Plan na zamknięcie kopalń. Kiedy nastąpi kres górnictwa?

Spółka Restrukturyzacji Kopalń już w 2019 roku przedstawiła związkom zawodowym listę kopalń, które zostaną zlikwidowane do 2023 roku, ale nowa umowa społeczna, uzgodniona przez rząd i stronę społeczną, miała odsłonić kolejne karty. Tymczasem projekt, który wypłynął do sieci, nie przedstawia żadnych konkretów. Związkowcy wprost oceniają dokument jako „żałosny” i nie wróżą pozytywnego zakończenia spotkania w tej sprawie, które zaplanowano na 13 stycznia. Z listy zniknęły nawet daty zamknięcia poszczególnych kopalń, choć wcześniej były one podane do wiadomości publicznej.

Dokładnie 23 września 2019 roku Spółka Restrukturyzacji Kopalń przesłała do związków zawodowych pismo, w którym przedstawiła wykaz likwidacji oddziałów kopalnianych SRK. To kopalnie, a raczej ruchy, które mają zostać zamknięte do 2023 roku. Uwzględniono w niej czternaście zakładów znajdujących się na terenie województwa śląskiego. Wówczas zakładano, że jako pierwsza pod nóż pójdzie kopalnia „Brzeszcze Wschód” (31 grudnia 2019 roku). W kolejności alfabetycznej, lista wyglądała następująco: „Boże Dary (31.12.2020), „Brzeszcze Wschód” (31.12.2019), „Centrum” (31.12.2021), „Jas Mos” (31.12.2023), „Krupiński” (31.12.2021),  „Makoszowy” (31.12.2022), „Mysłowice” (31.12.2019), „Mysłowice – Wesoła I” (31.12.2021), „Piekary I” (31.12.2022), „Pokój I” (31.12.2022), „Rydułtowy I” (31.12.2021), „Śląsk” (31.12.2021), „Wieczorek I” (31.12.2019) i „Wieczorek II” (31.12.2020). Lista nie jest zaskoczeniem, bo związkowcy znają ją od dawna, a Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej, wielokrotnie tłumaczył, że są to ruchy, w których skończyło się lub wkrótce skończy się wydobycie, więc są one przeznaczone do zamknięcia. 

Nowa umowa społeczna, powstała w wyniku porozumienia rządu i strony społecznej, miała odsłonić w tym zakresie kolejne karty. Zgodnie ze wstępnymi założeniami, do 2049 roku ma nastąpić kres górnictwa węgla kamiennego, wtedy bowiem nastąpi zamknięcie ostatniej takiej kopalni w Polsce. To jednak właściwie jedyny konkret, który można „wyciągnąć” z projektu umowy społecznej. Trzy kartki i pięć stron tekstu, z czego jedna jest w całości listą nazwisk, to projekt, który ujawniła w sieci reporterka radia TOK FM Daria Klimza. Z dokumentu możemy wyczytać, że proces likwidacji ma dotyczyć zamknięcia 13 kopalń węgla energetycznego, zatrudniających aktualnie ok. 56,5 tys. osób i działających na terenie 43 gmin. Część działających kopalń zostanie wyznaczona do likwidacji w najbliżśzym okresie i będzie objęta pomocą na pokrywanie kosztów nadzwyczajnych. Pozostałe kopalnie będą objęte systemem wsparcia do czasu ich zamknięcia. Reszta podpunktów, a jest ich niewiele więcej, to bardzo ostrożne sformułowania, znane nam już z wcześniejszych doniesień w branży. Co ciekawe, harmonogram likwidacji kopalń ma zostać ustalony „później”, a wszystkie daty przedstawiające, kiedy poszczególne zakłady miałyby zostać zamknięte, zniknęły. Co o tej umowie sądzą związkowcy? W rozmowie ze „Śląską Opinią” Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia ‘80, nie zostawia na dokumencie suchej nitki i negatywnie ocenia ustalenia. „Nie ma tam żadnych konkretów. Czemu taki projekt został zaakceptowany? Trudno powiedzieć, ale wątpię, by 13 stycznia został on przez kogokolwiek podpisany. Tam po prostu nic nie ma, to jest żałosne. W mojej ocenie to spotkanie nie zakończy się porozumieniem, przynajmniej jeszcze nie teraz”, ocenia Ziętek. Część osób twierdzi, że umowa społeczna w takiej formie pozostawia wiele otwartych furtek i będzie trudna do podważenia, więc łatwo będzie można nanieść poprawki. Ma to być celowy zabieg Ministerstwa Aktywów Państwowych. Czy tak jednak jest w rzeczywistości? Związkowcy są podzieleni, niektórzy z nich nie wierzą w „przebiegłość” i strategiczne planowanie rządu w tym zakresie, wskazując na to, że być może taki efekt dokumentu jest ich nieudolnością. Inni z kolei wskazują, że takie działanie byłoby dla nich „bezpieczne”, więc być może rzeczywiście postanowili pozostawić umowę w takiej formie, na tym etapie. 

