Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Trzy śląskie powiaty najbardziej narażone na negatywne skutki górniczej transformacji
Jastrzębie-Zdrój, Bytom i Zabrze – to trzy śląskie powiaty, które są najbardziej narażone na negatywne skutki górniczej transformacji. Tak wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego, który zbadał wskaźnik wrażliwości regionów górniczych w całej Polsce na transformację energetyczną, budując obraz na podstawie danych z powiatów. Wnioski, w oparciu o analizę ekspertów, są niezwykle ciekawe.
Raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego liczy aż 40 stron, więc skupimy się na najważniejszych jego aspektach, odsyłając oczywiście do całości, która znajduje się na stronie internetowej PIE. Z przedstawionych danych wynika, że w 7 spośród 16 województw w Polsce produkuje się węgiel kamienny lub brunatny. Skala wydobycia nie jest jednak równomierna – górnictwo węgla koncentruje się głównie w dwóch województwach: śląskim oraz łódzkim. Warto przy tej okazji przytoczyć ciekawe liczby: Polska produkuje bowiem rocznie 53 mln ton węgla brunatnego (z czego 41 mln ton pochodzi z woj. łódzkiego), a węgla kamiennego – 63 mln ton (z czego 53 mln ton pochodzi z woj. śląskiego). Z kolei 83 tys. osób pracowało w sektorze górnictwa węgla kamiennego w 2019 roku. Oznacza to więc, że transformacja górnictwa, której zasady są negocjowane między innymi w ramach spotkań w Katowicach, dotyczących górniczej umowy społecznej, ale również w dokumencie „Polityka energetyczna Polski do 2040 roku”, dotknie bardzo wielu osób. Polski Instytut Ekonomiczny ocenił, że najbardziej narażone na negatywne skutki górniczej transformacji są trzy śląskie powiaty: Jastrzębie-Zdrój, Bytom oraz Zabrze. Z kolei powiatu najmniej na to narażone to: Gliwice, Katowice i Jaworzno.
„Do powiatów najbardziej wrażliwych na transformację energetyczną zaliczają się miasta górnicze – Jastrzębie-Zdrój, Bytom czy Zabrze, które znacząco ucierpiały na likwidacji kopalni w ostatnich 5 latach, a kopalnie dalej pozostają jednym z większych lokalnych pracodawców. Część powiatów najbardziej narażonych na negatywne skutki transformacji energetycznej jednocześnie charakteryzuje się dobrymi wynikami wskaźników rynku pracy. Wynika to z dobrych warunków zatrudnienia w górnictwie. Jednocześnie stosunkowo słabe wyniki gospodarcze wskazują, że lokalny rynek pracy bez wsparcia nie będzie w stanie stworzyć alternatywnych miejsc pracy”, czytamy w raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego. „Do powiatów, które mogą najlepiej znieść proces transformacji górnictwa należą Gliwice, Katowice i Jaworzno. Regiony te nie ucierpiały znacząco na likwidacji kopalń w przeszłości, cieszą się dobrymi wynikami gospodarczymi, a także – co istotne – stosunkowo niewielkim udziałem pracowników kopalni wśród ogółu osób pracujących”, wskazali eksperci. Jak się okazuje, generalnie powiatu województwa śląskiego są wymieniane zarówno wśród najmniej, jak i najbardziej wrażliwych na konsekwencje transformacji energetycznej. „Pokazuje to, że przy aplikowaniu mechanizmów sprawiedliwej transformacji należy oprzeć się pokusie traktowania Śląska jako całości i indywidualnie rozpatrywać sytuację poszczególnych powiatów. Transformacja regionów górniczych nie dotyczy jedynie powiatów, w których bezpośrednio znajdują się kopalnie. Jest to istotne zwłaszcza w kontekście dobrze skomunikowanego Śląska, gdzie dojazd do pracy z sąsiedniego powiatu jest mniej problematyczny niż w wielu innych regionach Polski. Według naszych obliczeń wśród powiatów sąsiadujących z powiatami górniczymi najbardziej zagrożone są powiaty rybnicki, Świętochłowice i włodawski”, podaje PIE.
Z uwagi na występujące zagrożenia negatywnych skutków transformacji energetycznej w Polsce, tak istotne jest odpowiednie przeprowadzenie zmian, co wielokrotnie podkreślali między innymi przedstawiciele związków zawodowych na prowadzonych w Katowicach negocjacjach, ale także niezależni eksperci. Szczególnie istotne jest tutaj zabezpieczenie miejsc pracy oraz rozwiązania socjalne, mające ochronić górników, ale też firmy okołogórnicze, przed katastrofalnymi skutkami transformacji. Nic więc dziwnego, że samorządowcy, o czym pisaliśmy na łamach „Śląskiej Opinii” kilka dni temu, chcą włączenia w dyskusję o górnictwie i żądają utworzenia śląskiego okrągłego stołu. „Stołu, przy którym zasiądzie nie tylko strona rządowa i społeczna, ale także podmioty, które zostały pominięte, w szczególności samorządy i firmy okołogórnicze”, mówił Piotr Kuczera, przewodniczący Śląskiego Związku Gmin i Powiatów, prezydent Rybnika. „Chcemy wysłuchać różnych głosów i uzgodnić wspólne cele dalszych działań, a także przystąpić do prac nad dokumentem, który umożliwi przekształcenie naszego regionu w taki sposób, aby wykorzystać jego potencjał i wzmocnić dalszy rozwój”, dodawał.
Grażyna Dziedzic, prezydent Rudy Śląskiej, podkreślała skalę wyzwań oraz liczbę miejsc pracy, które przy okazji transformacji mogą być zagrożone – nie tylko w górnictwie, ale również w firmach okołogórniczych. Mówiła, że daje to też spojrzenie na wymiar możliwego kryzysu gospodarczego i społecznego. „Ten kryzys wywołany może zostać nie tylko przez wysokie bezrobocie, ale także obniżenie dochodów z podatków PIT, CIT, czy też od nieruchomości, a to głównie z nich samorządy finansują bieżącą działalność”, mówiła prezydent, będąca jednocześnie członkinią zarządu Śląskiego Związku Gmin i Powiatów.
Nadal nie podpisano porozumienia w sprawie umowy społecznej dotyczącej transformacji górnictwa i śląskiego regionu. Negocjacje w Katowicach trwają już od wielu tygodni. Czy uda się zdążyć na czas, tak, by w marcu Komisja Europejska mogła rozpocząć proces notyfikacji dokumentu? Zarówno strona rządowa, jak i strona społeczna, mają nadzieję, że mimo wszystko uda się to sfinalizować w tym okresie. O sprawie będziemy Państwa jeszcze informować.