Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Włodzimierz Hereźniak stracił stanowisko. Kulisy odwołania prezesa zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej
Informacja o odwołaniu prezesa zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej nadeszła dość niespodziewanie. Jeszcze niedawno Włodzimierz Hereźniak mówił o wielkich planach na prowadzenie spółki, a teraz stracił stanowisko. W rozmowie ze „Śląską Opinią” sprawę komentują związkowcy, którzy śledzili ostatnie poczynania JSW i sami nie kryją zaskoczenia taką decyzją Rady Nadzorczej.
W poniedziałek, 18 stycznia, Jastrzębska Spółka Węglowa poinformowała w swoim raporcie o odwołaniu prezesa zarządu. Włodzimierz Hereźniak stracił tym samym stanowisko. To Rada Nadzorcza podjęła uchwałę o odwołaniu go ze składu zarządu, jednocześnie powierzając pełnienie obowiązków prezesa Arturowi Dyczko, który jednocześnie pozostaje zastępcą prezesa zarządu JSW ds. technicznych i operacyjnych. To nie jedyna zmiana, jaka została wprowadzona. Radosław Załoziński został oddelegowany do pełnienia obowiązków zastępcy prezesa zarządu ds. handlu od 18 stycznia. W tym okresie pozostaje on również zastępcą prezesa zarządu JSW ds. ekonomicznych. To jednak decyzja o odwołaniu prezesa JSW Włodzimierza Hereźniaka wzbudziła największe emocje w branży, bo wydaje się, że została podjęta nagle, niespodziewanie. Jeszcze niedawno prezes Hereźniak mówił przecież o wielkich planach spółki i działaniach, jakie chce podjąć. „Widocznie dla niego ta decyzja również jest zaskakująca”, komentuje dla „Śląskiej Opinii” Bogusław Ziętek, przewodniczący związków zawodowych Sierpień ‘80. „Zaskoczony nie jestem, ale też za bardzo nie potrafię powiedzieć, co mogłoby być przyczyną tego odwołania”, dodaje.
Jastrzębska Spółka Węglowa nie miała ostatnio dobrej passy. Z uwagi na pandemię koronawirusa i trudności gospodarcze, jakie ta wywołała, JSW zakończyła 2020 rok z ponad miliardem złotych strat. Ostatnio JSW była też krytykowana za swoje działania. Zaledwie wczoraj pisaliśmy na łamach „Śląskiej Opinii” o doniesieniach dziennika „Puls Biznesu”, którego reporterzy ustalili, że JSW miała „utopić” prawie 80 milionów złotych w spółce-córce JSW Innowacje, wydając pieniądze w sposób „niegospodarny” i „nieefektywny”. Kwota miała być, jak czytaliśmy, „zmarnowana”. Przez trzy lata działalności żaden z 30 przeanalizowanych projektów miał nie przynieść korzyści grupie JSW w postaci oszczędności lub dodatkowych zysków. Co na to sama spółka? JSW odniosła się już do zarzutów, twierdząc, że są one bezpodstawne, a sugestie, jakoby pieniądze zostały zmarnowane – nieprawdziwe. Zapowiedziano też podjęcie kroków prawnych w celu obrony dobrego imienia spółki. To jednak nie jedyny cios wymierzony ostatnio w JSW. Jerzy Markowski, szef Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa, ekspert górniczy oraz były wiceminister gospodarki, komentował działania spółki również w „Śląskiej Opinii o górnictwie”. „Jak ja obserwuję to, co robi JSW, która zajmuje się dziś wszystkim, tylko nie wydobyciem węgla, nawet próbując z nazwy spółki wycofać pojęcie węgiel… Kłóci się to z istotą funkcjonowania tego podmiotu. Przede wszystkim istotne jest to, że te wszystkie działalności, które planuje JSW, opłaca obciążając koszt wydobycia tony węgla, czym pogrąża konkurencyjność własnego produktu. A potem się panowie w JSW dziwią, że mają pełne zwały niezbywalnego węgla. Skoro wydobywają go zbyt drogo, to nikt go nie chce kupić, a na rynku węgiel jest tańszy – w Czechach, na Ukrainie i oczywiście w Rosji”, stwierdził Markowski.
Specjalnie dla „Śląskiej Opinii” decyzję o odwołaniu prezesa zarządu Włodzimierza Hereźniaka komentuje także Roman Brudziński, wiceprzewodniczący ZOK NSZZ „Solidarność” w JSW. „Trudno mi powiedzieć, dlaczego doszło do tej zmiany, ale zaskoczeni jesteśmy wszyscy. Prezes Hereźniak co prawda od dłuższego czasu mówił, że jego wiek nie pozwala na to, żeby długo rządzić spółką, ale byliśmy pewni, że będzie działał do końca kadencji”, mówi Brudziński. Wśród nieoficjalnych doniesień, do jakich dotarliśmy, jest ostatnia afera z udziałem wiceministra aktywów państwowych i posłem PiS, Arturem Soboniem, który został „przyłapany” na oglądaniu meczu siatkarskiego w Jastrzębiu-Zdroju, mimo panujących obostrzeń wprowadzonych na czas pandemii koronawirusa. Soboń miał być zaproszony na mecz właśnie przez prezesa zarządu JSW. „Odwołanie Hereźniaka może być następstwem artykułów na ten temat, w Warszawie ktoś mógł zarządzać głów”, mówi nasz informator. Roman Brudziński przyznaje, że do odwołania prezesa zarządu JSW nie było „bezpośrednich przesłanek”. „A na pewno nie do tego, żeby to odwołanie musiało nastąpić z dnia na dzień, bo w piątek zwołano nadzwyczajne posiedzenie Rady Nadzorczej JSW, a dziś szybka decyzja. Jeszcze w czwartek odbywało się normalne posiedzenie i nic nie zapowiadało takiego ruchu”, mówi wiceprzewodniczący „Solidarności” w rozmowie ze „Śląską Opinią”.
Jastrzębska Spółka Węglowa nie podała oficjalnie powodów odwołania prezesa zarządu Włodzimierza Hereźniaka.