Warto przypomnieć, że ustalenia z września 2020 roku mówiły o wiele więcej o zbliżających się planach. To wtedy ustalono przecież, że Polską Grupę Górniczą dotkną pierwsze zmiany strukturalne. Dwie kopalnie należące do tej spółki mają zakończyć eksploatację już w tym roku. Kopalnia „Wujek” w Katowicach zostanie połączona z ruchem „Staszic”, a ruch „Pokój” w Rudzie Śląskiej, który jest częścią KWK „Ruda”, zakończy eksploatację definitywnie. Część górników ma pracować przy likwidacji, a pozostali znajdą zatrudnienie w innych zakładach. Przygotowania do zmian organizacyjnych w dwóch kopalniach tej spółki już się rozpoczęły. Co dalej? Na liście mieliśmy kopalnie w Rudzie Śląskiej – „Bielszowice” oraz „Halemba”. Według tamtejszych założeń, miały one zostać połączone w 2023 roku, a powstały zakład zakończyć działalność w 2034 roku. Wcześniej, bo w 2028 roku, zamknąć miał się KWK „Bolesław Śmiały”, a w 2029 roku – KWK „Sośnica”. W 2035 roku planowano zamknięcie kopalni „Piast”, a kres dla ruchu „Ziemowit” wyznaczono w 2037 roku. Kolejna kopalnia, „Murcki-Staszic”, miała zakończyć działalność w 2039 roku, a rok później – „Bobrek”, należący do Węglokoksu. W 2041 roku, zgodnie z planem, zamknięta miała być również kopalnia „Mysłowice-Wesoła”. Cztery ostatnie zakłady należące do rybnickiej kopalni ROW miały zakończyć działalność jako ostatnie. Mowa o ruchu „Rydułtowy” (2043 rok), „Marcel” (2046 rok) oraz „Chwałowice” i „Jankowice” w 2049 roku. W spisie nie podano wówczas kopalń należących do Tauronu Wydobycie. Daty graniczne i zasady funkcjonowania tych kopalń nie zostały wtedy ustalone, a przynajmniej nie podano ich do wiadomości publicznej. Zapewniono za to, że w czasie likwidowania ruchów górnicy nie stracą pracy. Mieli pracować w sektorze aż do emerytury, a jeśli dana osoba nie będzie miała takiej możliwości – skorzystać z osłon socjalnych, przygotowanych na tę okoliczność. 

Jak tamtejsze ustalenia mają się do aktualnych? Dlaczego daty likwidacji poszczególnych zakładów zniknęły z dokumentu? Teorii jest wiele, ale stworzony dokument budzi zdziwienie. Umowa społeczna zakładająca likwidację górnictwa węgla kamiennego do 2049 roku musi zostać  zaakceptowana przez Komisję Europejską. Na samym początku 2021 roku KE miała odnieść się do ustaleń, jakie poczyniono w Polsce. Porozumienie, zgodnie z pierwotnymi założeniami, miało zostać później szczegółowo dopracowane i zatwierdzone w ciągu kilku miesięcy. Już we wrześniu 2020 roku założono, że w ciągu najbliższych trzech dekad górnictwa zostanie wygaszone, a w tym czasie kopalnie miałyby korzystać ze wsparcia państwa. Faktyczne, kolejne negocjacje mają rozpocząć się  13 stycznia, czyli już w tę środę. W spotkaniu wezmą udział m.in. prezesi zarządów spółek górniczych, ale też przedstawiciele strony społecznej oraz polskiego rządu i śląskiego samorządu. W tym samym tygodniu swoją umowę społeczną, zapewne zgoła odmienną od tej rządowej, mają też przedstawić związkowcy. Czy dojdzie do ostatecznego porozumienia? Czas pokaże. Procedura notyfikacyjna, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, miałaby się dokonać na koniec marca 2021 roku. W zależności od tego, jakie decyzje zostaną podjęte i jaka forma umowy zostanie zaakceptowana przez Komisję Europejską, spółki będą musiały odpowiednio dostosować swoje plany i założenia na najbliższe lata. To jedno z najważniejszych wydarzeń dla górnictwa w ostatnich latach, które ma ukształtować przyszłość całej branży. 

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.