Kopalnia w Turowie ma kolejny problem. Zakład może stracić koncesję na wydobycie węgla

Do postępowania o wydanie koncesji na wydobycie węgla w kopalni Turów do 2044 roku zostanie dołączona organizacja Greenpeace. Co to oznacza w praktyce? Postawienie pod znak zapytania decyzji o wydaniu koncesji. Niewykluczone, że zostanie ona uchylona. Byłby to kolejny problem dla Polskiej Grupy Energetycznej, tuż obok sporu z Czechami toczonego przy udziale Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Polska wciąż nie doszła do porozumienia z Czechami, które wniosły skargę na kopalnię Turów do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, skutkującą nałożeniem na nasz kraj kary finansowej, w związku z niewykonaniem postanowienia o wstrzymaniu wydobycia węgla brunatnego do czasu wyjaśnienia sprawy. Informacja wzburzyła polski rząd, który nie zgadza się ze stanowiskiem TSUE. O tym, że działalność kopalni Turów jest „kontrowersyjna”, aktywiści klimatyczni wznosili jednak od dawna. Wobec planów PGE protestowali między innymi działacze Greenpeace Polska, ale nie tylko. Nasi czescy sąsiedzi wskazali, że rozbudowa kopalni Turów może zagrozić utratą wody pitnej dla kilkunastu tysięcy mieszkańców sąsiadujących z wyrobiskiem po czeskiej stronie granicy. Podniesiono także argument dotyczący fatalnego w skutkach wpływu na środowisko. Kara nałożona na Polskę to pierwszy taki przypadek w historii UE – kwota, jaką przyjdzie nam zapłacić, liczona jest już w milionach złotych.  Przypomnijmy, że TSUE w maju 2021 roku nakazał nam wstrzymanie pracy kopalni Turów do czasu rozstrzygnięcia sporu z Czechami. Nie zrobiliśmy tego, więc zasądzono, że będziemy płacić 500 tys. euro kary dziennie za każdy dzień zwłoki. Jeżeli nie zapłacimy dobrowolnie, Trybunał potrąci pieniądze z należnych Polsce unijnych funduszy, więc i tak nie unikniemy konsekwencji.

Tymczasem na horyzoncie pojawia się kolejny problem. Kopalnia Turów może bowiem utracić koncesję na wydobycie węgla do 2044 roku, która została wydana w 2019 roku. Decyzja środowiskowa została zaskarżona przez organizacje ekologiczne do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, a teraz Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska, dopuściła organizację Greenpeace do postępowania o wydanie koncesji. „Decyzja ta zatem (o wydanie koncesji dla kopalni – red.) nie jest ostateczna i w każdej chwili może zostać uchylona. Problemem są także liczne skargi na koncesję przedłużającą działalność kopalni do 2044 roku. W czerwcu fundacja Greenpeace odwołała się od decyzji ministra klimatu i środowiska przyznającą spółce PGE GiEK koncesję na wydobycie węgla z odkrywki Turów do 2044 roku, jednak ministerstwo odmówiło organizacji udziału w postępowaniu na prawach strony. W równoległym postępowaniu Wojewódzki Sąd Administracyjny nakazał ministrze klimatu i środowiska dopuścić Greenpeace do postępowania koncesyjnego. Daje to organizacji możliwość skutecznego zaskarżenia wydanej koncesji”, przekazują przedstawiciele Greenpeace.

Minister Moskwa będzie musiała przeanalizować decyzję przyznającą PGE koncesję i uwzględnić przy tym argumenty organizacji ekologicznych. „Odkrywka i elektrownia Turów nie mogą działać dłużej niż do 2030 roku. W dobie pogłębiającego się kryzysu klimatycznego decyzja o tym, by wydobywać węgiel do 2044 roku to jak polewanie benzyną płonącego domu.  Ministra klimatu i środowiska, Anna Moskwa, powinna uchylić koncesję na wydobycie węgla w odkrywce Turów.  Odejście od węgla do 2030 roku ma szansę uchronić fundusze na sprawiedliwą transformację regionu turoszowskiego”, komentuje Anna Meres, koordynatorka kampanii klimatycznych z Greenpeace Polska.

Na swojej stronie internetowej Greenpeace alarmuje, że zdaniem ekologów były minister klimatu i środowiska – Michał Kurtyka, wydając koncesję na wydobycie węgla w Turowie do 2044 roku, „nie rozpoznał należycie kwestii wpływu rozbudowy odkrywki na klimat i środowisko”, a także „nie uwzględnił interesu publicznego w ocaleniu zabytkowej miejscowości Opolno-Zdrój”.

Do sprawy będziemy jeszcze z pewnością wracać.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.