Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Braci się nie traci (i nie wybiera)
Jak to mówią, z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Co prawda w popkulturze nie brakuje przykładów siostrzanej i braterskiej miłości, ale w filmie, jak to w życiu – bywa z tym różnie. Stąd też pomysł na subiektywny przegląd trzech dzieł kultury, w których rodzeństwo było NAJGORSZE.
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze – Rodzeństwo Roy – „Sukcesja”
Gdybym miała stworzyć ranking najgorszych rodziców w historii telewizji, Logan Roy w przedbiegach pozbyłby się połowy konkurencji, ale tym razem to nie o nim mowa. Co prawda, jako głowa rodziny, skrzętnie manipuluje swoimi dziećmi tak, by rodzeństwo nigdy nie było ze sobą przesadnie zgodne, ale nie oszukujmy się – Kendall, Shiv, Roman i (w mniejszym stopniu) Connor bez zbędnej zachęty (i skrupułów) walczą o władzę nad rodzinnym interesem. Jeśli dodamy do tego fakt, że każde z dzieci łaknie szacunku Logana, który delikatnie mówiąc, nie jest znany z poszanowania etyki pracy, dostajemy obraz rodziny do cna dysfunkcyjnej. Sceny rodzinnej terapii, której poddali się bohaterowie w drugim sezonie, to chyba najlepsze podsumowanie tego, czym rodzeństwo Roy zasłużyło na trafienie do zaszczytnego grona tych najgorszych. Trzeba im oddać jedno – w przeciwieństwie do pozostałych wyróżnionych, przynajmniej się nie pomordowali. JESZCZE.
Kiedy władza przysłoni rodzinne wartości – Michael Corleone i… każdy z jego rodzeństwa – trylogia “Ojciec Chrzestny”
Rola Michaela Corleone w życiu braci i siostry zmieniała się na przestrzeni trylogii parokrotnie, nigdy jednak nie była przesadnie pozytywna. Początkowo najmłodszy z synów wielkiego Vito, wyrzekłszy się przestępczych tradycji rodzinnych, częściowo wyrzekł się i samej rodziny. Wszystko jednak uległo zmianie, gdy po śmierci Sony’ego oraz Dona na barki Michaela spadło całe mafijne imperium. W drugiej odsłonie Ojca Chrzestnego, bohater grany przez charyzmatycznego Ala Pacino, pochłonięty obsesyjną chęcią utrzymania władzy, posuwa się nawet do morderstwa własnego brata, poprzedzonego sceną, z której gifa wykorzystuję nałogowo:
Młodsza siostra też nie miała z nim łatwo, nie mówiąc już o jej mężu.
Historia walki o miłość rodzica (i kobiety) – Caleb i Aaron Trask – “Na wschód od Edenu”
Bez względu na to, czy wybierzecie książkowy pierwowzór czy ekranizację opus magnum Steinbecka z 1955 roku, poznacie historię pierwszego rodzeństwa znanego popkulturze, którego losy, rzecz jasna, potoczyły się tragicznie. Caleb Trask, grany przez króla Hollywood, Jamesa Deana, symbolizuje bowiem archetyp bratobójcy – Kaina. Co ciekawe, Elia Kazan w filmie, a wcześniej John Steinbeck w książce, do biblijnej przypowieści nie podchodzą w sposób moralizatorski; twórcy próbują zrozumieć motywację Caleba, podejmując rozważania na temat rywalizacji rodzeństwa nie tylko o miłość tej samej kobiety, ale przede wszystkim o uznanie surowego ojca. Jak można się domyśleć, z tej historii nie płynie zbyt wiele pozytywnych wniosków.
Oczywiście, przykładów rodzeństwa, którego wolelibyśmy nie mieć, jest jeszcze ogrom. Nie chcąc nadużywać Waszej cierpliwości, zostawię tylko trzy miejsca honorowe.
W imię solidarności z Jo March – „Małe kobietki”. Sorry not sorry, związek Amy March z Lauriem to jakaś pomyłka.
Współczesna adaptacja „Hamleta”, na jaką nie zasługiwaliśmy – „Król lew”. Skaza to największy czarny charakter w historii, change my mind.
Studium dysfunkcyjnych relacji rodzinnych – „Gra o Tron”. W tym serialu wszystko jest nie tak, jak trzeba; rodzeństwo nie kocha się wcale, albo kocha się za mocno (z pozdrowieniami dla Cersei i Jaime’a).
Czasami dobrze jest być jedynaczką!