Najtrudniejszy moment górniczych negocjacji. Rozmowy toczyły się nawet w środku nocy

Artur Soboń, wiceminister aktywów państwowych, odpowiedzialny w polskim rządzie za górnictwo, pełen optymizmu mówił przed czwartkowymi negocjacjami, że umowa społeczna zostanie podpisana. Tak się jednak nie stało. Po ponad piętnastu godzinach rozmów strony wyszły ze spotkania, w środku nocy, bez porozumienia. Kością niezgody wciąż są przede wszystkim gwarancje zatrudnienia oraz indeksacje wynagrodzeń. To najtrudniejszy moment górniczych negocjacji.

„Zakładam, że dziś lub jutro wypracujemy całość dokumentu umowy społecznej”, mówił w czwartek (18 marca) przed rozpoczęciem negocjacji Artur Soboń, wiceminister aktywów państwowych, odpowiedzialny w polskim rządzie za górnictwo. Jego plan się jednak nie ziścił. Strony wyszły ze spotkania w środku nocy, po ponad piętnastu godzinach negocjacji, nie podpisując porozumienia. Dziś (19 marca) również się to nie stanie, bo kolejne rozmowy mają toczyć się dopiero po niedzieli. O tym, że umowę trzeba „w końcu” podpisać, mówił też Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności, który – ostatnio nieobecny – wrócił do negocjacji ze stroną rządową. Strony są zgodne w tym, że zdecydowana większość dokumentu, ponad 90 procent, jest już uzgodniona. Kością niezgody pozostają gwarancje zatrudnienia dla pracowników kopalń oraz indeksacje wynagrodzeń. Niedopracowana jest też część dotycząca zasad notyfikacji umowy społecznej w Komisji Europejskiej. Związkowcy, jak przyznał Kolorz, zmodyfikowali nieco swoje propozycje w spornych kwestiach. Chcą w ten sposób pokazać dobrą wolę i doprowadzić do podpisania porozumienia. Soboń podkreśla, że górnicza umowa społeczna jest potrzebna nie tylko górnictwu i energetyce, ale całej polskiej gospodarce.

Przypomnijmy, że do tej pory najważniejsze ustalenia poczynione w ramach rozmów o umowie społecznej dotyczyły m.in. zapewnień, że to umowa społeczna będzie dokumentem wiążącym i może wpłynąć na częściową zmianę dokumentu „Polityka energetyczna Polski do 2040 r.”, jeśli zajdzie taka potrzeba. „Rząd zobowiązał się również, że wszystkie niskoemisyjne technologie, które proponujemy w naszym porozumieniu mają być wprowadzone do PEP2040. Z perspektywy spalania węgla jest to rzecz bardzo ważna, bo możemy tam spalić od 10 do 14 mln ton węgla”, mówił Dominik Kolorz po jednym z ostatnich spotkań. 

Zatwierdzono także daty zamykania kopalń węgla kamiennego w ciągu najbliższych trzech dekad. Wydobycie w Polsce skończy się więc w 2049 roku, a wszystkie daty, ustalone we wrześniu 2019 roku, nie będą zmieniane. Co oznacza to dla poszczególnych zakładów? Zgodnie z ustaleniami, połączenie kopalni Wujek z kopalnią Murcki-Staszic nastąpi w 2021 roku (co już się stało), kopalnia Ruda Ruch Pokój zakończy eksploatację w 2021 roku, kopalnia Ruda Ruch Bielszowice oraz Ruch Halemba będą prowadzić działalność niezależnie do 2023 roku, a potem zostać połączone w jeden ruch, który zakończy eksploatację do 2034 roku. Do 2022 roku ma zostać przeanalizowana możliwość wykorzystania zasobów węgla koksowego z Ruchu Bielszowice. Kopalnia Bolesław Śmiały zakończy eksploatację w 2028 roku, przeanalizowana zostanie też możliwość inwestycji w złoże „Za Rowem Bełckim”. Kopalnia Sośnica ma zakończyć eksploatację w 2029 roku, sprawdzona zostanie także możliwość pozyskania koncesji z partii Makoszowy. Piast-Ziemowit Ruch Piast zakończy eksploatację w 2035 roku, a Ruch Ziemowit – w 2037 roku. Do 2023 roku ma zostać dokonana analiza Kopalni Piast-Ziemowit, co do jej dalszego funkcjonowania w zakresie ewentualnego wykorzystania węgla w instalacjach do zgazowywania pod kątem produkcji metanolu. KWK Murcki-Staszic ma zakończyć eksploatację w 2039 roku, Bobrek i Brzeszcze w 2040 roku, Mysłowice-Wesoła w 2041 roku, ROW Ruch Rydułtowy w 2043 roku, Ruch Marcel w 2046 roku, a Ruch Chwałowice i Ruch Jankowice – w 2049 roku. Kopalnia Sobieski i Janina mają zakończyć eksploatację również w 2049 roku.

Zatwierdzona, zgodnie ze słowami związkowców, została też kwota 120 tys. złotych netto odpraw dla pracowników, którzy zdecydują się odejść z branży. Dla niektórych obserwatorów negocjacji to kwota bardzo duża. Karolina Baca-Pogorzelska, dziennikarka, ekspertka górnicza i energetyczna, nie jest taką kwotą zaskoczona. „Ona może zaskakiwać osoby nie do końca znające realiów tej branży i tego, co jest „gotowane” górnikom. (…)  Kwota jest olbrzymia na osobę i przemnożona przez „x” będzie robiła wielkie wrażenie, ale należy pamiętać, że takie odprawy cały czas są wypłacane, bo proces zamykania kopalń trwa”, mówiła w audycji „Śląska Opinia o górnictwie”.

Strony wrócą do negocjacji po weekendzie. Nadal utrzymują, że podpisanie umowy społecznej do końca marca, tak, by Komisja Europejska mogła rozpocząć proces jej notyfikacji i zatwierdzenia, bez którego do realizacji porozumienia nie dojdzie, jest jak najbardziej realne. 

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.