Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Globalna wyleczalność chorób nowotworowych u dzieci wynosi już niemal 80%
Globalna wyleczalność chorób nowotworowych u dzieci wynosi już niemal 80%. Kluczem jest wczesne rozpoznanie. O tym, kiedy bić na alarm, jak wygląda leczenie chorób onkologicznych dzieci w czasie pandemii koronawirusa i ogromnym wsparciu dobrych ludzi opowiada dr Katarzyna Machnik, kierująca Oddziałem Hematologii i Onkologii Dziecięcej w ZSM w Chorzowie.
– Nie da się ukryć, że pandemia koronawirusa całkowicie zmieniła sytuację w szpitalach. Jak w tych niełatwych czasach wygląda praca na oddziale?
Katarzyna Machnik: Dla nas nic się nie zmieniło. Nadal leczymy i udzielamy pomocy bez zmian. Cały czas mamy do dyspozycji 24 łóżka i staramy się, aby każdy pacjent wraz ze swoim opiekunem miał swoją salę. Wszyscy są też regularnie badani pod kątem zakażenia koronawirusem, aby zapewnić bezpieczeństwo pracy naszego oddziału. Razem ze mną pracuje jeszcze 3 lekarzy. Już niebawem dołączą do nas kolejni lekarze-rezydenci. Mamy bardzo duży potencjał, a w szerszym składzie będziemy mogli pracować jeszcze lepiej.
– Temat koronawirusa zdominował przekaz medialny. Jednak Wy – oddział onkologii i hematologii dziecięcej – na brak pamięci i wsparcia chyba nie możecie narzekać?
KM: Gdybym powiedziała, że nikt o nas nie pamięta, to bym skłamała! W ostatnim czasie ogromne wsparcie otrzymaliśmy chociażby od grupy osób zaangażowanych w Tarnogórskie Spotkanie Brodaczy 2.0. Ogłosili zbiórkę i przywieźli nam mnóstwo zabawek i bardzo potrzebnych materiałów pierwszej potrzeby. Oprócz tego wyposażyli nas w sprzęt elektroniczny – konsola xbox, komputer, telewizor. Wszystko to trafiło do naszej świetlicy, aby dzieci mogły miło spędzać czas przebywając na oddziale. Jesteśmy bardzo wdzięczni naszym darczyńcom, którzy swoim zaangażowaniem wywołują uśmiech na twarzach naszych pacjentów.
– Ten ostatni czas to również sukcesy. Szczególne wyróżnienie we własnym środowisku – specjalistów hematoonkologii.
KM: Rzeczywiście. Otrzymaliśmy certyfikat Polskiego Towarzystwa Hematologii i Onkologii Dziecięcej. Towarzystwo uznało naszą pracę leczniczą i dydaktyczną za wartościową, pełnoprawną i równą z innymi ośrodkami hematologii i onkologii. W naszej specjalizacji to bardzo ważne, aby współpracować z innymi. Działamy w końcu na chorobach rzadkich. Jeden ośrodek nie może zdobyć doświadczenia we wszystkich chorobach, bo tych przypadków na szczęście nie jest tak wiele. Razem jednak wyciągamy więcej wniosków i leczenie przebiega sprawniej. Mamy krajowych koordynatorów od poszczególnych chorób. Dzięki temu wszyscy w Polsce leczymy tak samo – te same programy terapeutyczne, ten sam koordynator, który doradza leczenie. Niezależnie czy ktoś trafi do Białegostoku, Zabrza czy do Katowic jest leczony w nowoczesny, skuteczny sposób. Ten certyfikat wskazuje, że i my jesteśmy częścią tego zespołu pomagającego w Polsce małym pacjentom onkologicznym.
– Jesień to w ogóle ważny okres dla Waszej specjalizacji – hematologii i onkologii dziecięcej. Dlaczego?
KM: Przede wszystkim wrzesień to miesiąc walki z chorobami nowotworowymi u dzieci. Zeszły miesiąc był dla nas bardzo pracowity. Spotykaliśmy się w całej Polsce, również na szczeblu centralnym. Byliśmy obecni w Senacie podczas prac komisji. Omawiane były tam najważniejsze sprawy i sukcesy. Chociażby wprowadzenie do terapii najnowocześniejszych metod leczenia. W tych wszystkich jesiennych akcjach i przedsięwzięciach chodzi jednak przede wszystkim o zwiększenie świadomości. To takie przypominanie i apelowanie o czujność onkologiczną, bo tutaj najważniejszy jest czas i szybkie rozpoznanie. Globalna wyleczalność chorób nowotworowych u dzieci wynosi już niemal 80%. Oczywiście mówimy o tych przypadkach wykrytych w odpowiednim momencie.
– Przypomnijmy zatem na co zwrócić uwagę? Co powinno zaniepokoić i być wyraźnym sygnałem do wizyty u lekarza?
KM: Tych sygnałów jest wiele i niestety część z nich nie jest oczywista. O ile skazę krwotoczną, bladość czy zaburzenia morfologii niemal automatycznie łączymy z onkologią, to innych objawów już nie. Musimy być czujni przy nagłych osłabieniach dzieci, stanach gorączkowych, które nie mają wyjaśnienia w infekcjach zwykłych. Niepokojący jest nagły spadek masy ciała czy poranne wymioty czy silne dolegliwości bólowe, zwłaszcza kończyn, u małych dzieci. Alarmem powinno być też powiększenie węzłów chłonnych, które nie reagują na leczenie. Każdą z takich dolegliwości niezwłocznie powinniśmy zgłosić lekarzowi.
Zespół Szpitali Miejskich w Chorzowie