoc ruszyły im początkowo dwa zastępy ratownicze, które poszukiwały trzech uwięzionych pod ziemią górników. Niestety, wtedy doszło do drugiej eksplozji. „Najpierw pierwszy wybuch po północy doprowadził do zawalenia części chodników i prawdopodobnie do pierwszego zgonu. Ratownicy poszli na pomoc uwięzionym osobom, ale ok. godz. 3:00 w nocy nastąpił kolejny wybuch, który odciął kilku ratowników”, przekazał podczas konferencji prasowej premier RP Mateusz Morawiecki. Kontakt utracono dokładnie z siedmioma ratownikami. Do akcji wkroczyły kolejne zastępy, mające na celu odnalezienie zaginionych. „Dzisiaj od nocy pracuje cały czas sztab pod kierunkiem specjalistów z tej dziedziny ze specjalistami ratownikami. Wiemy już, że ofiarą tej akcji ratunkowej padł ratownik i możliwe, że innych życie też jest zagrożone”, dodawał.
Premier przyjechał na Śląsk, podobnie jak między innymi minister zdrowia Adam Niedzielski, który z kolei pojechał do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie przewieziono 9 osób poszkodowanych. „Mamy 25 osób poszkodowanych. Niestety 3 osoby nie żyją. 22 osoby zostały zaopatrzone i są zaopatrywane w różnych szpitalach w całym województwie, ale oczywiście te najcięższe przypadki trafiają tutaj”, mówił Adam Niedzielski. „Do tej pory trafiło tu, do Siemianowic Śląskich, dziesięć osób. Jedna osoba niestety zmarła. Mamy informację, że dwie osoby są na intensywnej terapii zaintubowane. Kolejne dwie osoby, które są w lepszym stanie są w komorach tlenowych. Czekamy na ewentualnych kolejnych rannych. Mamy bardzo dynamiczną sytuację”, relacjonował po godzinie 13:00.
Niestety, w międzyczasie z Jastrzębskiej Spółki Węglowej napłynęły fatalne wieści. W szpitalu zmarł jeden z poszkodowanych górników, to czwarta ofiara katastrofy. Akcja na krótko została wstrzymana do czasu odbudowy zapory pyłowej, zabezpieczającej bazę ratowniczą przed wybuchem metanu. Później ratownicy rozpoczęli budowę tam przeciwwybuchowych. Blisko godz. 14:30 premier wyszedł przed bramę KWK Pniówek do dziennikarzy i przekazał, że bilans ofiar wzrósł do pięciu osób. „Słowa grzęzną w gardle, bo wiemy już, że 5 osób nie żyje, 7 jest jeszcze uwięzionych w chodnikach kopalni, a do tego ponad 20 osób jest w szpitalu z ciężkimi poparzeniami”, powiedział Morawiecki.
Premier przekazał, że sztab pracował nad podjęciem decyzji, kiedy będzie można wejść do tych chodników z dwóch stron, żeby móc przeprowadzić kolejną akcję, nie zagrażając życiu ratowników lub przynajmniej eliminując je do minimum. „Ta straszna tragedia pokazuje, że życie górnika to nie tylko ogromny trud, ale też wielkie ryzyko. Myślmy o tym, bo wszyscy górnicy pracują dla nas, dla Polski i dla Polaków od wielu lat”, mówił Mateusz Morawiecki. Jastrzębska Spółka Węglowa, potwierdzając informację o piątej ofierze katastrofy, przekazała również wieści o zakończeniu uzupełniania zapory przeciwpyłowej przez ratowników, co pozwoliło na kontynuację poszukiwań zaginionych. Morawiecki pojechał też do Siemianowic Śląskich, gdzie zapewnił, że „państwo nie pozostawi rodzin, które ucierpiały, bez pomocy psychologicznej czy finansowej. To rzeczy ważne, ale wtórne wobec życia ludzkiego. Ta walka o życie tutaj dzisiaj się odbywa”.
Po godzinie 17:00 JSW przekazała, że w rejonie ściany N-6 na poziomie 1000 m nadal trwają poszukiwania siedmiu pracowników. Ratownicy rozpoczęli penetrację chodnika podścianowego N-11. Z uwagi na trudne warunki, czyli przekroczenie dopuszczalnych stężeń gazów, kierownik akcji zdecydował o ich chwilowym wycofaniu. „Ratownicy zostali wycofani do czasu wydłużenia linii chromatograficznej bliżej ściany N-6, która służy do ciągłych pomiarów stężeń gazów. Ratownicy prowadzą działania, które mają umożliwić dalszą bezpieczną penetrację wyrobiska przez zastępy i dotarcie do poszkodowanych”, przekazała spółka.
Ostatnia aktualizacja pojawiła się w JSW po godzinie 20:30. „Już blisko 20 godzin trwa akcja ratownicza w kopalni Pniówek. Ratownikom wciąż nie udało się odnaleźć siedmiu poszukiwanych pracowników. Akcja ratownicza odbywa się w bardzo trudnych warunkach”, czytamy w komunikacie. Spółka poinformowała, że w związku z przekroczeniami dopuszczalnych stężeń gazów w rejonie poszukiwań, zastępy ratownicze zostały wycofane, aby po chwili ponownie wejść w rejon akcji i rozłożyć linię chromatograficzną, która pozwala prowadzić stały pomiar atmosfery. „Wyrobisko jest stale przewietrzane, aby stężenie gazów opadło do bezpiecznego dla ratowników poziomu”, podała JSW. Gdy do tego dojdzie, ratownicy zintensyfikują poszukiwania zaginionych pracowników.
Spółka podsumowała też dotychczasowe informacje. Oto one: „Do tej pory potwierdzono zgon pięciu pracowników. Czterech zmarło na stanowiskach pracy, jeden w szpitalu w Siemianowicach Śląskich. Dziewięciu pracowników przebywa w siemianowickiej oparzeniówce, ich stan jest ciężki. Jedenastu przewieziono do szpitali na Śląsku. Rodziny osób poszkodowanych zostały powiadomione i otoczone opieką psychologa. Niektóre z rodzin zdecydowały się czekać na informacje na terenie kopalni. Przygotowano dla nich odpowiednie pomieszczenia, aby na miejscu mogły czekać na informacje dotyczące swoich bliskich. Poszukiwanych jest siedmiu pracowników, w tym pięciu ratowników górniczych. W akcji bierze udział 13 zastępów ratowniczych”.
O sprawie i postępach w akcji ratowniczej będziemy Państwa informować na bieżąco.