Po jedenaste: nie bądź obojętny! Także ty, Ślązaku!

Nie dajmy sobie wmówić, że być Ślązakiem to znaczy być obojętnym.

Opadł kurz po sobotnim korespondencyjno-retorycznym starciu dwóch Śląsków – tego nacjonalistycznego i tego otwartego. I zabrali głos luminarze śląskości, a wśród nich ci z RAŚ, czyli najbardziej zasłużonej i chyba największej śląskiej organizacji regionalnej. I był to głos mocno osobny, by nie powiedzieć, że dziwny. 

Kto jest wrogiem nacjonalistów?

Z liderem RAŚ dr. Jerzym Gorzelikiem mogę zgodzić się tylko co do jednego – w ramach wolności słowa oba Śląski powinny móc się swobodnie wyrażać. W granicach prawa oczywiście. Jednak zrównywanie nacjonalistów i ludzi, którzy się na nacjonalizm nie godzą, to już nadużycie. Są kwestie, w których prawda nie leży pośrodku. To na pewno jedna z nich. Pisze Gorzelik, że „jeżeli istnieje jeszcze jakiś jeden Górny Śląsk, to zapewne ten pragmatyczny, który ma dystans do obu antagonistów”.  Jest to dosyć niebezpieczna figura retoryczna. Pragmatyzm wg słownika języka polskiego to „postawa życiowa polegająca na trzeźwej ocenie sytuacji i podejmowaniu wyłącznie działań, które zapewniają skuteczność”. Czy ustawienie się w samym środku między wrogami mniejszości i ich przyjaciółmi jest pragmatyczne? Jeśli chcemy, by śląskość przetrwała w żywej formie, a RAŚ na pewno tego chce, to owszem – powinno się zachować dystans, ale tylko od nacjonalistów, dla których wyemancypowani Ślązacy są takim samym zagrożeniem dla spójności polskiego narodu jak wszystkie inne mniejszości. Może nie są tak wysoko na liście ich wrogów jak LGBT czy Żydzi, ale i tak są w czołówce.

Obojętność ma swoje skutki

A więc to nie pragmatyzm, ale centrystyczny tumiwisizm w wersji śląskiej. Podobną postawę regionalistów mogliśmy zaobserwować przy okazji ataku prezydenta i jego akolitów na osoby LGBT (wg nich to nie atak na mniejszość, a element polskiej wojenki kultorwej) i niedługo później, przed wyborami prezydenckimi – wtedy uznali obu kandydatów za tak samo złych dla Śląska. Niemądra to droga! Tak jakby dla Ślązaczek i Ślązaków miało być obojętne, jaka atmosfera wobec mniejszości będzie panować w kraju. I to też tak jakby regionaliści, których zasługi dla rozbudzania śląskiej obywatelskości są wielkie, chcieli powiedzieć: „Ślązacy, bądźcie obojętni, nie angażujcie się!” A przecież historia powinna nauczyć nas tego, że obojętność to największy obywatelski grzech. A może po prostu: grzech ludzki, o opłakanych zresztą skutkach.

Marcin Musiał
Marcin Musiał

Ślązak zaangażowany, literaturoznawca, bloger, autor projektu ustawy o śląskim języku regionalnym, współautor książki "Kiedy umrze ślōnsko godka". Mieszka w Katowicach.