List do obrażonej Pani Wiosny

Patrzę za okno i widzę śnieg. W Kościelisku jest go w tym tygodniu tak dużo, że  uszkodził daszek karmnika, do którego wciąż sypiemy ziarenka słonecznika, choć zwykle w kwietniu już nie powinno się tego robić. Nie mamy wyjścia, zmarznięte i głodne ptaki dopominają się o świcie śniadania. 

A co jeśli tak już zostanie? Stęskniona za widokiem krokusów na łące, otulona kocem zadałam kilka dni temu takie pytanie. Co jeśli wiosna w tym roku nas ominie, jak wiele innych pięknych rzeczy, które omijają nas od roku, a my powoli o nich zapominamy. Może właśnie dlatego nie chce przyjść. Myśli, że to niewiele zmieni, bo zamknięci i odizolowani nie będziemy jej witać w odpowiedni sposób. Usłyszała w radiu, by nie gromadzić się, krokusy oglądać w Internecie, a nie na polanach i… obraziła się. 

Postanowiłam na łamach Śląskiej Opinii napisać do niej list otwarty. Może przeczyta go i przyjdzie. 

„Szanowna Pani Wiosno.

Boję się, że podjęła Pani decyzję, by w tym roku nie przychodzić do nas. Tak po ludzku to w sumie Panią rozumiem, ale jednak postanowiłam namówić Panią do zmiany decyzji. 

Zasługuje Pani na powitanie huczne, na tłumy skandujące Pani imię na spacerach w parkach i kawiarnianych ogródkach, na rzeki pełne słomianych Marzann wrzucanych przed przedszkolaki. Wiem, że w tym roku było inaczej, jesteśmy pochowani w domach, ponurzy, a dzieci które narysowały wiosnę, nie mogły się tym nawet pochwalić z rówieśnikami – rysunek zobaczyli co najwyżej rodzice i nauczycielka na zajęciach online. Nie tak miało być, wiem. 

Proszę dać nam jednak szansę. Zrozumieć, że bez Pani nie damy rady. Bardzo potrzebujemy słońca. Pod wieloma względami zadziała ono na nas prozdrowotnie i nie mam na myśli wyłącznie witaminy D3. Potrzebujemy zieleni, kwiatów i wszelkich zapachów, które co roku przynosi Pani ze sobą.

Potrzebujemy ruchu – spacerów, biegania, jazdy na rowerze. Wielu z nas coraz rzadziej staje na wadze, nie chcąc się denerwować, brak ruchu to także poważne zagrożenie dla naszej odporności. 

Potrzebujemy wreszcie siebie nawzajem. Jeśli Pani przyjdzie, będziemy mogli spotykać się na wiosennych spacerach z kawą w dłoni, na rowerowych przejażdżkach, wycieczkach w góry, może nawet lunchu w ogródkach otwieranych restauracji. 

Pani Wiosno, to naprawdę ważne, bo dzięki temu nasza gospodarka dostanie szansę na rozwój, a ludzie nie stracą pracy. 

Na pewno są ważne powody tego, że jeszcze Pani z nami nie ma. Może nawet sobie na to zasłużyliśmy, by oglądać przez okno wyłącznie śnieg lub deszcz, ale mam propozycję. Proszę w ten weekend odpocząć, poczytać sobie nasze propozycje w weekendowej Śląskiej Opinii i jeszcze raz przemyśleć, czy Pani nieobecność jest ostateczna. Jeśli zmieni Pani zdanie obiecuję, że w przyszły weekend spotkamy się w niezwykłym miejscu na Śląsku, czyli w Cieszynie i podziwiać będziemy wspólnie kwitnące magnolie. Co Pani powie?”

Z poważaniem.

Olga Kostrzewska-Cichoń 

Olga Kostrzewska-Cichoń
Olga Kostrzewska-Cichoń

Dziennikarka, aktywistka miejska zaangażowana w promowanie proekologicznych idei, właścicielka firmy doradzającej w relacjach z mediami. Prywatnie mama dwóch córek, w wolnych chwilach uciekająca z rodziną na szlaki w Tatrach.