Blamaż prezydenta, czyli jak obchody 40. rocznicy górniczej pacyfikacji zmienić w polityczny wiec

Prezydent Andrzej Duda wziął udział w obchodach 40. rocznicy pacyfikacji w kopalni „Wujek”, która pochłonęła życia dziewięciu górników. Z wystąpienia głowy państwa najbardziej w pamięci wielu utkwi jednak nie zaduma nad tragedią, a polityczny wiec, jaki Andrzej Duda uczynił z tego wydarzenia, rozprawiając na temat sądownictwa w Polsce. Wydawałoby się oczywistym, że nie jest to odpowiednie miejsce, ani czas na tego typu tyrady.

W czwartek, 16 grudnia, odbyły się oficjalne obchody 40. rocznicy pacyfikacji w kopalni „Wujek”. Te tragiczne wydarzenia pochłonęły życia dziewięciu górników, a kilkudziesięciu zostało wówczas rannych. W trakcie uroczystości nie zabrakło wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy, który dużą część swojej przemowy (choć oczywiście nie całą) poświęcił na polityczne dywagacje dotyczące sądownictwa. Jakby tego było mało, tę część zachował właśnie na koniec, co sprawi, że z wystąpienia głowy państwa najbardziej w pamięci wielu utkwi nie zaduma nad tragedią, a właśnie ten swoisty, polityczny wiec. „Dziś wiemy, kto był odpowiedzialny za tamte wydarzenia. Tylko wymiar sprawiedliwości Rzeczypospolitej – tej po 1989 roku – nie potrafił sobie z tym problemem poradzić. I pierwsze wyroki skazujące zapadły 18 lat po 1989 roku! Można z tego punktu widzenia zapytać: na ile ta Polska rzeczywiście była już wolna? Z pewnością nie była wolna od postkomunistycznego uwikłania”, zaczął Andrzej Duda. Później płynął jeszcze dalej.

„To, że dzisiaj mamy problem z tym, by na szczytach wymiaru sprawiedliwości nie było już ludzi tamtego systemu, jest najlepszym dowodem, jak bardzo trudno odciąć tamten dramatyczny, tak trudny dla nas wszystkich czas komunistycznego zniewolenia, jeżeli pomiędzy elitami nadal są ludzie tamtego aparatu. A wszyscy doskonale wiemy, że są i nie mają dzisiaj żadnej refleksji nad tym, że cały czas zasiadają w Sądzie Najwyższym. I żądają, by ich nazywać elitą stanu sędziowskiego w Polsce. Ale chcę Państwu powiedzieć, że jest nadzieja, że prawda będzie mówiona także i w tym środowisku – także w wymiarze sprawiedliwości w sensie oficjalnym”, mówił prezydent. „Być może Państwo tego nie wiedzą, ale trzeba to powiedzieć. 13 grudnia, w 40. rocznicę ogłoszenia stanu wojennego, w Sądzie Najwyższym trzech sędziów wreszcie odważyło się – po ponad 30 latach wolnej Polski – wydać postanowienie o sygnaturze akt II KZ 46/21, gdzie na 56 stronach uzasadnienia wyjaśnili, że sędzia, który został kiedyś, w latach 80., powołany przez komunistyczną Radę Państwa, który należał do PZPR, w której statucie był obowiązek wykonywania zadań i poleceń partyjnych, nie był i nie jest sędzią, o którym można powiedzieć, że jest obiektywny i niezawisły. Wreszcie”, dodawał.

I choć wydawało się oczywiste, że nie jest to czas, ani miejsce na polityczne tyrady, to jednak prezydent Duda nie przestawał. „Dziękuję za to jako Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej z całego serca; dziękuję sędziom, że się wreszcie odważyli wobec tego przesiąknięcia postkomunistycznym aparatem dzisiejszej elity sędziowskiej cały czas jeszcze, mimo być może ostracyzmu, który w tym środowisku ich spotka i różnych prześladowań – odważyli się takie postanowienie wydać. W którym powiedzieli prawdę: że to był aparat komunistycznego systemu zniewolenia – tamten komunistyczny wymiar sprawiedliwości i ci, którzy w nim zasiadali i wydawali wtedy wyroki, zwłaszcza wyroki karne w stanie wojennym, zwłaszcza w sądach wojskowych. I dawno nie powinno ich już być w polskim wymiarze sprawiedliwości. To kwestia elementarnej przyzwoitości w niepodległym państwie”, mówił. „Chcę na koniec powiedzieć, z wielką nadzieją, że może będzie jeszcze jakaś forma, w której polski wymiar sprawiedliwości zdobędzie się na tę przyzwoitość, by powiedzieć prawdę o tamtych wydarzeniach i o tym, kto rzeczywiście był za nie odpowiedzialny, nawet jeżeli będzie miało to tylko historyczne i symboliczne znaczenie, bo nikt już kary nie odbędzie. Ale nawet jeśli, to chcę z całą mocą powiedzieć, że dla wolnej Polski jest to ważne; symboliczne, ale ważne. I ważne jest także dla tamtej pamięci – i dla tych, co walczyli, i dla tych, co cierpieli, i dla tych, którzy cierpią do dzisiaj”, podsumował.

W wystąpieniu prezydenta niektórzy dopatrywali się nawiązań do nadchodzących zmian w wymiarze sprawiedliwości, tak jakby Andrzej Duda chciał wykorzystać wydarzenia sprzed lat do tego, by wzmocnić tezę o konieczności wprowadzanych przez dzisiejsze władze reform. Nieco bardziej złośliwi śmiali się, że najwyraźniej prezydent zapomniał, kto zasiada w ławach Trybunału Konstytucyjnego – sędzia Stanisław Piotrowicz, który nota bene jest przecież byłym członkiem egzekutywy PZPR w Prokuraturze Wojewódzkiej i Rejonowej w Krośnie, a także był kierownikiem szkolenia partyjnego i społecznym inspektorem pracy. Podczas stanu wojennego był m.in. autorem aktu oskarżenia przeciwko działaczowi opozycji Antoniemu Pikulowi, oskarżonemu o kolportaż wydawnictw drugiego obiegu.

Pełne wystąpienie prezydenta zostawiamy do oceny Państwu. Znajdziecie je tutaj.

A jeśli chcecie przeczytać krótko o samych obchodach i zobaczyć zdjęcia, odsyłamy do „Śląskiej Opinii”.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.